poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 7



ALLY POV

- Do tablicy przyjdzie… Ally. – Posłałam Stylesowi błagające spojrzenie, a on tylko zachichotał. Louis i Liam również.
- To będzie… podstawa 17? – Spytałam niepewnie, ale po chwili wiedziałam że ta odpowiedź jest błędna. Spojrzałam po klasie, mając nadzieję że ktoś da mi jakąś podpowiedź. Na szczęście Styles na kartce narysował wielką czternastkę. – Znaczy się, podstawa to 14… - Miałam nadzieję że nauczyciel puści mi to płazem.
- A x ile się równa? – Podparł się o biurko.
- Em… 29? – Po moich słowach nauczyciel miał niezadowolony wyraz twarzy. Spojrzałam na Harrego, który pokazywał kartkę, pewnie z odpowiedzią, ale nie dostrzegłam co tam pisze przez głowę koleżanki z klasy. Wstał i podniósł wysoko kartkę. Nadal nic. Za mocne światło. Stanął na ławkę dopóki nauczyciel nie patrzył. Jeszcze gorzej. Zaczął się wychylać i… BAM!
- Co tam się dzieję? – Zdenerwował się odkładając swoje okulary.
- Nic, tak tylko… upadłem. – Podniósł się Styles.
- Dobrze, Ally dokończ zadanie. – Założył swoje okulary i powrócił do czytania gazet(zapewne z lat osiemdziesiątych). Styles znów zaczął pokazywać tą kartkę. Spojrzałam na słońce, żeby zrozumiał że nic przez nie nie widzę. Widocznie zakumał bo zaczął pełzać jak kot pod nogami uczniów. Ahahah, jedna go walnęła w twarz, ale będzie mieć guza! Na dodatek miała koturny, kamacie to!? Puścił mi złowrogie spojrzenie, gdy zauważył że zakrywam sobie usta. Chwycił kawałek papieru w usta i znów zaczął „pełzać jak kot”. Mega to wyglądało. „Harry Styles który udaje kota z kawałkiem papieru w ustach”. W końcu do mnie dotarł i przykucnął nadal trzymając odpowiedź w ustach.
- Styles, co ty robisz!? – Cała klasa obróciła się w naszą stronę. Zobaczyłam jak Louis i Liam prawie sikają. – Oświadczysz się jej potem, a teraz lepiej wstań bo dostaniesz jedynkę z zachowania. – Spaliłam buraka. Jezu, dopiero teraz zorientowałam się jak to wygląda. „Harry Styles klęczący z kawałkiem papieru w buzi, przed takim czymś jak ja”. Nauczyciel podszedł do Stylesa i szarpał za kawałek papieru wystający z buzi Harrego. – Wypluj to. – Wystawiłam dłoń w miejsce w które miał wypluć.
- Yyy… - Podszedł do mnie. – Otwórz buzie! – Szepnął.
- No chyba nie. – Skrzyżowałam palce.
- No weź, tam jest coś fajnego. – Próbował się wyszczerzyć z tym papierkiem. Teraz nie za bardzo wiem co to jest.
- Wypluj. – Wystawiłam dłoń. Styles wykonał moje polecenie, a ja zaczęłam układać litery w wyrazy. „x – 32 Ps. Zgadzasz się na ten bal? Jeżeli się zgodzisz, kupię Ci po szkole loda ;P”. – X to 32. – Powiedziałam i wróciłam do ławki. – Jakiego? – Szepnęłam.
- Jakiego chcesz. – Uśmiechnął się i… *dryń*. Chwyciłam za plecak i książki po czym wyszłam z klasy. Schowałam e swoje książki do szafki i e poszłam do eTiny.
- E, gdzie eTina? – Spytałam się Zayna i Justina. I dopiero się skapałam że za mną stoi Harry.
- Poszła na zewnątrz z budyniem. – Odpowiedział mi zdezorientowany Zayn.
- I ŻE ONA GO JE I HASA BEZE MNIE!? – Wybiegłam se do tej wiedźmy która żre budyń beze mnie. – Daj budyń! – Wydarłam się do przyjaciółki.
- Jaki budyń? Mam oranżadę w proszku a nie budyń. – Powiedziała a ja skapnęłam się że chyba przerwałam jej ważną rozmowę z blondynem.
- Oł… To daj mi trochę tej heroiny cz tam anfetaminy to se pójdę. – Rzuciła mi jedną torebkę, a ja chciałam, powtarzam CHCIAŁAM pohasać do tyłu, ale coś dużego mi to przeszkodziło. – Kim kolwiek jesteś, ładnie pachniesz. – Dopiero teraz skapnęłam się co powiedziałam. Shit. Usłyszałam śmiech i teraz skapnęłam się że to… Louis. – O cześć. – Pomachałam mu przed twarzą moją heroinową amfetaminą.
- Co masz? – Chciał się przyjrzeć, ale ja tak szybko machałam że jego oczy zrobiły się w zeza.
- Masz zeza? – Spytałam „wystraszona”.
- Hahahaha, bardzo śmieszne. – Oburzył się. – Jak mi trochę dasz, to się nie będę fochać.
- Okej, no to pacz. Otworzę paczkę i wystaw rękę. – Zrobiłam to co mówiłam, zresztą on też.
- Ale ty mi nic nie dałaś!
- No ale pacz, wyobraź sobie że coś tam jest i ćpamy. Ale słuchaj, źle to robisz. Musisz się wczuć. – Tłumaczyłam mu ale on nadal. Wyobraźni nie ma, pfff… - Okej, skoro Ci tak ciężko to możesz zrobić tak… schyl się. – Wykonał me polecenie. – I weź trochę ziemi.
-  Ziemi? – Spojrzał na mnie przez swoje nogi.
- Tak, ziemi. No dalej. – Zachęcałam go. No nareszcie. Wziął ten gruz. – No i teraz pacz… ty masz gruz a ja here. – Puściłam mu oczko.
- Ale to nie fair.
- Dlaczego? Przecież to prawie to samo. – Wyszczerzyłam się.
- O pacz, mam tu glizdę, przez przypadek ją wziąłem!
- DAJ ZOBACZYĆ!
- Eh, a miałem taki fajny plan. – Mruknął pod nosem.
- No to, gdzie ta glizda?
- Dam Ci ją, jak dasz mi tego proszku.
- No to nie, glizdy są ble. – Podeszła do nas eTina i Niall.
- Oj All, Ally nie można tak zdradzać Harrego. – Zaśmiała się jakby naprawdę coś ćpała.
- Z glizdą? – Popatrzyłam na nią z pod byka, a ona zaczęła udawać lamę.
- Może ja ją odizoluje. – Powiedział Niall i z eTiną weszli do budynku.
- Zostaliśmy sami. – Poruszyła brwiami marchewka.
- E-e, jest jeszcze glizda. – Skrzyżowałam palce a ten się bił w czoło, zapewne robił face-palma.
- Co robicie? – Ni stąd ni z owąd powiedział głos.
- Kim kolwiek jesteś, mamy glizdę więc lepiej się odsuń! – Krzyknęłam i odwróciłam się. Harry.
- Oh, a myślałem że nie boję się glizd. – Podszedł do nas.
- To się myliłeś. – Uśmiechnęłam się sztucznie a Lou zaczął się do niego zbliżać.
- Aaa! – Chciał mi wskoczyć na ręce, ale chyba zapomniał że to on jest chłopakiem a ja dziewczyną.
- Dzięki Styles. – Wymamrotałam spod niego.
- Sorry. – Wyszczerzył się.
- Ej, a może byście tak wstali, a nie robicie na gruzie dziecko!
- Sam jesteś gruzem. – Wystawiłam mu język.
- Ale to nie ja robie na mnie dziecko! – Wystawił język i się wyrżnął. Zaczęłam udawać lame, bo miał ten język na wierzchu.
- Ale to nie ja robie sama ze sobą dziecko! – Wykrzyczałam gdzieś podczas śmiechu.
- A weźcie się! Życzę Wam trojaczków! – Oburzył się i poszedł.
- Ej, Styles, mogę Cię o coś prosić? – Zaczęłam.
- Tak?
- Wiem, że to będzie dla ciebie trudne i pewnie złamię ci serce, ale… CZY MÓGŁBYŚ ZE MNIE ZEJŚĆ!?
- Masz, rację, moje serce się złamało. – Wstał se. Yeah.
- Oh, przepraszam, ale gdyby nie to… mogłabym zginąć. – Udałam że wycieram z policzka łzę.
- Jak to możliwe? – Chwycił mnie za ramiona.
- No bo… twój ciężar jest za ciężki i… zgniażdżyłby mi płuca, a to doprowadziłoby mnie do śmierci…
- Czyli uważasz że jestem gruby!?
- Nie, tylko ciężki. – Wzruszyłam se ramionami.
- Czyli gruby. – Usiadł na Louisie (czyt.gruzie).
- Fffcale nie, albo wiem! Jutro przyniosę wagę i to się okaże! – Wyciągnęłam rękę w jego stronę żeby wstał. Chwilę się zamyślił, ale jednak wstał.
- Oki doki. – Powiedział już ukazując dołki. Kurwa, mam ochotę wsadzić mu tam palce.
- Możesz coś dla mnie zrobić?
- Co takiego?
- Już nigdy się nie uśmiechaj. – Powiedziałam groźnie.
- Ahaha, wiedziałem że jarają cię te moje dołki! – Podniecił się.
- Shit. – Syknęłam.
- No dalej, pacz jaki mam uśmiech!
- Nie radzę, Styles! – Syknęłam x2
- Ale ja wiem, że ty chcesz je zobaczyć! – Szedł tyłem, inaczej przodem do mnie.
- Nie wytrzymam. – Szepnęłam sama do siebie i wepchałam mu tam palce.
- Co ty robisz? – Spytał wystraszony.
- Ostrzegałam Cię. – Powiedziałam gdy już dotarliśmy do grupki przyjaciół.
- Aww… Mówiłam że zrobię im zdjęcie jak się całują. – Usiadła na kolanach marchewy na co Niall chyba się obraził ale nie pokazywał tego.
- Ale Tina oni się nie całowali. – Powiedział Zayn.
- Zamknij ryj, mam dowód a ty mi dajesz 10 złotych.
- Pokaż to.  – Powiedział Justin i wystawił rękę. - Stary oni tu wyglądają jakby się całowali.
- KTO Z KIM SIĘ MIZIAŁ, JA TEŻ CHCĘ WIEDZIEĆ! – Zaczęłam skakać tak, żeby mi palce z jego dołków nie wypadły. – Styles, skacz bo zaraz palce mi wylecą!
- Nie, bo nie lubię jak ktoś wbija mi pazury w policzki.
- To polubisz. – Wyszczerzyłam się już nie skacząc.
- Ty i Harry. – Wzruszył ramionami Niall.
- Co ty i Harry? – Odwróciłam się do niego z głową Stylesa.
- Ty-i-Harry-się-całowaliście. – Powiedziała jak do mnie.
- Aaa… Chwila… co?
- No to. – Pokazała mi zdjęcie z jej iphone.
- A nie, Harry jadł glizde. Znaczy się… Harry z glizdą się… Jezu, co ja ćpałam.
- Oranżadę skarbie.  – Poklepała mnie po ramieniu.
- Trzeba ją ograniczyć… - Walnęłam smutasa.
- Tak w ogóle, co wy robicie? – Wtrącił się Marchewka.
- Gdzie? – Zaczęłam się rozglądać tak, że prawie mi lewy palec uciekł.
- To… - Przyłożył palce do policzków eTiny.
- Aaa… no to pogłębiamy dołki. – Uśmiechnęłam się.
- O boże boję się. – Powiedziała i schowała swoje policzki. No przecież eTina też ma.
- Eh, chyba urwę się ze szkoły, nauczyciele jeszcze coś podejrzą…
- JA TEŻ! – Zaczęła skakać na Louisie. Hahaha, dziecko se robią.
 - No Louis, życzę Ci trojaczków. – Zaczęłam udawać lamę, zresztą tak jak i reszta.
- Złaź grubasie. – Zrzucił ją z siebie.
- Jaki grubasie?
- Jutro się okaże czy eTina jest gruba! – Krzyknęłam i wyciągnęłam palce z jego policzków bo mnie rączki zabolały.
- Na reszcie. – Szepnął do siebie podniecony Styles.
- Weź się tak nie podniecaj bo jeszcze ci stanie. – Usiadła teraz na kolanach Horana który zaczął pokazywać swoje podobne do gwiazd zęby. I nie wspomnę o tym, że eTina stała się troszkę wyższa(jak dla mnie) po 5 sekundach. Udawałam se lame.
- Wiesz co ci powiem Horan? – Wyszczerzyła się.
- Hmmm? – Mruczał wtulając się w jej włosy.
- Chyba zatrudnię cię jako moją kanapę. Serio. Jesteś wygodny. – Czy tylko ja usłyszałam, ze zatrudni go jako kanapkę? Jezu, chyba jestem głodna, albo to była prawda.
- Cieszę się. – Powiedział i przyciągnął ją bliżej tak że oparła się o niego.
- Bo Niall dużo je. – Odezwał się Harry.
- JA PIERDOLE, NIE GADAJCIE O JEDZENIU! Ta chce go zatrudnić jako kanapkę, a ten gada że on dużo je! Yyyy! – Wyrzuciłam z siebie mega już głodna. Teraz to ja myślę jak kanapka. Np. wyrzuciłam z siebie pomidora. Hhaha.
- Trzymiej. – rzuciła eTina we mnie pączkiem.
- Ja mam lepsze żarcie. Łap! – Powiedział Bieber zrzucając eTinę i rzucając mi Nialla. – Przecież to kanapka. – Puścił mi oczko.
- No dzięki Biebs. – Powiedziała uderzając pięściami w niego.
- Spoko mała. – Znowu, tylko teraz usłyszałam „Soko mała”.
- Nie dzięki, to kanapka eTiny, jeszcze będę musiała odkupywać. - odrzuciłam go eTinie i wypakowałam pączka z woreczka(bez skojarzeń).
- Dzięki. – „Wzięła” go ode mnie i posadziła na ławce sama na nim siadając.
- A ja nie mam gdzie usiąść. – Zrobiłam smutasa. – O, wiem! Harry, chodź! – Pociągnęłam go bliżej i posadziłam go na eTinie, a sama usiadłam na nim. – I teraz mam gdzie usiąść. – Wyszczerzyłam się do tych nie pode mną bo tamci pode mną by nie zobaczyli.
- Auuu…
- Też tak umiem, ale wy to źle robicie. Słuchajcie, to ma być tak : AUUU! Słyszeliście? Tak też robił Jacob ze zmierzchu. Powtórzcie.
- Spierdalaj – Syknęła jak wąż i nas „przesadzili” na marchewkę.
- Żona! – Podniecił się przytulając moją kanapę Hazze.
- To moja żona. – Co ja?... – Jezu, idę spać. – Oparłam się o Harrego i udawałam że śpie.
- A tak w ogóle czy nie powinno być z wami tego Liama?
- Powinno, ale nie ma. Ma nową dziewczynę, Sophie… no i wiesz, jak już się zakocha… - Zaczął Malik ale eTina mu przerwała.
- To się chodzi i pierdoli w męskich kiblach. – Przykryłam sobie bluzką Harrego głowę, tak żeby już ich nie słuchać a ten podniósł bluzkę. Szybko skapnęłam się o co mu chodzi więc schowałam tam głowę, a on opuścił bluzkę.
- Fuuu. Ten się pewnie spocił a ta mu wącha. – zaczął wybrzydzać Malik ale ja nie reagowałam bo byłam taaaaka śpiąca. Chyba przyspałam a dzwonek mnie obudził i szturchanie Harrego.
- Wstawaj. – Zaczął.
- Ile spałam? – Spytałam. Głupia... spałam na przerwie… w szkole pełnej napalonych i nie nastolatek.
- 3 minuty? Nawet nikt się nie skapnął, tylko zaczęli gadać o dezodorancie nivea. – Powiedział Harry. – A potem poszli bo był dzwonek, a ja miałem w planach zwiewanie zanim się obudzisz, ale znając Cię pozwałabyś mnie do sądu. Ej, mam pytanie?
- Hm? – Zaczęłam się rozciągać, tak że go uderzyłam w głowę, a on uderzył nią w ścianę. Łups…
- Śmierdze?
- HAHAHAHAHAHA… tak, bardzo, dlatego wąchałam twoje pachy, HAHAHAHAHAHA – Udawałam se lame.
- A i ten, Tina ma chyba gorączkę i poszła do pielęgniarki.
- Ja też chcę! Tylko boję się że się zerzygam jak wsadzi mi patyczek po lodach do gardła.
- Spokojnie, dopilnuję żeby nie jadła lodów.
- Eeee, coś pomyliłeś.
- Nie sądzę. – Zaczął mnie ciągnąć.
- Gdzie idziemy? Powiedz że nie na lekcję.
- Spokojnie. – Stanęliśmy przed drzwiami do pielęgniarki a on je pociągnął. HAHAHAHAHAHA, one są do pchania i się walnął! Udawał se po raz kolejny tego dnia lame. – To nie było śmieszne. O wiem, śmiej się tak, pacz! – Powiedział i jeszcze raz się walnął. I znowu lama. Otworzył drzwi, a ja próbowałam się uspokoić żeby udawać chorą, ale niestety musiałam wyobrazić sobie Harrego uderzającego w drzwi. – Dzień dobry, ona ma padaczkę. – Co on kombinuje?
- Ona się śmieje. – Stwierdziła. Punkt dla niej!
- To jest P-A-D-A-C-Z-K-A! Niby z czego miałaby się śmiać? – Spojrzałam na eTinę która siedziała, a obok niej były… PATYCZKI PO LODACH! Ciekawe czy wsadzała jej to do…
- Wsadzała Ci to do buzi!? – Podbiegłam do niej.
- Tak.? – Bardziej spytała ale spoko a zaraz koło niej usiadł blondas którego dopiero zauważyłam.
- Nic Ci nie jest?
- Stan podgorączkowy.
- Pytałam o patyczki. Rzygałaś przez nie?
- Nie.
- Tina musisz jechać do domu odpocząć jeśli chcesz żeby do jutra ci przeszło. Jest ktoś u Ciebie w domu?
- Nie. – Powiedziała.
- Niall ja cię zwolnię, mógłbyś się nią zająć? -  Spytała a on przytaknął, dostali też zwolnienia i wyszli.
- Trzeba wymyślić nową chorobę. – Szepnął a ja przytaknęłam.
- Proszę pani, brzuch mnie boli. – Złapałam się za niego dla efektu.
- To przez śmiech. – Nawet na mnie nie spojrzała. Wyszłam wkurzona z gabinetu z Harrym.
- Nie lubię jej. – Oburzyłam się.
- Brzuch? Serio? Zaraz po tym jak się śmiałaś?
- Powiedziałeś że to była padaczka. – Skrzyżowałam palce a ten strzelił się w czoło.
- Mam jeszcze ostatni plan C.
- Jaki był plan A?
- Padaczka. – Spuścił wzrok.
- A B?
- Brzuch. – Spojrzał na mnie spod byka.
- Eh… a więc jaki jest plan C?
- Zwianie ze szkoły. – Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął biec.
- Chwila!
- Co?
- Musze jeszcze coś… - Otworzyłam drzwi pielęgniarki. – Do widzenia.
- Musiałaś? – Spytał.
- No co? – Wzruszyłam ramionami. – Nie moja wina że mi nie przypomniałeś. – Wyszczerzyłam się sztucznie.
- Dobra, nie ważne, chodź.
- Nie mogę. – Powiedziałam.
- Czemu, znowu?
- Bo mi jeszcze nie odpowiedziała.
- ZAMKNĘŁAŚ DRZWI! – Upadł na kolana.
- A ona musi je otworzyć. Czekamy. – Też uklęknęłam i zaczęłam odmawiać modlitwę po Polsku.
- Co ty robisz? – Patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Modlę się, ty też powinieneś, no bo po co klękałeś?
- Dobra, stajemy. – Zaczął mnie podnosić, a ja leżeć.
- Nie odpowiedziała mi! – Oburzyłam się.
- Dobra, pacz. – Otworzył drzwi. – Do widzenia. – Wyszczerzył się.
- Dziecko, nie susz zębów.
- To ty suszysz zęby!
- Idziemy. – Oznajmiłam.
- Ale ona mówi że moje zęby się suszą!
- Ona mówi prawdę… - Zrobiłam zatroskaną minę i ruszyliśmy do wyjścia. Zaczęłam iść chodnikiem a tego za mną nie było. Odwróciłam się. Nie warto było. – Co-ty-robisz? – Zaczął się drapać po głowie.
- Eee… - Speszył się. – No bo ja… Chciałem Cię trochę ponaśladować…
- I dlatego szedłeś za mną jak małpa?
- No a jak chodzisz?
- Pfff…
TINA POV

Zaraz jak dostaliśmy zwolnienia na dzisiejszy dzień zanieśliśmy je do sekretariatu i udaliśmy się do auta Horana.
- Dokąd? – spytał.
- Do mnie. – powiedziałam i resztę drogi czyli 10minut rozmawialiśmy bo mądry Horanek pojechał na około.
- Co robimy? – spytał a ja pociągnęłam go do mojego pokoju skąd wzięłam klucz.
- Chodź pokaże ci coś. – zaciągnęłam go na korytarz.
- A po co ci klucz? – spytał a ja weszłam do jednego z pokoi.
- Po to. – powiedziałam wchodząc do „Tajemnego pokoju”.- Jesteś czwartą osobą która to zobaczyła. – wyznałam, sama tak właściwie nie wiem dlaczego chciałam mu to pokazać.
- Tina nie musiałaś.- powiedział widząc że w moich oczach zbierają się łzy.
- Nie, jest dobrze. – uśmiechnęłam blado. – Nawet moi rodzice nigdy tu nie zaglądnęli.
- To był twój…
- Brat, tak, był moim bratem.
- Przykro mi. – powiedział przytulając mnie a ja wtuliłam się w niego.
Wzięłam do ręki nasze zdjęcie.

-Byłam wtedy u kuzynki, on.. on chciał po mnie przyjechać. Jechał motorem. – popatrzyłam na kask.  – I zderzył się z ciężarówką. – powiedziałam mocząc koszulkę Nialla. – Te zdjęcie było zrobione 3 dni przed jego wypadkiem. Za 6 dni będzie 3 lata od śmierci. – powiedziałam i jak zwykle gdy o tym myślę ogarnęła mnie złość. – TO JA POWINNAM ZGINĄĆ. JA POWINNAM BYĆ W TYM ZASRANYM NIEBIE. NIE ON! – zaczęłam krzyczeć wyrywając się z uścisku Nialla i rzucając się na JEGO łóżko.
- Ciii.. – przyciągnął mnie do siebie. – Nie możesz tak mówić, on by tego nie chciał.
- Ja.. ja po prostu.
- Cii.. nie musisz nic mówić. – zaczął mną kołysać dopóki się nie uspokoiłam.
- Dziękuję. – powiedziałam gdy już byłam spokojniejsza.
- Nie ma za co. – powiedział a ja się w niego wtuliłam.
-Możemy stąd wyjść? Czuję się tu tak dziwnie. – powiedziałam żałośnie.
- Jasne. Chodź. – powiedział biorąc klucz i zamykając pokój.
-Poczekasz? Pójdę się ogarnąć bo pewnie wyglądam okropnie.
- Wyglądasz pięknie, jak zawsze. – powiedział a ja się zarumieniłam wchodząc do łazienki. Podsumowując mam opuchniętą twarz i przekrwawione oczy a on uważa że wyglądam pięknie.
Jęknęłam żałośnie zdając sobie sprawę że nic z tym nie zrobię.
- Trudno. – powiedziałam sama do siebie wychodząc z łazienki.
- Niall? – powiedziałam na tyle głośno żeby mnie usłyszał.
- W kuchni. – odpowiedział,  a ja napisałam jeszcze do Ally.

Nie odpisałam bo nawet nie wiedziałam co. Jakbym zaprzeczyła, zaprzeczyła bym też sobie, jakbym potwierdziła… no właśnie a nie wiem czy to jest „potwierdzone”.
- Co robisz? – spytałam go.
- Herbatę. – odpowiedział uśmiechając się delikatnie.
- Nie musiałeś. – uśmiechnęłam się.
-Chciałem. – powiedział podając mi kubek.
- Idziemy coś oglądać czy..
- Jasne, możemy coś oglądnąć. – powiedział oplatając jedną rękę wokół mojej talii. Zeszliśmy na dół gdzie Horan wybrał jakąś komedię.
- To wcale nie jest komedia. – jęknęłam w połowie filmu.
- To możemy obejrzeć coś innego. – powiedział głęboko nad czymś rozmyślając. Już miałam wstać gdy przyciągnął mnie do siebie.
- Niall, chce zmienić film.
-Tina, bo.. wiem że to pewnie nie odpowiedni moment, ale ja już tak nie mogę.
- Hmmmm? – zachęciłam go by mówił dalej.
- Znamy się bardzo krótko i pewnie ty nie.. ale ja i… - jąkał się.
- Niall, do rzeczy.
- Podobasz mi się. – powiedział a mnie zamurowało. – Już od tego razu gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. Nie mogę o Tobie przestać myśleć. Jesteś cały czas w moje głowie. A gdy dzisiaj usiadłaś na kolanach Louisa… myślałem że go rozszarpie. – chciałam mu przerwać ale nie mogłam, byłam osłupiała. Nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć. – Pewnie teraz mnie znienawidzisz, uderzysz, będziesz mnie wzywać, zrozumiem to. Ale chcę znać odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Tina, chciałabyś zostać moją dziewczyną? – spytał patrząc się na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. W środku skakałam z radości a na zewnątrz? Byłam skamieniała, zszokowana.
Gdy nie odzywałam się pewien czas Niall chyba uznał to za nie, bo ze smutkiem wstał z kanapy.
- Czekaj. – powiedziałam. – Ja po prostu.. zszokowałeś mnie. Nigdy nikt tak nie powiedział do mnie i to takie dziwne, nie wiem co mam powiedzieć. Też mam dla ciebie pytanie.  – powiedziałam na jednym wdechu.
- Tak? – powiedział z nadzieją wypisaną w oczach.
- K.. Kochasz mnie? – spytałam, musiałam, chcę mieć tą pewność że że to będzie to, że to nie jest tylko zauroczenie.
- Tak, bardzo. – podszedł bliżej mnie.
- Okej, więc. Tak, tak będę Twoją dziewczyną. – powiedziałam spuszczając wzrok na swoje paznokcie. Niall podszedł bliżej mnie podnosząc dłońmi mój podbródek tak abym patrzyła mu w oczy.
- Mogę? – spytał patrząc na moje usta. Nie pewnie kiwnęłam głową a on zbliżył swoje usta do moich i je delikatnie pocałował co odwzajemniłam. 

Oderwaliśmy się od siebie gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Ruszyłam na górę a za mną Niall.
Popatrzyłam przez wizjer i zobaczyłam GO. On tu wrócił, wrócił tak jak obiecał.
- Tina! Otwórz! – Czemu on wszystko psuje? Przecież było teraz pięknie, bez niego.
- Kto to? – spytał bezgłośnie Niall.
- Jason, mój były który wielokrotnie mnie bił. – powiedziałam wtulając się w Nialla. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.
- Otwórz. – powiedział stając za mną tak jakby zaraz miał mnie obronić przed całym złym światem.
Nie pewnie otworzyłam drzwi a do domu wpadł Jason.
- Cześć kochanie. – uśmiechnął się obleśnie.
- Czego chcesz? – warknęłam na niego.
- Jak się odzywasz do chłopaka? – powiedział podchodząc na co Niall napiął mięśnie. – Znalazłaś sobie pocieszenie gdy mnie nie było? – prychnął patrząc się na Nialla.
- Sierdalaj. – powiedziałam.
- E, bardzo dziękuję że zająłeś się moją dziewczyną ale już wróciłem więc możesz iść. – powiedział a Niall uderzył go pięścią z całej sił tak że zatoczył się, potykając się i upadając na podłogę.
- Zostaw ją. – rzucił się na niego Niall.
-Niall, zabijesz go! – krzyknęłam łapiąc chłopaka gdy ten miał zadać następny cios.
- Zasługuje na to. – syknął.
- Niall, proszę. Nie chcę później odwiedzać cię w więzieniu za to że zabiłeś człowieka.
- To nie człowiek, to potwór. – prychnął odsuwając się od niego i przytulając mnie do siebie.
- Wrócę po ciebie. - powiedział Jason podnosząc się z podłogi i trzymając się za krwawiący nos wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Chodź opatrzę cię. – powiedziałam patrząc na jego całe zakrwawione pięści. Na co on się zaśmiał.
- Wystarczy tylko umyć. To nie moja. – powiedział całując mnie w czoło i wchodząc do łazienki. Popatrzyłam na miejsce gdzie dokładnie chwilę temu Niall pobił mojego eks. Podłoga była z krwi więc wzięłam mopa i umyłam podłogę.
- Jak? – spytałam go gdy wyszedł z łazienki.
- Co jak? – spytał podchodząc.
- Każdy się boi o to że on pobije ludzi a ty tak łatwo go pobiłeś. – plątałam się w słowach.
- Człowiek pod wpływem impulsu jest zdolny do wszystkiego. – mrugnął do mnie. Odstawiłam wiaderko i usiadłam na kanapie a zaraz koło mnie dosiadł się Niall. – Jesteś zła? – spytał delikatnie.
- Nie. – powiedziałam wtulając się w niego.
- Napewno? – spytał obejmując mnie.
- Na pewno. – powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta a on zaczął go coraz bardziej pogłębiać.
- No patrzcie a to ponoć my się całowaliśmy. – usłyszałam głos Stylesa. Koło niego stała All robiąc nam zdjęcia. Szybko z Niallem odskoczyliśmy od siebie.
- Chodź. – Ally pociągnęła mnie na górę. – Jesteście razem? – spytała jakby orgazmu miała dostać.
- Yhyym. – mruknęłam.
- AAAAAAAAAAA!!! GRATULUJĘ!! – zaczęła piszczeć i mnie przytulać.
- Ej no. Nie cieszysz się? – spytała.
- Cieszę się bardzo ale..
- Ale co? – kobieto ty naprawdę idź się lecz!
- Jason tu był.  – powiedziałam a jej od razu mina zrzędła.
- Że, że, że, że co?
- No, Niall go pobił. – powiedziałam przegryzając wargę i siadając na łóżku.
- Ale, że kogo?
- No Jasona a kogo?!
- Aaa… Gdzie?
- Ja pierdole! W przedpokoju.
- Oh…
- Chodź na dół. – powiedziałam wstając z łóżka.
- Okej. – powiedziała i mrugnęła do mnie porozumiewawczo za co dostała w tył głowy. – Auu. – mruknęła i udając obrażoną usiadła na fotelu.
- Sory, chciałam mocniej ale uciekłaś. – wzruszyłam ramionami siadając obok MOJEGO CHŁOPAKA, chyba zaczynam rozumieć ludzi którzy mówią że brzmi to pięknie, który automatycznie mnie objął.
Jakieś 4 dni temu mówiłam że jest to fu i tym podobne a teraz sama to robię.
- No, no gratuluję młoda, po każdym bym się spodziewał, ale że po Tobie? Nigdy. – Styles przybił mi pionę.
- Haha, bardzo śmieszne stary. – zaśmiałam się chociaż chciałam wyjść poważnie. Poczułam wibrację w kieszeni więc wciągnęłam telefon.

 Spojrzałam na przyjaciółkę która szczerzyła swe piękne jak słońce, żółte zęby po czym pokazałam telefon Niallowi.
- Tina! – usłyszałam podekscytowany głos Aleks.
- Aleks, ona nie nosi sukienek. – marudził Adam.
- Tina, o tu jes… awww.. – zrobiła ”takie coś”  bo nawet nie wiem jak to opisać.
- Siema. – powiedziałam widząc wchodzącego do salonu Adama.
- Ejj.. Czyli All nie kłamała. – wyszczerzył się.
- Komu jeszcze napisałaś? – spytałam się przyjaciółki.
- A kilku osobom. – wzruszyła ramionami.
- Zabije. – zaśmiałam się.
- Tak, tak, pierdol ja posłucham. – wyszczerzyła się w moją stronę.
- Tina, patrz. – powiedziała Aleks wyciągając …. zestaw z SUKIENKĄ!
[KLIK]
- I tu Ally jest dla ciebie. – podała jej drugi zestaw.
[KLIK]
- Aleks, to jest śliczne ale ja nie lubię sukienek i nie umiem chodzić na obcasach. – jęknęłam. 
- Jutro na bal ubierzesz. Mówię ci, będziesz pięknie wyglądać. A ja z All nauczymy cię chodzić na obcasach. Oto się nie martw. – uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję. – powiedziałam przytulając ja.
- Nie ma za co. No na co czekasz leć przymierzyć, Ally ty też.
- Już, już. – poszłam do łazienki i ubrałam to co mi kupiła.
- Już? – usłyszałam zza drzwi.
- Wyglądam okropnie. – powiedziałam otwierając drzwi i potykając się tak że wpadłam na Adama. – Sorry.  – powiedziałam.
- Piękne. – powiedział Nialler patrząc się na mnie.
- Dzięki. – spuściłam wzrok a moje policzki stały się czerwone.
- Teraz będziesz się uczyć. – powiedziała Alls a ja zrobiłam jeden mały chwiejny krok. Zaraz doskoczył do mnie Niall i asekurował mnie.
Po całych DWÓCH godzinach robiłam kroki bez pomocy. Oczywiście trzy razy prawie się wyglebałam w ciągu 10 minut ale był obok mnie Niall który nie mógł powstrzymać śmiechu zresztą tak jak reszta.
- Umiem. – powiedziałam obracając się wokół własnej osi.
- Wiedziałam że się nauczysz. – rzuciła się na mnie All ale utrzymałam równowagę.
- Dobra my idziemy na górę. Jest już późno. – powiedziała Aleks.
- Tak, tak my wiemy co będziecie tam robić. – zaśmiałam się.
Ally z Harrym też zaraz wyszli. Niall postanowił u mnie nocować więc dałam mu jakąś koszulkę Adama i zasnęłam wtulona w jego tors.
ALLY POV
Leżałam w łóżku trzymając w ręku nową książkę „Drugie życie Bree Tanner”. Zmierzch – jedyna książka która wzbudziła we mnie zainteresowanie. Zawsze chciałam przeczytać coś podobnego, napisane przez Stephenie Meyer. Tak jakby… jestem jej fanką. Tak, można tak powiedzieć. To co ona pisze, jak układa te wszystkie słowa… film to tylko podróbka tego co napisała. Zawsze wolałam filmy, ale jednak różniły się od książek. Jeśli chodzi o zmierzch, postanowiłam że przeczytam i obejrzę, oraz zliczę ile razy coś podmieniali. Nie podobało mi się to, że wszystkie słowa wyciągnięte z serca tej kobiety, zostały zabrane. To straszne. Zrobili to pod jej zgodą, ale jednak ja myślę że nie powinna się zgadzać. Wzdrygnęłam się na odgłos pochodzący ze strony okna. Podeszłam tam i nie uwierzyłam. I że nie mógł normalnie?
- Co ty tu robisz? – Szepnęłam żeby nikogo nie obudzić.
- No ten… mam kapustę… - Podniósł reklamówkę w której były różne smakołyki. Trochę się zawahałam, w końcu kto normalny prócz pedofilii i złodziei włamuje się do kogoś przez okno? Przecież mógł zapukać, ale skoro tak wolał, to już nie moja sprawa.
- Dawaj. – Otworzyłam szerzej okno a on zeskoczył z parapetu, ściągnął dziwne buty i usiadł na łóżko. Poczułam wiatr we włosach. Fuck Yeah. Tego mi brakowało.
- Nie siadasz? – Spytał wstając.
- Nie, wolę tak. – Zamknęłam oczy i pozwoliłam robić sile wiatru co tylko zechce, z moją cerą. Słyszałam tylko wiatr i tłuczenie się za moim plecami. Otworzyłam oczy i powoli się odwróciłam, tak jakby zaraz coś lub ktoś miał mnie zabić. Na szczęście to tylko Styles. Otworzyłam okno i zabrałam kwiatki. Usiadłam na parapecie(czasem przydaje się duży) na kołdrze razem z Harrym i przykryliśmy się kocem.
- Masz rację, tu jest lepiej. – Przybliżył się do mnie żeby nie wylecieć za okno. Wyciągnął spod koca kapustę i masło orzechowe.
- Wiesz co lubię. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam pożerać żarciowe żarcie.
- A więc Tina jest z Niallem… - Do czego on zmierza? – Louis z Eleanor… Liam z Sophie… Zayn z Perrie… a Justin z Seleną. – Jeszcze raz… do czego on zmierza? – A my sami.
- Ta… - Oparłam się o jego ramię.
- Kiedyś to się zmieni… - Czy on myśli że będziemy chodzić? – W sensie, Louis nie zawsze będzie z Eleanor, tak jak i reszta.
- Skąd wiesz? – Zrobiłam zdezorientowaną minę, ale on pewnie nawet tego nie zauważył przez ciemność jaka panowała.
- Po prostu to wiem. Tak jak ja nie zawsze będę sam… chyba. – Zaśmiał się a ja z nim.
- W sumie racja… ja nie zawsze będę się z Tobą przyjaźnić… - Nie dokończyłam, bo właśnie zrozumiałam co powiedziałam. – Nie chciałam tego mówić.
- Nie, masz rację… nie zawsze będziemy się przyjaźnić. – Słyszałam jego głos, jest za sprytny. Wiem, że prawda kryje się pod tymi słowami. Może chodzi o to że on wyjedzie? Gdzie? Nie jestem głupia i wiem że ma dom w Londynie i Holmes Chapel. Może i nie jeden dom, w końcu jest słynną gwiazdą.
- Co masz? – Spojrzałam na reklamówkę, tym samym zmieniając temat. Nie chciałam już tego drążyć.
- Em… twixy, banany, Tymbarka, skittlesy, nutelle, miód z pszczół… - Przerwałam se mu.
- Hahaha, miód z pszczół!? – Udawałam lamę.
- Znaczy się że miód które robią pszczółki maje. – Speszył się i wyciągnął banany oraz nutelle.
- Mmm… - Przeciągnęłam po zanurzeniu banana w nutelli i spróbowania. – Jak ja mogłam bez tego żyć!? – Oparłam się o jego ramię.
- To ty bez tego żyłaś!? Myślałem że już to jadłaś!
- Najwidoczniej tak, żyłam bez tego. Gramy w 33?
- Eee… co to?
- Eh, takie coś że np. ja mówię 3 i możesz dodać do tego 1, 2 lub 3 na przykład dodajesz 2, to mówisz 5. No i ten kto będzie miał 33 musi wykonać zadanie tego, co wygrał. Mam nadzieję że umiesz liczyć.
- Zaraz, zaraz, bo nie ogarniam… aha, już wiem, dobra, JA ZACZYNAM! – Krzyknął, a ja przewróciłam oczami. – 3
- 6
- 9
- Musiałeś? – Zaśmiałam się, a ten poruszył brwiami[…] – 29
- 32!
- 33…
- Okej, a więc tak… musisz mnie kissnąć w policzek. – Wskazał na widoczny już dołek.
- Oh, nie…
- Oh, tak… - Wyszczerzył się a ja zrobiłam najszybciej jak mogłam to co mi kazał.
- Mmm… - Zaśmiałam się czując na ustach nutellę. Heh, umazał się jak dziecko.
- Oddawaj to moje! – Krzyknął i niebezpiecznie się do mnie przybliżył. Wstałam jak oparzona. Czy on chciał? Tak… - Przepraszam, nie chciałem, ale ty mi zabrałaś nutellę. – Zaśmiałam się na jego słowa i wróciłam na wcześniejsze miejsce.
- Tak w ogóle… to Liam nie jest z Danielle?
- Nie, jest z Sophie. Trudno go zrozumieć. – Ziewnęłam głośno.
- Która godzina?- Spytałam a on spojrzał na swój wyświetlacz.
- 23:59 – I wtedy usłyszeliśmy bicie ratusza.
- Ee bo 00:00 – Wystawiłam mu język. – Śpiąca jestem. – Przeciągnęłam się.
- Tak, ja też. Już pójdę… - Zeszedł co ja też zrobiłam i odstawił moją pościel na miejsce.
- Poczekaj… - Zaczęłam gdy miał już wyjść.
- Hm? – Zapytał z jakąś dziwną nadzieją wypisaną w oczach.
- Jak chcesz możesz zostać, pójdę po materac. – Trochę się zwahał.
- Okej. – Powiedział w końcu ściągając kurtkę i zamykając okno.
- To ja zaraz wrócę. – Wzięłam 4 materace, tak żeby było mi bardzo miękko. Wróciłam i postawiłam jeden, obok drugi, a dwa pozostałe na nie. Wyciągnęłam nową pościel a Harry pomógł mi z takim głupim prześcieradłem którego nie lubię. Znowu Harry błagał mnie, żebym wróciła na łóżko i że to on ma spać na materacu ale w końcu się poddał.
- Dobranoc. – Powiedział wpół przytomny.
- Branoc. – No i se spałam.
-----------------------------------------------
Okej, skoro Daru jest chora to ja coś tu dopisze xd bójcie się! buhahahaha, zaczynając to pisać, nie sądziłyśmy że ktokolwiek to skomentuje, a co dopiero ok.3 osoby(nwm jak z anominkami) xd No to okej, czekamy se na komy, a ja zrobie takie coś :
3 KOMENTARZE=NEXT!
Do napisania ;* - Allla. 

4 komentarze:

  1. Jak zawsze zajebistee ! XD wracaj do zdrowia Dariaa ;cc ! Niall z Tina sa razem!!!! Aaaaaaa!!!! Wreszcie ... No ale kiedy All w koncu bdz z Hazza bo już się nie mogę doczekac xD wezcie ich już polaczcie bo zwariuje ;ooo dobra koniec bo jeste glodna (Niall czuwa) Byeeeeeee ;* kocham was / Maja ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no więc.. DZIĘKUJE <3 przepraszam że z konta aluu ale po prostu mam takiego lenia ze mskr ;.; no więc tez chce zeby Hally juz byli razem ale alku jest taka uparta ze ja nwm.. dbr ide "odpoczywac" bo brzuch mnie boli ze az ghhh.... Kocham <3 / Daria <33

      Ja jestę upartę i będę upartę! ;P tak wgl, darku, jak mogłaś mnie okłamać z tą chałką? mam na ciebie focha! a tak wgl. to nwm kiedy ich połąćżę, bo ja to ta nie od romantyzmu, od tego jest darku xd A teraz ide jeść chałke i patrzyć na Chicca który sie położył i nwm co robi ;o Paaa <3

      Usuń
  2. Nexxxxxt !!!! Tak w ogole to Harry+Ally razem w trybie now ! ;o ~ zona Louisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry i Ally mają jeszcze dużo czasu na bycie ze sobą :)(chyba)nwm czo wymyśle ;o ~ Allla-która-nie-ma-chałki

      Usuń