ALLY POV
- Do tablicy
przyjdzie… Ally. – Posłałam Stylesowi błagające spojrzenie, a on tylko
zachichotał. Louis i Liam również.
- To będzie…
podstawa 17? – Spytałam niepewnie, ale po chwili wiedziałam że ta odpowiedź
jest błędna. Spojrzałam po klasie, mając nadzieję że ktoś da mi jakąś
podpowiedź. Na szczęście Styles na kartce narysował wielką czternastkę. –
Znaczy się, podstawa to 14… - Miałam nadzieję że nauczyciel puści mi to płazem.
- A x ile
się równa? – Podparł się o biurko.
- Em… 29? –
Po moich słowach nauczyciel miał niezadowolony wyraz twarzy. Spojrzałam na
Harrego, który pokazywał kartkę, pewnie z odpowiedzią, ale nie dostrzegłam co
tam pisze przez głowę koleżanki z klasy. Wstał i podniósł wysoko kartkę. Nadal
nic. Za mocne światło. Stanął na ławkę dopóki nauczyciel nie patrzył. Jeszcze
gorzej. Zaczął się wychylać i… BAM!
- Co tam się
dzieję? – Zdenerwował się odkładając swoje okulary.
- Nic, tak
tylko… upadłem. – Podniósł się Styles.
- Dobrze,
Ally dokończ zadanie. – Założył swoje okulary i powrócił do czytania
gazet(zapewne z lat osiemdziesiątych). Styles znów zaczął pokazywać tą kartkę.
Spojrzałam na słońce, żeby zrozumiał że nic przez nie nie widzę. Widocznie
zakumał bo zaczął pełzać jak kot pod nogami uczniów. Ahahah, jedna go walnęła w
twarz, ale będzie mieć guza! Na dodatek miała koturny, kamacie to!? Puścił mi
złowrogie spojrzenie, gdy zauważył że zakrywam sobie usta. Chwycił kawałek
papieru w usta i znów zaczął „pełzać jak kot”. Mega to wyglądało. „Harry Styles
który udaje kota z kawałkiem papieru w ustach”. W końcu do mnie dotarł i
przykucnął nadal trzymając odpowiedź w ustach.
- Styles, co
ty robisz!? – Cała klasa obróciła się w naszą stronę. Zobaczyłam jak Louis i
Liam prawie sikają. – Oświadczysz się jej potem, a teraz lepiej wstań bo
dostaniesz jedynkę z zachowania. – Spaliłam buraka. Jezu, dopiero teraz
zorientowałam się jak to wygląda. „Harry Styles klęczący z kawałkiem papieru w
buzi, przed takim czymś jak ja”. Nauczyciel podszedł do Stylesa i szarpał za
kawałek papieru wystający z buzi Harrego. – Wypluj to. – Wystawiłam dłoń w
miejsce w które miał wypluć.
- Yyy… -
Podszedł do mnie. – Otwórz buzie! – Szepnął.
- No chyba
nie. – Skrzyżowałam palce.
- No weź,
tam jest coś fajnego. – Próbował się wyszczerzyć z tym papierkiem. Teraz nie za
bardzo wiem co to jest.
- Wypluj. –
Wystawiłam dłoń. Styles wykonał moje polecenie, a ja zaczęłam układać litery w
wyrazy. „x – 32 Ps. Zgadzasz się na ten bal? Jeżeli się zgodzisz, kupię Ci po
szkole loda ;P”. – X to 32. – Powiedziałam i wróciłam do ławki. – Jakiego? –
Szepnęłam.
- Jakiego
chcesz. – Uśmiechnął się i… *dryń*. Chwyciłam za plecak i książki po czym
wyszłam z klasy. Schowałam e swoje książki do szafki i e poszłam do eTiny.
- E, gdzie
eTina? – Spytałam się Zayna i Justina. I dopiero się skapałam że za mną stoi
Harry.
- Poszła na
zewnątrz z budyniem. – Odpowiedział mi zdezorientowany Zayn.
- I ŻE ONA
GO JE I HASA BEZE MNIE!? – Wybiegłam se do tej wiedźmy która żre budyń beze
mnie. – Daj budyń! – Wydarłam się do przyjaciółki.
- Jaki
budyń? Mam oranżadę w proszku a nie budyń. – Powiedziała a ja skapnęłam się że
chyba przerwałam jej ważną rozmowę z blondynem.
- Oł… To daj
mi trochę tej heroiny cz tam anfetaminy to se pójdę. – Rzuciła mi jedną
torebkę, a ja chciałam, powtarzam CHCIAŁAM pohasać do tyłu, ale coś dużego mi
to przeszkodziło. – Kim kolwiek jesteś, ładnie pachniesz. – Dopiero teraz
skapnęłam się co powiedziałam. Shit. Usłyszałam śmiech i teraz skapnęłam się że
to… Louis. – O cześć. – Pomachałam mu przed twarzą moją heroinową amfetaminą.
- Co masz? –
Chciał się przyjrzeć, ale ja tak szybko machałam że jego oczy zrobiły się w
zeza.
- Masz zeza?
– Spytałam „wystraszona”.
- Hahahaha,
bardzo śmieszne. – Oburzył się. – Jak mi trochę dasz, to się nie będę fochać.
- Okej, no
to pacz. Otworzę paczkę i wystaw rękę. – Zrobiłam to co mówiłam, zresztą on
też.
- Ale ty mi
nic nie dałaś!
- No ale
pacz, wyobraź sobie że coś tam jest i ćpamy. Ale słuchaj, źle to robisz. Musisz
się wczuć. – Tłumaczyłam mu ale on nadal. Wyobraźni nie ma, pfff… - Okej, skoro
Ci tak ciężko to możesz zrobić tak… schyl się. – Wykonał me polecenie. – I weź
trochę ziemi.
- Ziemi? – Spojrzał na mnie przez swoje nogi.
- Tak,
ziemi. No dalej. – Zachęcałam go. No nareszcie. Wziął ten gruz. – No i teraz
pacz… ty masz gruz a ja here. – Puściłam mu oczko.
- Ale to nie
fair.
- Dlaczego?
Przecież to prawie to samo. – Wyszczerzyłam się.
- O pacz,
mam tu glizdę, przez przypadek ją wziąłem!
- DAJ
ZOBACZYĆ!
- Eh, a
miałem taki fajny plan. – Mruknął pod nosem.
- No to,
gdzie ta glizda?
- Dam Ci ją,
jak dasz mi tego proszku.
- No to nie,
glizdy są ble. – Podeszła do nas eTina i Niall.
- Oj All,
Ally nie można tak zdradzać Harrego. – Zaśmiała się jakby naprawdę coś ćpała.
- Z glizdą?
– Popatrzyłam na nią z pod byka, a ona zaczęła udawać lamę.
- Może ja ją
odizoluje. – Powiedział Niall i z eTiną weszli do budynku.
- Zostaliśmy
sami. – Poruszyła brwiami marchewka.
- E-e, jest
jeszcze glizda. – Skrzyżowałam palce a ten się bił w czoło, zapewne robił
face-palma.
- Co
robicie? – Ni stąd ni z owąd powiedział głos.
- Kim
kolwiek jesteś, mamy glizdę więc lepiej się odsuń! – Krzyknęłam i odwróciłam
się. Harry.
- Oh, a
myślałem że nie boję się glizd. – Podszedł do nas.
- To się
myliłeś. – Uśmiechnęłam się sztucznie a Lou zaczął się do niego zbliżać.
- Aaa! –
Chciał mi wskoczyć na ręce, ale chyba zapomniał że to on jest chłopakiem a ja
dziewczyną.
- Dzięki
Styles. – Wymamrotałam spod niego.
- Sorry. –
Wyszczerzył się.
- Ej, a może
byście tak wstali, a nie robicie na gruzie dziecko!
- Sam jesteś
gruzem. – Wystawiłam mu język.
- Ale to nie
ja robie na mnie dziecko! – Wystawił język i się wyrżnął. Zaczęłam udawać lame,
bo miał ten język na wierzchu.
- Ale to nie
ja robie sama ze sobą dziecko! – Wykrzyczałam gdzieś podczas śmiechu.
- A weźcie
się! Życzę Wam trojaczków! – Oburzył się i poszedł.
- Ej,
Styles, mogę Cię o coś prosić? – Zaczęłam.
- Tak?
- Wiem, że
to będzie dla ciebie trudne i pewnie złamię ci serce, ale… CZY MÓGŁBYŚ ZE MNIE
ZEJŚĆ!?
- Masz,
rację, moje serce się złamało. – Wstał se. Yeah.
- Oh,
przepraszam, ale gdyby nie to… mogłabym zginąć. – Udałam że wycieram z policzka
łzę.
- Jak to
możliwe? – Chwycił mnie za ramiona.
- No bo…
twój ciężar jest za ciężki i… zgniażdżyłby mi płuca, a to doprowadziłoby mnie
do śmierci…
- Czyli
uważasz że jestem gruby!?
- Nie, tylko
ciężki. – Wzruszyłam se ramionami.
- Czyli
gruby. – Usiadł na Louisie (czyt.gruzie).
- Fffcale
nie, albo wiem! Jutro przyniosę wagę i to się okaże! – Wyciągnęłam rękę w jego
stronę żeby wstał. Chwilę się zamyślił, ale jednak wstał.
- Oki doki.
– Powiedział już ukazując dołki. Kurwa, mam ochotę wsadzić mu tam palce.
- Możesz coś
dla mnie zrobić?
- Co
takiego?
- Już nigdy
się nie uśmiechaj. – Powiedziałam groźnie.
- Ahaha,
wiedziałem że jarają cię te moje dołki! – Podniecił się.
- Shit. –
Syknęłam.
- No dalej,
pacz jaki mam uśmiech!
- Nie radzę,
Styles! – Syknęłam x2
- Ale ja
wiem, że ty chcesz je zobaczyć! – Szedł tyłem, inaczej przodem do mnie.
- Nie
wytrzymam. – Szepnęłam sama do siebie i wepchałam mu tam palce.
- Co ty
robisz? – Spytał wystraszony.
- Ostrzegałam
Cię. – Powiedziałam gdy już dotarliśmy do grupki przyjaciół.
- Aww…
Mówiłam że zrobię im zdjęcie jak się całują. – Usiadła na kolanach marchewy na
co Niall chyba się obraził ale nie pokazywał tego.
- Ale Tina
oni się nie całowali. – Powiedział Zayn.
- Zamknij
ryj, mam dowód a ty mi dajesz 10 złotych.
- Pokaż
to. – Powiedział Justin i wystawił rękę.
- Stary oni tu wyglądają jakby się całowali.
- KTO Z KIM
SIĘ MIZIAŁ, JA TEŻ CHCĘ WIEDZIEĆ! – Zaczęłam skakać tak, żeby mi palce z jego
dołków nie wypadły. – Styles, skacz bo zaraz palce mi wylecą!
- Nie, bo
nie lubię jak ktoś wbija mi pazury w policzki.
- To
polubisz. – Wyszczerzyłam się już nie skacząc.
- Ty i
Harry. – Wzruszył ramionami Niall.
- Co ty i
Harry? – Odwróciłam się do niego z głową Stylesa.
- Ty-i-Harry-się-całowaliście.
– Powiedziała jak do mnie.
- Aaa…
Chwila… co?
- No to. –
Pokazała mi zdjęcie z jej iphone.
- A nie,
Harry jadł glizde. Znaczy się… Harry z glizdą się… Jezu, co ja ćpałam.
- Oranżadę
skarbie. – Poklepała mnie po ramieniu.
- Trzeba ją
ograniczyć… - Walnęłam smutasa.
- Tak w
ogóle, co wy robicie? – Wtrącił się Marchewka.
- Gdzie? –
Zaczęłam się rozglądać tak, że prawie mi lewy palec uciekł.
- To… -
Przyłożył palce do policzków eTiny.
- Aaa… no to
pogłębiamy dołki. – Uśmiechnęłam się.
- O boże
boję się. – Powiedziała i schowała swoje policzki. No przecież eTina też ma.
- Eh, chyba
urwę się ze szkoły, nauczyciele jeszcze coś podejrzą…
- JA TEŻ! –
Zaczęła skakać na Louisie. Hahaha, dziecko se robią.
- No Louis, życzę Ci trojaczków. – Zaczęłam
udawać lamę, zresztą tak jak i reszta.
- Złaź
grubasie. – Zrzucił ją z siebie.
- Jaki
grubasie?
- Jutro się
okaże czy eTina jest gruba! – Krzyknęłam i wyciągnęłam palce z jego policzków
bo mnie rączki zabolały.
- Na
reszcie. – Szepnął do siebie podniecony Styles.
- Weź się
tak nie podniecaj bo jeszcze ci stanie. – Usiadła teraz na kolanach Horana
który zaczął pokazywać swoje podobne do gwiazd zęby. I nie wspomnę o tym, że
eTina stała się troszkę wyższa(jak dla mnie) po 5 sekundach. Udawałam se lame.
- Wiesz co
ci powiem Horan? – Wyszczerzyła się.
- Hmmm? –
Mruczał wtulając się w jej włosy.
- Chyba
zatrudnię cię jako moją kanapę. Serio. Jesteś wygodny. – Czy tylko ja
usłyszałam, ze zatrudni go jako kanapkę? Jezu, chyba jestem głodna, albo to
była prawda.
- Cieszę
się. – Powiedział i przyciągnął ją bliżej tak że oparła się o niego.
- Bo Niall
dużo je. – Odezwał się Harry.
- JA
PIERDOLE, NIE GADAJCIE O JEDZENIU! Ta chce go zatrudnić jako kanapkę, a ten
gada że on dużo je! Yyyy! – Wyrzuciłam z siebie mega już głodna. Teraz to ja
myślę jak kanapka. Np. wyrzuciłam z siebie pomidora. Hhaha.
- Trzymiej.
– rzuciła eTina we mnie pączkiem.
- Ja mam
lepsze żarcie. Łap! – Powiedział Bieber zrzucając eTinę i rzucając mi Nialla. –
Przecież to kanapka. – Puścił mi oczko.
- No dzięki
Biebs. – Powiedziała uderzając pięściami w niego.
- Spoko
mała. – Znowu, tylko teraz usłyszałam „Soko mała”.
- Nie
dzięki, to kanapka eTiny, jeszcze będę musiała odkupywać. - odrzuciłam go
eTinie i wypakowałam pączka z woreczka(bez skojarzeń).
- Dzięki. –
„Wzięła” go ode mnie i posadziła na ławce sama na nim siadając.
- A ja nie
mam gdzie usiąść. – Zrobiłam smutasa. – O, wiem! Harry, chodź! – Pociągnęłam go
bliżej i posadziłam go na eTinie, a sama usiadłam na nim. – I teraz mam gdzie
usiąść. – Wyszczerzyłam się do tych nie pode mną bo tamci pode mną by nie
zobaczyli.
- Auuu…
- Też tak
umiem, ale wy to źle robicie. Słuchajcie, to ma być tak : AUUU! Słyszeliście?
Tak też robił Jacob ze zmierzchu. Powtórzcie.
- Spierdalaj
– Syknęła jak wąż i nas „przesadzili” na marchewkę.
- Żona! –
Podniecił się przytulając moją kanapę Hazze.
- To moja
żona. – Co ja?... – Jezu, idę spać. – Oparłam się o Harrego i udawałam że śpie.
- A tak w
ogóle czy nie powinno być z wami tego Liama?
- Powinno,
ale nie ma. Ma nową dziewczynę, Sophie… no i wiesz, jak już się zakocha… -
Zaczął Malik ale eTina mu przerwała.
- To się
chodzi i pierdoli w męskich kiblach. – Przykryłam sobie bluzką Harrego głowę,
tak żeby już ich nie słuchać a ten podniósł bluzkę. Szybko skapnęłam się o co
mu chodzi więc schowałam tam głowę, a on opuścił bluzkę.
- Fuuu. Ten
się pewnie spocił a ta mu wącha. – zaczął wybrzydzać Malik ale ja nie
reagowałam bo byłam taaaaka śpiąca. Chyba przyspałam a dzwonek mnie obudził i
szturchanie Harrego.
- Wstawaj. –
Zaczął.
- Ile
spałam? – Spytałam. Głupia... spałam na przerwie… w szkole pełnej napalonych i
nie nastolatek.
- 3 minuty?
Nawet nikt się nie skapnął, tylko zaczęli gadać o dezodorancie nivea. –
Powiedział Harry. – A potem poszli bo był dzwonek, a ja miałem w planach
zwiewanie zanim się obudzisz, ale znając Cię pozwałabyś mnie do sądu. Ej, mam
pytanie?
- Hm? –
Zaczęłam się rozciągać, tak że go uderzyłam w głowę, a on uderzył nią w ścianę.
Łups…
- Śmierdze?
-
HAHAHAHAHAHA… tak, bardzo, dlatego wąchałam twoje pachy, HAHAHAHAHAHA –
Udawałam se lame.
- A i ten,
Tina ma chyba gorączkę i poszła do pielęgniarki.
- Ja też
chcę! Tylko boję się że się zerzygam jak wsadzi mi patyczek po lodach do
gardła.
- Spokojnie,
dopilnuję żeby nie jadła lodów.
- Eeee, coś
pomyliłeś.
- Nie sądzę.
– Zaczął mnie ciągnąć.
- Gdzie
idziemy? Powiedz że nie na lekcję.
- Spokojnie.
– Stanęliśmy przed drzwiami do pielęgniarki a on je pociągnął. HAHAHAHAHAHA,
one są do pchania i się walnął! Udawał se po raz kolejny tego dnia lame. – To
nie było śmieszne. O wiem, śmiej się tak, pacz! – Powiedział i jeszcze raz się
walnął. I znowu lama. Otworzył drzwi, a ja próbowałam się uspokoić żeby udawać
chorą, ale niestety musiałam wyobrazić sobie Harrego uderzającego w drzwi. –
Dzień dobry, ona ma padaczkę. – Co on kombinuje?
- Ona się
śmieje. – Stwierdziła. Punkt dla niej!
- To jest
P-A-D-A-C-Z-K-A! Niby z czego miałaby się śmiać? – Spojrzałam na eTinę która
siedziała, a obok niej były… PATYCZKI PO LODACH! Ciekawe czy wsadzała jej to
do…
- Wsadzała
Ci to do buzi!? – Podbiegłam do niej.
- Tak.? –
Bardziej spytała ale spoko a zaraz koło niej usiadł blondas którego dopiero
zauważyłam.
- Nic Ci nie
jest?
- Stan
podgorączkowy.
- Pytałam o
patyczki. Rzygałaś przez nie?
- Nie.
- Tina
musisz jechać do domu odpocząć jeśli chcesz żeby do jutra ci przeszło. Jest
ktoś u Ciebie w domu?
- Nie. –
Powiedziała.
- Niall ja
cię zwolnię, mógłbyś się nią zająć? -
Spytała a on przytaknął, dostali też zwolnienia i wyszli.
- Trzeba
wymyślić nową chorobę. – Szepnął a ja przytaknęłam.
- Proszę
pani, brzuch mnie boli. – Złapałam się za niego dla efektu.
- To przez
śmiech. – Nawet na mnie nie spojrzała. Wyszłam wkurzona z gabinetu z Harrym.
- Nie lubię
jej. – Oburzyłam się.
- Brzuch?
Serio? Zaraz po tym jak się śmiałaś?
-
Powiedziałeś że to była padaczka. – Skrzyżowałam palce a ten strzelił się w
czoło.
- Mam
jeszcze ostatni plan C.
- Jaki był
plan A?
- Padaczka.
– Spuścił wzrok.
- A B?
- Brzuch. –
Spojrzał na mnie spod byka.
- Eh… a więc
jaki jest plan C?
- Zwianie ze
szkoły. – Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął biec.
- Chwila!
- Co?
- Musze
jeszcze coś… - Otworzyłam drzwi pielęgniarki. – Do widzenia.
- Musiałaś?
– Spytał.
- No co? –
Wzruszyłam ramionami. – Nie moja wina że mi nie przypomniałeś. – Wyszczerzyłam
się sztucznie.
- Dobra, nie
ważne, chodź.
- Nie mogę.
– Powiedziałam.
- Czemu,
znowu?
- Bo mi
jeszcze nie odpowiedziała.
- ZAMKNĘŁAŚ
DRZWI! – Upadł na kolana.
- A ona musi
je otworzyć. Czekamy. – Też uklęknęłam i zaczęłam odmawiać modlitwę po Polsku.
- Co ty
robisz? – Patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Modlę się,
ty też powinieneś, no bo po co klękałeś?
- Dobra,
stajemy. – Zaczął mnie podnosić, a ja leżeć.
- Nie
odpowiedziała mi! – Oburzyłam się.
- Dobra,
pacz. – Otworzył drzwi. – Do widzenia. – Wyszczerzył się.
- Dziecko,
nie susz zębów.
- To ty
suszysz zęby!
- Idziemy. –
Oznajmiłam.
- Ale ona
mówi że moje zęby się suszą!
- Ona mówi
prawdę… - Zrobiłam zatroskaną minę i ruszyliśmy do wyjścia. Zaczęłam iść
chodnikiem a tego za mną nie było. Odwróciłam się. Nie warto było. – Co-ty-robisz?
– Zaczął się drapać po głowie.
- Eee… -
Speszył się. – No bo ja… Chciałem Cię trochę ponaśladować…
- I dlatego
szedłeś za mną jak małpa?
- No a jak
chodzisz?
- Pfff…
TINA
POV
Zaraz jak
dostaliśmy zwolnienia na dzisiejszy dzień zanieśliśmy je do sekretariatu i
udaliśmy się do auta Horana.
- Dokąd? –
spytał.
- Do mnie. –
powiedziałam i resztę drogi czyli 10minut rozmawialiśmy bo mądry Horanek
pojechał na około.
- Co robimy?
– spytał a ja pociągnęłam go do mojego pokoju skąd wzięłam klucz.
- Chodź
pokaże ci coś. – zaciągnęłam go na korytarz.
- A po co ci
klucz? – spytał a ja weszłam do jednego z pokoi.
- Po to. –
powiedziałam wchodząc do „Tajemnego pokoju”.- Jesteś czwartą osobą która to
zobaczyła. – wyznałam, sama tak właściwie nie wiem dlaczego chciałam mu to
pokazać.
- Tina nie
musiałaś.- powiedział widząc że w moich oczach zbierają się łzy.
- Nie, jest
dobrze. – uśmiechnęłam blado. – Nawet moi rodzice nigdy tu nie zaglądnęli.
- To był
twój…
- Brat, tak,
był moim bratem.
- Przykro
mi. – powiedział przytulając mnie a ja wtuliłam się w niego.
Wzięłam do
ręki nasze zdjęcie.
-Byłam wtedy
u kuzynki, on.. on chciał po mnie przyjechać. Jechał motorem. – popatrzyłam na
kask. – I zderzył się z ciężarówką. –
powiedziałam mocząc koszulkę Nialla. – Te zdjęcie było zrobione 3 dni przed
jego wypadkiem. Za 6 dni będzie 3 lata od śmierci. – powiedziałam i jak zwykle
gdy o tym myślę ogarnęła mnie złość. – TO JA POWINNAM ZGINĄĆ. JA POWINNAM BYĆ W
TYM ZASRANYM NIEBIE. NIE ON! – zaczęłam krzyczeć wyrywając się z uścisku Nialla
i rzucając się na JEGO łóżko.
- Ciii.. –
przyciągnął mnie do siebie. – Nie możesz tak mówić, on by tego nie chciał.
- Ja.. ja po
prostu.
- Cii.. nie
musisz nic mówić. – zaczął mną kołysać dopóki się nie uspokoiłam.
- Dziękuję.
– powiedziałam gdy już byłam spokojniejsza.
- Nie ma za
co. – powiedział a ja się w niego wtuliłam.
-Możemy stąd
wyjść? Czuję się tu tak dziwnie. – powiedziałam żałośnie.
- Jasne.
Chodź. – powiedział biorąc klucz i zamykając pokój.
-Poczekasz?
Pójdę się ogarnąć bo pewnie wyglądam okropnie.
- Wyglądasz
pięknie, jak zawsze. – powiedział a ja się zarumieniłam wchodząc do łazienki.
Podsumowując mam opuchniętą twarz i przekrwawione oczy a on uważa że wyglądam
pięknie.
Jęknęłam
żałośnie zdając sobie sprawę że nic z tym nie zrobię.
- Trudno. –
powiedziałam sama do siebie wychodząc z łazienki.
- Niall? –
powiedziałam na tyle głośno żeby mnie usłyszał.
- W kuchni.
– odpowiedział, a ja napisałam jeszcze
do Ally.
Nie odpisałam bo nawet nie wiedziałam
co. Jakbym zaprzeczyła, zaprzeczyła bym też sobie, jakbym potwierdziła… no
właśnie a nie wiem czy to jest „potwierdzone”.
- Co robisz?
– spytałam go.
- Herbatę. –
odpowiedział uśmiechając się delikatnie.
- Nie
musiałeś. – uśmiechnęłam się.
-Chciałem. –
powiedział podając mi kubek.
- Idziemy
coś oglądać czy..
- Jasne,
możemy coś oglądnąć. – powiedział oplatając jedną rękę wokół mojej talii.
Zeszliśmy na dół gdzie Horan wybrał jakąś komedię.
- To wcale
nie jest komedia. – jęknęłam w połowie filmu.
- To możemy
obejrzeć coś innego. – powiedział głęboko nad czymś rozmyślając. Już miałam
wstać gdy przyciągnął mnie do siebie.
- Niall,
chce zmienić film.
-Tina, bo..
wiem że to pewnie nie odpowiedni moment, ale ja już tak nie mogę.
- Hmmmm? –
zachęciłam go by mówił dalej.
- Znamy się
bardzo krótko i pewnie ty nie.. ale ja i… - jąkał się.
- Niall, do
rzeczy.
- Podobasz
mi się. – powiedział a mnie zamurowało. – Już od tego razu gdy pierwszy raz cię
zobaczyłem. Nie mogę o Tobie przestać myśleć. Jesteś cały czas w moje głowie. A
gdy dzisiaj usiadłaś na kolanach Louisa… myślałem że go rozszarpie. – chciałam
mu przerwać ale nie mogłam, byłam osłupiała. Nie mogłam się ruszyć, nic
powiedzieć. – Pewnie teraz mnie znienawidzisz, uderzysz, będziesz mnie wzywać,
zrozumiem to. Ale chcę znać odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Tina,
chciałabyś zostać moją dziewczyną? – spytał patrząc się na mnie swoimi
błękitnymi tęczówkami. W środku skakałam z radości a na zewnątrz? Byłam
skamieniała, zszokowana.
Gdy nie
odzywałam się pewien czas Niall chyba uznał to za nie, bo ze smutkiem wstał z
kanapy.
- Czekaj. –
powiedziałam. – Ja po prostu.. zszokowałeś mnie. Nigdy nikt tak nie powiedział
do mnie i to takie dziwne, nie wiem co mam powiedzieć. Też mam dla ciebie
pytanie. – powiedziałam na jednym
wdechu.
- Tak? –
powiedział z nadzieją wypisaną w oczach.
- K..
Kochasz mnie? – spytałam, musiałam, chcę mieć tą pewność że że to będzie to, że
to nie jest tylko zauroczenie.
- Tak,
bardzo. – podszedł bliżej mnie.
- Okej,
więc. Tak, tak będę Twoją dziewczyną. – powiedziałam spuszczając wzrok na swoje
paznokcie. Niall podszedł bliżej mnie podnosząc dłońmi mój podbródek tak abym
patrzyła mu w oczy.
- Mogę? –
spytał patrząc na moje usta. Nie pewnie kiwnęłam głową a on zbliżył swoje usta
do moich i je delikatnie pocałował co odwzajemniłam.
Oderwaliśmy
się od siebie gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Ruszyłam na
górę a za mną Niall.
Popatrzyłam
przez wizjer i zobaczyłam GO. On tu wrócił, wrócił tak jak obiecał.
- Tina!
Otwórz! – Czemu on wszystko psuje? Przecież było teraz pięknie, bez niego.
- Kto to? –
spytał bezgłośnie Niall.
- Jason, mój
były który wielokrotnie mnie bił. – powiedziałam wtulając się w Nialla. W jego
ramionach czułam się bezpiecznie.
- Otwórz. –
powiedział stając za mną tak jakby zaraz miał mnie obronić przed całym złym
światem.
Nie pewnie
otworzyłam drzwi a do domu wpadł Jason.
- Cześć
kochanie. – uśmiechnął się obleśnie.
- Czego
chcesz? – warknęłam na niego.
- Jak się
odzywasz do chłopaka? – powiedział podchodząc na co Niall napiął mięśnie. –
Znalazłaś sobie pocieszenie gdy mnie nie było? – prychnął patrząc się na
Nialla.
- Sierdalaj.
– powiedziałam.
- E, bardzo
dziękuję że zająłeś się moją dziewczyną ale już wróciłem więc możesz iść. –
powiedział a Niall uderzył go pięścią z całej sił tak że zatoczył się, potykając
się i upadając na podłogę.
- Zostaw ją.
– rzucił się na niego Niall.
-Niall,
zabijesz go! – krzyknęłam łapiąc chłopaka gdy ten miał zadać następny cios.
- Zasługuje
na to. – syknął.
- Niall,
proszę. Nie chcę później odwiedzać cię w więzieniu za to że zabiłeś człowieka.
- To nie
człowiek, to potwór. – prychnął odsuwając się od niego i przytulając mnie do
siebie.
- Wrócę po
ciebie. - powiedział Jason podnosząc się z podłogi i trzymając się za krwawiący
nos wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Chodź
opatrzę cię. – powiedziałam patrząc na jego całe zakrwawione pięści. Na co on
się zaśmiał.
- Wystarczy
tylko umyć. To nie moja. – powiedział całując mnie w czoło i wchodząc do
łazienki. Popatrzyłam na miejsce gdzie dokładnie chwilę temu Niall pobił mojego
eks. Podłoga była z krwi więc wzięłam mopa i umyłam podłogę.
- Jak? –
spytałam go gdy wyszedł z łazienki.
- Co jak? –
spytał podchodząc.
- Każdy się
boi o to że on pobije ludzi a ty tak łatwo go pobiłeś. – plątałam się w
słowach.
- Człowiek
pod wpływem impulsu jest zdolny do wszystkiego. – mrugnął do mnie. Odstawiłam
wiaderko i usiadłam na kanapie a zaraz koło mnie dosiadł się Niall. – Jesteś
zła? – spytał delikatnie.
- Nie. –
powiedziałam wtulając się w niego.
- Napewno? –
spytał obejmując mnie.
- Na pewno.
– powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta a on zaczął go coraz bardziej
pogłębiać.
- No
patrzcie a to ponoć my się całowaliśmy. – usłyszałam głos Stylesa. Koło niego
stała All robiąc nam zdjęcia. Szybko z Niallem odskoczyliśmy od siebie.
- Chodź. –
Ally pociągnęła mnie na górę. – Jesteście razem? – spytała jakby orgazmu miała
dostać.
- Yhyym. –
mruknęłam.
-
AAAAAAAAAAA!!! GRATULUJĘ!! – zaczęła piszczeć i mnie przytulać.
- Ej no. Nie
cieszysz się? – spytała.
- Cieszę się
bardzo ale..
- Ale co? –
kobieto ty naprawdę idź się lecz!
- Jason tu
był. – powiedziałam a jej od razu mina
zrzędła.
- Że, że,
że, że co?
- No, Niall
go pobił. – powiedziałam przegryzając wargę i siadając na łóżku.
- Ale, że
kogo?
- No Jasona
a kogo?!
- Aaa…
Gdzie?
- Ja
pierdole! W przedpokoju.
- Oh…
- Chodź na
dół. – powiedziałam wstając z łóżka.
- Okej. –
powiedziała i mrugnęła do mnie porozumiewawczo za co dostała w tył głowy. –
Auu. – mruknęła i udając obrażoną usiadła na fotelu.
- Sory,
chciałam mocniej ale uciekłaś. – wzruszyłam ramionami siadając obok MOJEGO
CHŁOPAKA, chyba zaczynam rozumieć ludzi którzy mówią że brzmi to pięknie, który
automatycznie mnie objął.
Jakieś 4 dni
temu mówiłam że jest to fu i tym podobne a teraz sama to robię.
- No, no
gratuluję młoda, po każdym bym się spodziewał, ale że po Tobie? Nigdy. – Styles
przybił mi pionę.
- Haha,
bardzo śmieszne stary. – zaśmiałam się chociaż chciałam wyjść poważnie.
Poczułam wibrację w kieszeni więc wciągnęłam telefon.
Spojrzałam na przyjaciółkę która szczerzyła
swe piękne jak słońce, żółte zęby po czym pokazałam telefon Niallowi.
- Tina! –
usłyszałam podekscytowany głos Aleks.
- Aleks, ona
nie nosi sukienek. – marudził Adam.
- Tina, o tu
jes… awww.. – zrobiła ”takie coś” bo
nawet nie wiem jak to opisać.
- Siema. –
powiedziałam widząc wchodzącego do salonu Adama.
- Ejj..
Czyli All nie kłamała. – wyszczerzył się.
- Komu
jeszcze napisałaś? – spytałam się przyjaciółki.
- A kilku
osobom. – wzruszyła ramionami.
- Zabije. –
zaśmiałam się.
- Tak, tak,
pierdol ja posłucham. – wyszczerzyła się w moją stronę.
- Tina,
patrz. – powiedziała Aleks wyciągając …. zestaw z SUKIENKĄ!
[KLIK]
- I tu Ally
jest dla ciebie. – podała jej drugi zestaw.
[KLIK]
-
Aleks, to jest śliczne ale ja nie lubię sukienek i nie umiem chodzić na
obcasach. – jęknęłam. - Jutro na bal ubierzesz. Mówię ci, będziesz pięknie wyglądać. A ja z All nauczymy cię chodzić na obcasach. Oto się nie martw. – uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję.
– powiedziałam przytulając ja.
- Nie ma za
co. No na co czekasz leć przymierzyć, Ally ty też.
- Już, już.
– poszłam do łazienki i ubrałam to co mi kupiła.
- Już? –
usłyszałam zza drzwi.
- Wyglądam
okropnie. – powiedziałam otwierając drzwi i potykając się tak że wpadłam na
Adama. – Sorry. – powiedziałam.
- Piękne. –
powiedział Nialler patrząc się na mnie.
- Dzięki. –
spuściłam wzrok a moje policzki stały się czerwone.
- Teraz
będziesz się uczyć. – powiedziała Alls a ja zrobiłam jeden mały chwiejny krok.
Zaraz doskoczył do mnie Niall i asekurował mnie.
Po całych
DWÓCH godzinach robiłam kroki bez pomocy. Oczywiście trzy razy prawie się
wyglebałam w ciągu 10 minut ale był obok mnie Niall który nie mógł powstrzymać
śmiechu zresztą tak jak reszta.
- Umiem. –
powiedziałam obracając się wokół własnej osi.
- Wiedziałam
że się nauczysz. – rzuciła się na mnie All ale utrzymałam równowagę.
- Dobra my
idziemy na górę. Jest już późno. – powiedziała Aleks.
- Tak, tak my
wiemy co będziecie tam robić. – zaśmiałam się.
Ally z
Harrym też zaraz wyszli. Niall postanowił u mnie nocować więc dałam mu jakąś
koszulkę Adama i zasnęłam wtulona w jego tors.
ALLY POV
Leżałam w
łóżku trzymając w ręku nową książkę „Drugie życie Bree Tanner”. Zmierzch –
jedyna książka która wzbudziła we mnie zainteresowanie. Zawsze chciałam przeczytać
coś podobnego, napisane przez Stephenie Meyer. Tak jakby… jestem jej fanką.
Tak, można tak powiedzieć. To co ona pisze, jak układa te wszystkie słowa… film
to tylko podróbka tego co napisała. Zawsze wolałam filmy, ale jednak różniły
się od książek. Jeśli chodzi o zmierzch, postanowiłam że przeczytam i obejrzę,
oraz zliczę ile razy coś podmieniali. Nie podobało mi się to, że wszystkie
słowa wyciągnięte z serca tej kobiety, zostały zabrane. To straszne. Zrobili to
pod jej zgodą, ale jednak ja myślę że nie powinna się zgadzać. Wzdrygnęłam się
na odgłos pochodzący ze strony okna. Podeszłam tam i nie uwierzyłam. I że nie
mógł normalnie?
- Co ty tu
robisz? – Szepnęłam żeby nikogo nie obudzić.
- No ten…
mam kapustę… - Podniósł reklamówkę w której były różne smakołyki. Trochę się zawahałam,
w końcu kto normalny prócz pedofilii i złodziei włamuje się do kogoś przez
okno? Przecież mógł zapukać, ale skoro tak wolał, to już nie moja sprawa.
- Dawaj. –
Otworzyłam szerzej okno a on zeskoczył z parapetu, ściągnął dziwne buty i
usiadł na łóżko. Poczułam wiatr we włosach. Fuck Yeah. Tego mi brakowało.
- Nie
siadasz? – Spytał wstając.
- Nie, wolę
tak. – Zamknęłam oczy i pozwoliłam robić sile wiatru co tylko zechce, z moją
cerą. Słyszałam tylko wiatr i tłuczenie się za moim plecami. Otworzyłam oczy i
powoli się odwróciłam, tak jakby zaraz coś lub ktoś miał mnie zabić. Na
szczęście to tylko Styles. Otworzyłam okno i zabrałam kwiatki. Usiadłam na parapecie(czasem
przydaje się duży) na kołdrze razem z Harrym i przykryliśmy się kocem.
- Masz
rację, tu jest lepiej. – Przybliżył się do mnie żeby nie wylecieć za okno.
Wyciągnął spod koca kapustę i masło orzechowe.
- Wiesz co
lubię. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam pożerać żarciowe żarcie.
- A więc
Tina jest z Niallem… - Do czego on zmierza? – Louis z Eleanor… Liam z Sophie…
Zayn z Perrie… a Justin z Seleną. – Jeszcze raz… do czego on zmierza? – A my
sami.
- Ta… -
Oparłam się o jego ramię.
- Kiedyś to
się zmieni… - Czy on myśli że będziemy chodzić? – W sensie, Louis nie zawsze
będzie z Eleanor, tak jak i reszta.
- Skąd
wiesz? – Zrobiłam zdezorientowaną minę, ale on pewnie nawet tego nie zauważył
przez ciemność jaka panowała.
- Po prostu
to wiem. Tak jak ja nie zawsze będę sam… chyba. – Zaśmiał się a ja z nim.
- W sumie
racja… ja nie zawsze będę się z Tobą przyjaźnić… - Nie dokończyłam, bo właśnie
zrozumiałam co powiedziałam. – Nie chciałam tego mówić.
- Nie, masz
rację… nie zawsze będziemy się przyjaźnić. – Słyszałam jego głos, jest za
sprytny. Wiem, że prawda kryje się pod tymi słowami. Może chodzi o to że on
wyjedzie? Gdzie? Nie jestem głupia i wiem że ma dom w Londynie i Holmes Chapel.
Może i nie jeden dom, w końcu jest słynną gwiazdą.
- Co masz? –
Spojrzałam na reklamówkę, tym samym zmieniając temat. Nie chciałam już tego
drążyć.
- Em… twixy,
banany, Tymbarka, skittlesy, nutelle, miód z pszczół… - Przerwałam se mu.
- Hahaha,
miód z pszczół!? – Udawałam lamę.
- Znaczy się
że miód które robią pszczółki maje. – Speszył się i wyciągnął banany oraz
nutelle.
- Mmm… -
Przeciągnęłam po zanurzeniu banana w nutelli i spróbowania. – Jak ja mogłam bez
tego żyć!? – Oparłam się o jego ramię.
- To ty bez
tego żyłaś!? Myślałem że już to jadłaś!
-
Najwidoczniej tak, żyłam bez tego. Gramy w 33?
- Eee… co
to?
- Eh, takie
coś że np. ja mówię 3 i możesz dodać do tego 1, 2 lub 3 na przykład dodajesz 2,
to mówisz 5. No i ten kto będzie miał 33 musi wykonać zadanie tego, co wygrał.
Mam nadzieję że umiesz liczyć.
- Zaraz,
zaraz, bo nie ogarniam… aha, już wiem, dobra, JA ZACZYNAM! – Krzyknął, a ja
przewróciłam oczami. – 3
- 6
- 9
- Musiałeś? –
Zaśmiałam się, a ten poruszył brwiami[…] – 29
- 32!
- 33…
- Okej, a
więc tak… musisz mnie kissnąć w policzek. – Wskazał na widoczny już dołek.
- Oh, nie…
- Oh, tak… -
Wyszczerzył się a ja zrobiłam najszybciej jak mogłam to co mi kazał.
- Mmm… -
Zaśmiałam się czując na ustach nutellę. Heh, umazał się jak dziecko.
- Oddawaj to
moje! – Krzyknął i niebezpiecznie się do mnie przybliżył. Wstałam jak oparzona.
Czy on chciał? Tak… - Przepraszam, nie chciałem, ale ty mi zabrałaś nutellę. –
Zaśmiałam się na jego słowa i wróciłam na wcześniejsze miejsce.
- Tak w
ogóle… to Liam nie jest z Danielle?
- Nie, jest
z Sophie. Trudno go zrozumieć. – Ziewnęłam głośno.
- Która
godzina?- Spytałam a on spojrzał na swój wyświetlacz.
- 23:59 – I wtedy
usłyszeliśmy bicie ratusza.
- Ee bo 00:00
– Wystawiłam mu język. – Śpiąca jestem. – Przeciągnęłam się.
- Tak, ja
też. Już pójdę… - Zeszedł co ja też zrobiłam i odstawił moją pościel na
miejsce.
- Poczekaj…
- Zaczęłam gdy miał już wyjść.
- Hm? –
Zapytał z jakąś dziwną nadzieją wypisaną w oczach.
- Jak chcesz
możesz zostać, pójdę po materac. – Trochę się zwahał.
- Okej. –
Powiedział w końcu ściągając kurtkę i zamykając okno.
- To ja
zaraz wrócę. – Wzięłam 4 materace, tak żeby było mi bardzo miękko. Wróciłam i
postawiłam jeden, obok drugi, a dwa pozostałe na nie. Wyciągnęłam nową pościel
a Harry pomógł mi z takim głupim prześcieradłem którego nie lubię. Znowu Harry
błagał mnie, żebym wróciła na łóżko i że to on ma spać na materacu ale w końcu
się poddał.
- Dobranoc. –
Powiedział wpół przytomny.
- Branoc. –
No i se spałam.
-----------------------------------------------
Okej, skoro Daru jest chora to ja coś tu dopisze xd bójcie się! buhahahaha, zaczynając to pisać, nie sądziłyśmy że ktokolwiek to skomentuje, a co dopiero ok.3 osoby(nwm jak z anominkami) xd No to okej, czekamy se na komy, a ja zrobie takie coś :
3 KOMENTARZE=NEXT!
Do napisania ;* - Allla.
Jak zawsze zajebistee ! XD wracaj do zdrowia Dariaa ;cc ! Niall z Tina sa razem!!!! Aaaaaaa!!!! Wreszcie ... No ale kiedy All w koncu bdz z Hazza bo już się nie mogę doczekac xD wezcie ich już polaczcie bo zwariuje ;ooo dobra koniec bo jeste glodna (Niall czuwa) Byeeeeeee ;* kocham was / Maja ;3
OdpowiedzUsuńno więc.. DZIĘKUJE <3 przepraszam że z konta aluu ale po prostu mam takiego lenia ze mskr ;.; no więc tez chce zeby Hally juz byli razem ale alku jest taka uparta ze ja nwm.. dbr ide "odpoczywac" bo brzuch mnie boli ze az ghhh.... Kocham <3 / Daria <33
UsuńJa jestę upartę i będę upartę! ;P tak wgl, darku, jak mogłaś mnie okłamać z tą chałką? mam na ciebie focha! a tak wgl. to nwm kiedy ich połąćżę, bo ja to ta nie od romantyzmu, od tego jest darku xd A teraz ide jeść chałke i patrzyć na Chicca który sie położył i nwm co robi ;o Paaa <3
Nexxxxxt !!!! Tak w ogole to Harry+Ally razem w trybie now ! ;o ~ zona Louisa
OdpowiedzUsuńHarry i Ally mają jeszcze dużo czasu na bycie ze sobą :)(chyba)nwm czo wymyśle ;o ~ Allla-która-nie-ma-chałki
Usuń