ALLY POV
Otworzyć,
czy jeszcze nie? Otworzyłam po woli oczy a mój wzrok skupił się na nowoczesnym
budziku. 7.35 O KURWA. Spóźnię się do szkoły, jeżeli zaraz nie wstanę.
Wybiegłam jak poparzona z łóżka w stronę łazienki. Napisałabym że wzięłam
pięciu minutowy prysznic, ale on trwał sześć. Wyszłam w ręczniku w poszukiwaniu
jako takich ciuchów. W końcu zdecydowałam się na ten zestaw [KLIK]
Pobiegłam w
stronę schodów i chwyciłam jak zwykle portfel i wyszłam z domu. Czy tam jest…
Harry Styles? Jezu, ale się przykleił jak mucha do lepu.
- A ty co? –
Spytałam gdy otwierałam bramkę.
-
Przyszedłem po Ciebie. – Oznajmił. Wow… doprawdy?
- To akurat
zauważyłam. – Powiedziałam. – Kurwa. Zapomniałam kurtki. – Pobiegłam do domu a
po chwili wróciłam w brązowo czarnej, skórzanej kurtce.
- Ładnie
wyglądasz. – Skomplementował.
- Dzięki, ty
również. – Powiedziałam i ruszyliśmy w stronę domu Tiny.
- Harry,
koteńku, stój! – Usłyszeliśmy krzyki.
- Nie,
błagam nie teraz. – Szeptał do siebie.
- Harry
rybko kochana, stój!
- Chodź
szybciej. – Powiedział i zaczęliśmy iść szybciej.
- Harry no,
pingwinku mój! Marcheweczko moja! – Wyłam ze śmiechu, a lokowaty szczelił
buraczka.
- Ale siara…
- Złapał się za to między oczami.
- No stój
rzesz Kevinku z lokami! – I wtedy ten ktoś nas dogonił. – Nareszcie, martwiłem
się kochanie. – Louis Tomlinson. – O, a kto to?
- Ally, to
jest… - Nie dane było mu skończyć.
- Oh, no tak
to ta nowa. No to dobra, przedstawiaj rybcio.
- To jest
Louis szurnięty Tomlinson. – Powiedział. – Louisie szurnięty Tomlinsonie, to
jest Ally.
- Cześć
dziewczyno mojego męża. – Powiedział i objął Harrego tak, jakby się bał że mu
go zabiorę.
- Cześć,
żono Harrego Stylesa.
- Widzisz Harruś,
ktoś tu nas rozumie. – Powiedział do Harrego. - A
tak właściwie, to gdzie idziemy? -
Spytał już idąc normalnie.
- Po Tine. –
Odpowiedział mu Harry pierwszy raz, od przedstawienia nas sobie.
- Jaką? Aaa…
tą wiedźme? – Nic już nie odpowiedziałam z Harrym bo dotarliśmy pod jej dom.
Weszłam zostawiając otwarte drzwi.
- Tina,
ruszaj dupe! – Krzyknęłam.
- Daj mi 5
minut. – Powiedziała wychylając się ze schodów w piżamie.
- Jezu, a ta
jeszcze nie ubrana. – Powiedziałam sama do siebie. Po paru minutach zbiegła już
w ubraniach [KLIK].
- Jestem. –
powiedziała – Boże widzisz i nie grzmisz. Teraz będziemy z nimi chodzić do
budy? – Spytała pokazując na tych pedałów.
- Nie codziennie…
chyba. Ej już 7.55
-Trudno. Możemy
pójść na drugą lekcje.
- Tak!
Kupimy Harrusiowi lodzika! – Wykrzykiwał Tomlinson.
- Nie.
Najwyżej się spóźnimy. A teraz szybko.
- No ale..
Możemy obejrzeć telewizor albo nie wiem. Idziemy do Josh’a!
- Debilko,
oni w przeciwieństwie do nas pewnie już są w szkole.
- Debilko
oni mają na 10!
- Debilko
ruszaj się, idziemy do Josha i Patricka.
- Idziecie z
nami cz wolicie iść do szkoły? Słyszałam czerwono spodni pedale że musisz
lokatemu pedałowi zrobić loda. – Uśmiechnęła się sztucznie.
- Kupić!
Kupić lodzika, nie zrobić! Ale to nie zły pomysł… Harry koteńku, zrobić Ci
loda? Z orzechami? Wiem że je lubisz!
- I co
Styles mówiłam że padały?
- Nie masz w
tej pustej główce nic innego niż skojarzenia? – Puknął ją w czoło. – Ally,
idziemy z Wami. – Posłał jej groźne spojrzenie.
-No widzisz
mam tam skojarzenia czyli pusta nie jest w przeciwieństwie do twojej! –
Krzyknęła do niego po czym poleciała do pokoju po kurtkę.
- Moja jest
pełna! – Krzyknął najgłośniej jak umiał.
- Idziemy. –
Powiedziałam.
- Nie
poczekamy na panną pustą? – Spytał Lou który miał z nich polewkę.
- Dogoni
nas. – Powiedziałam i zaczęłam iść. Szybko iść.
- Jestem
plebsy. – Wyszczerzyła się.
- Kurwa
chodźcie już bo Josh znowu porwie go na randkę.
- Że tego
Patricka? – Spytał Lou marszcząc nos.
- Yhy. –
Powiedziałyśmy z Tiną.
- Oni są…? –
Zaczął Harry
- Tak. –
Powiedziałam.
- Chodźcie
tu do sklepu. – Powiedziała wskazując na sklep i wskakując na tą głupią
deskorolke.
- Idę po Was
moje marcheweczki! – Pobiegł za nią Tomlinson, jak baba w ciąży.
- Twixy! –
Wydarł się Hazza i również pobiegł, tym razem jak jakiś grubas na bieżni. I
zostałam sama. Może se coś kupie? Taaak. Potatatajałam do sklepu. Zobaczyłam
Harrego pakującego Twixy do koszyka. Ile on tego… nie wnikam. A Louis? Lepiej
nie mówić... Za to Tina… chupa-chupsy Se kupywała. Plebs jeden. Skittlesy!
Wzięłam sobie 3 paczki + tymbarka. Wszyscy zadowoleni wyszli ze sklepu.
- Ej, Tina?
- Co ty ode
mnie chcesz plebsie?
- Ładne
paznokcie, sama obgryzasz?
- A
spieprzaj. – Machnęła ręką.
- Sama
spieprzaj. – Wystawiłam jej język i otworzyłam pierwszą paczkę moich, powtarzam
MOICH skittlesów.
- Josh,
kochanie moje! – Krzyknęła jak to miała w zwyczaju.
- A mówiłem
że jesteś pedałem! – Odezwał się Styles z pełną buzią.
- Phahahaha…
jasne Styles wmawiaj sobie. – Powiedziała i rzuciła się w ramiona Josha.
- Nie muszę,
bo wiem. – Powiedział całkiem spokojnie.
- Tak, tak.
– powiedziała odrywając się od Josha. Do pomieszczenia wszedł Patrick.
Podbiegłam najpierw do Josha.
- Normalnie
jakbym słyszał Harrego… Aaa! To Harry Styles i… i… i… LOUIS
TOMLINSON! – No tak, Patrick jest “Directionerem”
- Patrick,
ogarnij dupe bo Ci wjebie – Powiedziała przytulając się do niego na powitanie.
- Odejdź
Tina! Tam jest Harry Styles i Louis Tomlinson, a ja babe mam przytulać!?
- Babe!?
Babe kurwa!? Ja ci dam babe. – Powiedziała i strzeliła swojego „FOCHA”. – Josh,
musimy pogadać - Popatrzyła się na niego i poszli do jego pokoju.
- Cześć,
jestem Harr… - Patrick przytulił go.
- Wiem kim
jesteś! – „Odkleił” się i „przykleił” do „żony mojego „chłopaka””.
- Okej, co
robimy? – Spytałam.
- Gramy w
fifę? – Spytał Patrick patrząc na Louisa. Whatever?
- TAK! –
Krzyknął podniecony Tomlinson. – Harry, kotku idziesz?
- Tak… -
Spojrzał na mnie. Whatever? Oni sobie poszli, a ja stałam jak ciołek i gapiłam
się w miejsce, w którym wcześniej stał Harry. Stałam tam jakieś… 10 minut?
Postanowiłam do nich dołączyć. Najpierw popatrzyłam w lustro… próbowałam się
uśmiechnąć i w końcu się udało. Zaczęłam iść i nagle poczułam mocny ból w przód
głowy…
TINA POV
Gdy już
doszliśmy do domu Josha poszłam z nim porozmawiać a raczej prosić o radę.
Weszliśmy do jego pokoju a on zamknął drzwi.
-On.. on tu
wraca. – powiedziałam i wtuliłam się do niego. Kiedyś miałam chłopaka, no nie
kiedyś bo to było rok temu. Tak, tak jak taka wredna Tina może mieć chłopaka?
No więc może.
- O boże..
Jason tu wraca? - zapytał i objął mnie.
- Tak. –
powiedziałam. Czemu najpierw powiedziałam to Joshowi? Bo to właśnie on
pomógł mi z nim skończyć, to dzięki
niemu się od niego uwolniłam. No tak, pomyślicie sobie, czemu on? Przecież
jestem mocna w słowach. No właśnie tylko w słowach a on? A on.. a on w czynach.
Tak, Jason Osmen mnie uderzył. Od tamtego momentu go znienawidziłam. To właśnie
Josh był przy tym jak z nim zerwałam i jeszcze się z nim pobił, naprawdę wiele
mu zawdzięczam.
- Co ja mam
zrobić? On dzwonił i.. i powiedział że.. że to jeszcze nie koniec. –
rozpłakałam się. Pierwszy raz od momentu gdy mnie uderzył.
- Ciii…
Będzie wszystko dobrze. Jestem przecież z tobą i masz jeszcze All i Patricka.
Skarbie nie jesteś sama. Razem rzez to przejdziemy. – powiedział i siedzieliśmy
jeszcze tak kilka minut dopóki się nie uspokoiłam. Dobrze mieć takiego
przyjaciela a jeszcze lepiej 3 przyjaciół.
Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Poszłam się ogarnąć i gdy
stwierdziliśmy razem z Joshem że wyglądam lepiej to zeszliśmy na dół. Wymusiłam
sztuczny uśmiech. Od razu wzrok wszystkich skupił się na nas.
- Płakałaś.
– stwierdził Patrick i podbiegł do mnie za co dostał kopniaka od Josha żeby się
zamknął. No tak przed nim i All nic nie ukryje.
- Sory. –
powiedział i oderwał się ode mnie.
- Płakałaś?
O boże powiedzcie że ja śnie. Tina płakała?
Nie wierze. – zaczął przeżywać lokaty pedał.
Jak Cię
widzę, to normalnie jednak jestem za aborcją. – mruknęłam i popatrzyłam po
pokoju. – Ej.. Gdzie jest All? – spytałam patrzając na ich przerażone twarze.
-Gdzie. gdzie jest All? - spytał chyba najbardziej przerażony lokowaty.
-No debilu po raz drugi.. jak bym wiedziała to bym sie nie pytała co?!
-Przestańcie się kłócić bo tym nic nie zrobicie!- powiedział a raczej
wykrzyczał Josh.
-Ally! -zaczęłam wołać.
-Czekajcie. Kto ostatni ją widział? - spytał jak zawsze opanowany w
takich sytuacjach Josh.
-Emm.. chyba ja. -podniósł do góry
rękę lokowaty.
-Gdzie ją widziałeś? -spytałam szarpiąc go za bluze.
-Tina. Spokojnie. Przecież nie uciekła. -chwycił mnie za ramie Josh.
-All! -krzyknął Patrick i wyszedł ze salonu.
-O mój bożee!! - zaczął piszczeć a my pobiegliśmy w tamtą stronę. W
przedpokoju leżała Ally.
-O boże. -schowałam się w koszulkę Josha.
-Odejdźcie. - powiedział i dał mnie Patrickowi.
-Patrick, słabo mi. - powiedziałam i poczułam jak odlatuje. Za dużo jak
na jeden dzień.
- Siadaj, tylko nie mdlej. - powiedział i zniknął w kuchni. Siedziałam
tyłem do kanapy. Pewnie dlatego że na kanapie leży blada All. Nie minęło więcej
jak minuta a miałam już wodę.
- Co jej? -spytałam i poczułam jak słabnę.
- Tylko zemdlała. - powiedział Josh przytulając mnie do siebie. Obrazy z
przeszłości powróciły. Mój kuzyn, wypadek, śmierć na miejscu. Był blady i leżał
w takiej pozycji w jakiej znaleźliśmy Ally.
- Ciii... - zaczął mną kołysać. Szybko otarłam łze
która spłynęła mi po policzku. Popatrzyłam na reszte która przyglądała mi się w
osłupieniu. No oprócz Patricka. No tak nie codziennie widzi się płaczącą,
wredną Tine.
- Co się tak gapicie? Zajmijcie się All. - powiedziałam bezsilnie. Od
razu zaczęli ją ocucać co słyszałam za plecami. Nawet niewiem kiedy usnęłam.
*2 godziny później*
Zostałam obudzona przez Ally i Josha.
- Boże All! Ty żyjesz! -rzuciłam się na przyjaciółke.
-A co miałam zginąć? -spytała a ja posmutniałam na wspomnienie chwili
sprzed dwóch godzin ale starałam się tego nie pokazywać co chyba nie za dobrze
mi wyszło bo zaraz doskoczył do mnie Josh który mnie mocno objął.
- Przepraszam, nie chciałam… - Dotknęła mojej dłoni.
- Nie, spoko. – uśmiechnęłam się do niej.
– Te pedały dalej są na dole? -
spytałam i wstałam na nogi.
- Już jest tam sześć „pedałów” – powiedział Josh.
- No chyba nie. – powiedziałam i wyszłam z pokoju a All i Josh poszli za
mną.
- Ooo.. Paczcie kto do nas zszedł. – wyszczerzył się do mnie Zayn na co
pokazałam mu środkowy palec. Horan jak
tylko weszłam od razu uspokoił się i stał na baczność. Boż… chyba jeszcze tylko
on się mnie boi. Ale to lepiej. Przynajmniej jedną osobę mogę straszyć.
Wryłam się na kanapę pomiędzy Louisem i Patrickiem którzy grali w fife i
chwyciłam za konsolkę przyłączając się do ich gry.
- Nie Tina. Znowu wygrasz, daj nam chociaż raz tą satysfakcje że to my
chłopacy jesteśmy lepsi od dziewczyn. – zaczął stękać Patrick.
- Boże w ciąży jesteś? Nie będę wam nic dawać. Pogódź się z tym że jestem
lepsza od was. – powiedziałam skupiając się na grze.
Oczywiście jak zwykle z nimi wygrałam. Nie ma to jak dwóch chłopaków na
jedną dziewczynę a ta dziewczyna wgrywa.
Po skończonej grze włączyłam 4
fun.tv – jeden pedał – Justin Bieber.
MTV – pięć pedałów – One
Dyrekszon.
Eske - „Enej – Lili”.
W sumie nie znam słów ale lubię tą
piosenkę i zawsze ją śpiewam chociaż pewnie każde słowo źle ale co tam.
Zaczęłam tańczyć i śpiewać a All również tyle że poprawnie. Uroki znania
polskiego. Ja tam umiem jedno zdanie.
„ Siema, jestem Tina.” – zawsze spoko.
Potknęłam się i wpadłam na fotel na którym siedział Horan. Od razu jak
oparzona wstałam i wróciłam do tańczenia.
- Jedziemy do sklepu i robimy imprezę! – krzyknęła Ally.
- Nie jade.! – krzyknęłam razem z blondynem.
ARE
YOU FUCKING KIDING ME?!?!
-Okej. To my będziemy za godzinę. – krzyknęli i wyszli szybko nie dając
mi do zmian decyzji. Czy tylko mi się zdaje że to było ustawione?!
- To co robimy? – spytał niepewnie Niall. Popatrzyłam się na niego i
zaczęłam się śmiać na co on strzelił buraka i napisał coś na telefonie.
- O boże.. sorry, ale to tak dziwnie zabrzmiało. – wydusiłam a on się
uśmiechnął.
- Chodź mam pomysł. – pociągnęłam blondyna do lodówki gdzie wyciągnęłam 2
opakowania bitej śmietany.
- Nie pytaj. – powiedziałam i
podałam mu jedno.
- Co mamy z tym zrobić? – spytał.
- No jak to co. OZDABIAMY WSZYSTKO! – krzyknęłam lejąc bitą śmietaną po
sofie.
- Ale jak oni.. to.. i… - jąkał się.
- Nic nie zrobią, już nie raz to robiłam.
– uśmiechnęłam się do niego i w ciągu 30minut cały dom Josha i Patricka
był w bitej śmietanie.
- Co robimy? – spytał gdy usiedliśmy na podłogę żeby się nie pobrudzić.
- Czekamy. – powiedziałam dając mu jeden konsoler.
Graliśmy w fife chyba pół godziny śmiejąc się. Chyba nie są tacy źli.
Później postanowiliśmy obejrzeć film. Wypadło na „[REC]”. Uwielbiam to,
chyba jedyny film który mnie trochę przeraża, chowałam się za Horanem a on się
ze mnie śmiał i przytulał.
- Naprawdę Ty się tego nie boisz? – spytałam chowając twarz w jego
koszulkę.
- Nie. Już chyba z 10 raz to oglądam.
- OMG. – powiedziałam a z moich ust wydobył się pisk.
-Wróci…. liśmy. – dokończył już
cicho Josh pewnie dlatego że zobaczył pięknie ozdobiony przedpokój.
- Tina jak cie dorwę to nie żyjesz! – wykrzyczał wchodząc do salonu a
wszyscy za nim. Siedziałam wtulona twarzą w Horana bo w filmie było coś
okropnego.
- Awwww…. – powiedziała All a zaraz zaczęła piszczeć bo pewnie jej wzrok
skierował się na ekran.
- Dobra ej. Horan wyłącz to już. – zaczęłam krzyczeć dalej wtulona w jego
koszulkę.
- Już, już. – zaczął się śmiać ale
wyłączył to. Oderwałam się od niego i zaczęłam się śmiać. – cała szóstka
wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem.
- Ona tak ma po horrorach. – powiedzieli razem moi przyjaciele.
- Śmieje się albo płacze. – powiedział Patrick na co ci kiwnęli głową na
znak że rozumieją.
- Tina nie żyjesz. – rzucił się na mnie Patrick.
- Zostaw mnie zboczeńcu! – zaczęłam krzyczeć i kopać.
- Dobra puść ją już. – powiedział Josh.
- M idziemy do kuchni robić coś do jedzenia a wy macie to posprzątać. –
pokazał palcem na mnie i Niall’a Josh na co my wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Kuchnia była najgorzej, była jeszcze obsypana mąką i rozbitymi jajkami.
- Dobra, po waszych minach boje się tam wchodzić. – powiedział.
- O kurwa mać! – krzyknęła All wchodząc do kuchni.
- Aż tak źle? – spytał Josh a ona kiwnęła głową.
W końcu wszyscy wzięliśmy się za sprzątanie co zajęło nam około dwóch
godzin.
- Dobra już jest 23. – powiedział Louis. – My już musimy wracać.
- Ja chyba też już wracam – jęknęłam ziewając.
- Odprowadzę cię. – powiedział Niall i razem wyszliśmy z domu chłopaków
poprzednio żegnając się ze wszystkimi.
Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się nikt nie wie czemu.
- Dziękuję. – powiedziałam gdy doszliśmy do mojego domu. – Chcesz wejść?
– spytałam.
- Nie, ja już pójdę, zmęczony jestem. Dasz mi swój numer? – spytał.
- Jasne. – wymieniliśmy się numerami i przytuliłam go poczym weszłam do
domu gdzie przebrałam się w piżamę , popatrzyłam na telefon gdzie miałam
wiadomość od Nialla.
Nie odpisałam już tylko oddałam się w krainę
Morfeusza.
ALLY POV
- Ally,
wstawaj! – Krzyczała coś tam moja siostrunia. – Ally do cholery kurwa! – Czy
ona się zamknie? Ja chcę jeszcze spać!
- Ja
pierdole, zostaw mnie, ja chcę spać… - Wymruczałam.
- O pacz, Harry po Ciebie idzie! – Wstałam jak
oparzona i pobiegłam do łazienki z jednym z moich zestawów [KLIK].
Gotowa zeszłam do kuchni stojąc przed drzwiami i czekając na zwykłe pukanie.
Zobaczyłam moją siostrę schodzącą ze schodów. Zaczęła się śmiać jak jakaś opętana.
WTF, o co jej chodzi? Uniosłam brew.
- Ty to
naprawdę głupia jesteś, myślisz że mówiłam to na serio? – Wykrztusiła podczas
śmiechu.
- Ja
pierdole kurwa, jeszcze raz takie coś a… - Przerwała mi.
- Ty się w
nim zakochałaś! – Wykrzyczała.
- Śnij kochanie,
śnij. – Postukałam się w głowę. Nagle usłyszałam te zwykłe pukanie. Eh, to
pewnie Tina. Otworzyłam z hukiem drzwi.
- Cześć. –
Napisałabym że powiedziała, ale nie…
- Cześć,
Harry. Wejdź, ja tylko… wezmę plecak. – Pognałam na górę. Jezu i że on po mnie
przyszedł? Chwyciłam plecak i zbiegłam za schodów.
- Idę! –
Krzyknęłam łapiąc za portfel.
- Właściwie
to nie musiałaś brać plecaka. – Wtedy zauważyłam że on go nie ma.
- Dlaczego?
- Zresztą
zobaczysz. – Puścił mi oczko. Całą drogę siedziałam cicho.
- Tina! –
Wydarłam się gdy otworzyłam drzwi. Wbiegłam do jej pokoju a za mną Styles. Śpi.
No śwetnie. – Wstawaj plebsie!
- Zostaw
mnie. – Wymamrotała chowając mordę pod kołdrę.
- Harry tu
jest, a ty bez makijażu?
- Idź sobie…
- Wymamrotała spod poduszki.
- Tino
Mandez, jeżeli zaraz nie wstaniesz, zabiorę Ci telefon.
- Odpierdol
się od mojego telefonu. – Wstała jak oparzona.
- Świetnie,
a teraz się ubieraj. Masz 5 minut, czekamy na dole. – Wyszłam z jej pokoju
kierując się na schody do salonu. Usiadłam na czarnej skórzanej kanapie.
- A
właściwie, to czemu nie brać plecaków? – Spytałam ni z tąd ni z owąd Stylesa
który najwidoczniej o czymś myślał.
- Zobaczysz.
– Spojrzał na mnie i wrócił do swojego świata.
- Czemu nie
chcesz mi powiedzieć?
- Zobaczysz.
– No kurwa, czy on mnie słucha? Dobra, nie ważne. O, idzie nasza księżniczka.
Wyrobiła się. Ma szczęście, bo jak ja wkroczę to na drugi raz będzie na mnie
czekać o godzinę wcześniej.
- Ej,
plebsie, po czo ci okulary? Jest zima, hello…?
- Bo to… -Ściągnęła
je i pokazała nam swoje podpuchnięte, przekrwawione oczy.
- O boże,
Tina, czo ci się stało!? –Podbiegłam do niej i przytuliłam.
- Nie wiem,
chyba źle spałam i tyle. –Powiedziała biorąc swoją torbę.
- Dlaczego?
– Wyszliśmy z jej domu, a ja zakluczyłam dom.
- No przecież
mówiłam że nie wiem. Bożee.. koszmar mi się śnił.
- Jaki? –
Dopytywałam zaciekawiona.
- To co z
Horanem oglądałam wczoraj.
- Uuu…
pornosy? – Skomentował Harry.
- Tak, z
tobą w roli głównej. –Odpowiedziała mu złośliwie.
- No,
przynajmniej widziałaś jakiego mam dużego.
- To był
duży? – roześmiała się. – 2 centymetry dłu…
- Ja
pierdole, kurwa, dość! Mam Was dosyć!
Ciągle tylko kłótnie, nie odezwę się do Was, dopóki się nie pogodzicie!
– Zaczęłam biec.
- All! All,
przepraszam, skarbie czekaj. – dogoniła mnie a zaraz za nią Harry.
- Nie mnie
przepraszaj, tylko jego. –Dalej nic nie słyszałam, bo włożyłam moje pudrowe
słuchawki, włączając najgłośniej jak się da, tak że prawie mi uszy wysadziło
„Taylor Swift – Love Story”. Zobaczyłam rozmawiających ze sobą nie wiem o czym
Tine i Harrego. Wykorzystałam to i szybko zniknęłam z ich pola widzenia. Co jak
oni się nie pogodzą? Najwyżej pojadę do mojego biologicznego ojca, pójdę tam do
szkoły i zaprzyjaźnię się z jakąś dziewczyną która potem zdradzi wszystkie moje
sekrety całej szkole, więc wjadę do Afryki, ale szybko stamtąd wyjadę bo są tam
groźne zwierzęta i zamieszkam w Ameryce razem z moją rybką, którą kupię. A może
jednak się pogodzą... Weszłam do szkoły i spojrzałam na plan wiszący na beżowej
ścianie. Taneczne… ciekawe co ma Tina. Na dziewiątą… może ma tam jakieś swoje
zajęcia piłki nożnej, czy coś. Weszłam do sali całej w lustrach.
- Ally, jak
dobrze że już jesteś. W szatni są stroje taneczne, wybierz jakiś i znajdź sobie
swój rozmiar. Dasz radę? – Przytaknęłam i powędrowałam do szatni. Okej, do
wyboru mamy… legginsy, krótkie spodenki i dresy. To oczywiste że wybieram
dresy. Bluzki… jakieś za duże zwykłe i z znakiem super bohatera. Nie dla mnie.
Wzięłam turkusową bokserkę i zaczęłam ściągać moje ciuchy. Na szczęście nikt mi
nie wchodził więc mogłam się przebrać na spokojnie, a nie stresować bo ktoś Cię
widzi. Nie ważne że to ta sama płeć. Chwyciłam za klamkę i znów znalazłam się w
tej niesamowitej sali tanecznej. W tamtej szkole zajęcia taneczne mieliśmy tam gdzie
wf. –Dzisiaj na pierwszej lekcji poznamy podstawowe kroki, a na drugiej zacznie
się już coś dziać. Ustawcie się, Ally podejdź do przodu. – Machnęła do mnie
ręką. –Ktoś tu się spóźnił.- I nagle do sali wpadła Tina i Harry. I… i że… i że
oni… o kurwa. Na dodatek muszę na nich patrzyć 45 minut. No, na Stylesa więcej.
Jezu, słabo mi. Jak ja mam wytrzymać? No i jeszcze do tego mam też ostatnie
taneczne. Jezu, dajcie mi lodu.
-Przepraszam
za spóźnienie. –Powiedział tym swoim głosem Harry. Oh. Jezu, co mi jest? Okej,
raczej nie chcę tego wiedzieć.
- Tina idź
do przodu. – Machnęła ręką pani Goldenmayer, a tak a propo dziwne te nazwisko.
– Harry ty również… i… Alex.- Oby ten Alex był koło mnie, oby ten Alex był koło
mnie, oby ten Alex był koło mnie. – Ustawcie się tak… - Chwila prawdy… - Alex,
Tina, Harry, Ally. „NIEEE!” –Krzyczałam w myślach.– Macie pięć minut
rozgrzewki, wasz partner to ten koło Was. „NIEEE!!!”-Krzyczałam w myślach
jeszcze głośniej. Podeszłam powoli do Stylesa.
- Ally, my
już nie będziemy się kłócić.- Nie odpowiadałam, bo po co? Przecież się do niego
nie odzywam. Tak poza tym…oni i brak kłótni? Uważajcie, bo uwierze. Skoro tak
bardzo nie będą się kłócić, to czemu mi to mówią? Mogą mi to pokazać, wtedy
uwierzę. Pewnie oboje są na tyle debilni że się nie skapną. - Pewnie nie
uwierzysz ale możliwe że będziemy Best friends forever. – Dosłownie go
wyśmiałam. Upadłam na podłogę i zaczęłam się śmiać jak lama. Już chciałam się
zapytać „A o Jasiu słyszałeś”, ale przecież się do niego nie odzywam.
- Ally, wstań
z tej podłogi i powiedz wszystkim z czego się śmiejesz. – Pokiwałam na to
„nie”, ale i tak wykonałam te pierwsze polecenie.
- Mogę
zmienić partnera? –Spytałam jak już się uspokoiłam.
- Eh, no
dobrze, Tina będziesz z Harrym, Ally, idź do Alexa. – powiedziała a ja posłałam
jej wdzięczne spojrzenie i ruszyłam w stronę Alexa a Harry posłał mi smutne
spojrzenie. Widziałam jak podczas rozgrzewki śmiali się i rozmawiali. Może
naprawdę się zaprzyjaźnią? Wątpię, pewnie udają, żebym się już do nich
odzywała. Ale nie. Ze mną nie tak łatwo. *dryń*… kurwa. Historia. Najgorsza
lekcja na świecie. –Harry, idź już po chłopców i do Sali. Musicie się
przygotować. –Powiedziała, a Styles przytaknął i wybiegł. Podbiegła do mnie Tina.
-All, chodź.
–Zaczęła mnie ciągnąć. Wyrwałam się jej i poszłam do szatni. *dryń* Dzwonek.
Cholerny dzwonek. Nawet się nie przebrałam… Gdy już to zrobiłam nikogo nigdzie
nie było. Weszłam do sali nr. 7… gdzie są wszyscy? Weszłam do kolejnej sali.
Pustki. Wszędzie pustki! Gdzie się wszyscy podziali!? Weszłam do jakiejś tam
toalety i zaczęłam poprawiać włosy.
- Boże,
Ally, tu jesteś. Chodź zaraz się zacznie. –Powiedziała i zaczęła mnie ciągnąć.
Chwila, chwila… ale że co się zacznie? Poszłam za nią do… sali gimnastycznej.
Tam byli wszyscy! Cała szkoła! – Chodź mamy miejsca koło sceny. James nam zajął
miejsca. Chodź. –Zaczęłyśmy się przepychać przez tłum ludzi. Stałam koło Tiny i
jakiegoś chłopaka a za mną jakiś plastik krzyczał „ONE DIRECTION! I LOVE
YOU”czyli dlatego Harry szybciej wyszedł z sali do tańca.I że to ich koncert?
Nie, błagam.
- Ile to
będzie trwało? –Spytałam chłopaka obok.
- Ok. 6
godzin. –Odpowiedział i znowu gapił się na scenę. Ale się znalazł… directioner…
Spojrzałam na Tine… darła mordę na plastika. Eh… co ja teraz będę robić? Nie
mogę iść do domu?
- Można iść
do domu? –Spytałam tego directionera czy jakoś tak.
-A co? Nie
chcesz popatrzeć na twojego Harrego? –Spytała Tina śmiesznie poruszając
brwiami.
- Mojego? –
Uniosłam brew i położyłam dłonie na biodra.
- Ehe…
-Powiedziała, niepewnie patrząc na scenę. – Powiedzieć Ci coś? –Szepnęła.
- Co?
–Szepnęłam troszkę głośniej.
- Bo jak ty
już poszłaś to Harry powiedział że mu się podobasz. Miałam siedzieć cicho ale
co tam. –Szepnęła a na scenę weszło One Direction. Chwila, chwila… że co!?
- Ta jasne.
–Szepnęłam… znów. To nie prawda. Taki sławny człowiek w takim mopsie jak ja?
Prędzej w mojej babci. Ta to jest idealna.
- No
naprawdę. – powiedziała i popatrzyła na scenę gdzie Niall puścił jej oczko.
-
AHAHAHAHAHA, ty się zakochałaś! –Ostatnie trzy słowa wyszeptałam. Ej, chwila,
chwila… dlaczego ja z nią gadam?
- CO!? Niby
w kim? –Prychnęła i popatrzyła się znów na scenę gdzie Niall cały czas się na
nią patrzył.
- W tym, co
Ci oczko puszcza. Tak w ogólę, to sorry ale nie mogę z Tobą wymieniać zdań bo
tak ustaliłam. – Uśmiechnęłam się smutno.
- Co?
Dlaczego? –Spytała a ja pokazałam palcem na Harrego.
- Nie
rozumiem. Harry ci zabronił? Ma wpierdol gej. -Powiedziała wściekle.
- NIE!
Znaczy… nie, nie zabronił mi. Przypomnij sobie idiotko, a ja zamykam buzie,
masz kluczyk? Nie, to nie. Sama mam. –Zaczęłam udawać że wyciągam kluczyk i
rzucam go gdzieś w tłum.
- No to
przecież się z nim pogodziłam, nawet powiedziałam mu mój ulubiony kolor. –Na
jej słowa strzeliłam face palma.
- Palmowa
lama. –Skomentowałam. W naszym języku znaczy to „głupia”, „zacznij myśleć”,
„jesteś rozmarzona”, lub coś w tym stylu.
- No ej. Na mnie
to dużo, przypomnij sobie nasze spotkania. Powiedziałam ci dopiero za chyba 10
razem.
-
Dziewiątym. –Poprawiłam ją.
- No
właśnie, a my nawet się nie wyzywałyśmy, czyli tak jakby powiedziałam to
lokatemu za pierwszym razem.
- Ale
powiedziałaś mu to bo ja Ci kazałam. Mi powiedziałaś bo chciałaś. –Niech sobie
nie myśli że jeżeli powie mu swój ulubiony kolor to ja im to odpuszcze.
-To jak mam
ci jeszcze udowodnić że jestem z nim na drodze do przyjaźni?
- Nie
udowodnić, tylko pokazać. –Spojrzałam na scenę, Styles się na mnie gapił. Tymi
swoimi zielonymi tęczówkami. Kurwa.
- Czym się
różni jedno od drugiego? –Spytała i popatrzyła się ZNOWU na Horana. Wzruszyłam
na to ramionami i zobaczyłam czy Styles nadal się gapi. Niestety. Jego tęczówki
mnie zahipnotyzowały. Obudziłam się gdy usłyszałam „Hally” i tak w kółko. -
Nie, krzyczcie Nina! Nina! Nina! –Zaczęłam a do mnie przyłączyli się wszyscy
pozostali.
- Nie.
–Powiedziała i popatrzyła się na mnie błagalnie a zaraz potem weszła na scenę.
– Dobra ludzie! Cisza! –Powiedziała i wszyscy zaczęli jej słuchać. – Jeszcze
jakieś pytania? –Spytała ironicznie i połowa osób podniosła rękę w górę.
- Tina!
Tina! Który z chłopców najbardziej Ci się podoba? –Przybył fotoreporter. Za
daleko to poszło.
- To
zostawię dla siebie.
- Dlaczego
Ally się do Ciebie nie odzywa? Tak słyszeliśmy…
- Taki jakby
zakład.
- Na czym on
polega? –Nie poddawał się.
- To również
zostawię dla siebie. –Powiedziała i uśmiechnęła się. – A tak w ogóle to o te
pytania spytałam tak dla żartu. –Powiedziała i zeszła ze sceny.
- Dobrze, no
to teraz zagramy nasz nowy kawałek… - Zaczął Liam. Harry spojrzał
niespodziewanie na mnie. Whatever?
Harry:
One, two, three!
Straight off the plane to a new hotel/Prosto z samolotu do nowego hotelu
Just touched down, you could never tell/Dopiero wylądowaliśmy, nigdy byś nie powiedział
Big house party with a crowded kitchen/Wielka domówka w zatłoczonej kuchni
People talk sh*t but we don’t listen/Ludzie mówią bzdury, ale my nie słuchamy
Louis:
Tell me that I’m wrong but I do what I please/Powiedz, że się mylę, ale robię to, co mi się podoba
Way too many people in the Addison Lane/Zbyt wielu ludzi w Addison Lane
Now I’m at the age when I know what I need, oh woah/Teraz jestem w takim wieku, że wiem, czego potrzebuję oh woah
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!
Liam:
Five foot something with the skinny jeans/ Nieco ponad 5 stóp* (wzrostu) w obcisłych jeansach
Don’t look back, baby follow me/ Nie oglądaj się za siebie, podążaj za mną
Niall:
I don’t know where I’m going but I’m finding my way/ Nie wiem, dokąd idę, ale znajduje swą drogę
Same old sh*t but a different day/ To samo gów... , ale inny dzień
Louis:
Tell me that I’m wrong but I do what I please/Powiedz, że się mylę, ale robię to, co mi się podoba
Way too many people in the Addison Lane/Zbyt wielu ludzi w Addison Lane
Now I’m at the age when I know what I need, oh woah/Teraz jestem w takim wieku, że wiem, czego potrzebuję oh woah
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!
Niall:
You and me and all our friends/Ty, ja i wszyscy nasi przyjaciele
I don’t care how much we spend/Nie obchodzi mnie ile wydamy
Baby this is what the night is fo-o-o-o-or/Kochanie, po to jest noc
Harry:
I know nothing's making sense/Wiem, że nic nie ma sensu
For tonight let's just pretend/Ale tej nocy udawajmy
I don’t wanna stop so give me mo-o-o-o-o-o-ore/Nie przestanę, więc dajcie mi więcej
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!...
One, two, three!
Straight off the plane to a new hotel/Prosto z samolotu do nowego hotelu
Just touched down, you could never tell/Dopiero wylądowaliśmy, nigdy byś nie powiedział
Big house party with a crowded kitchen/Wielka domówka w zatłoczonej kuchni
People talk sh*t but we don’t listen/Ludzie mówią bzdury, ale my nie słuchamy
Louis:
Tell me that I’m wrong but I do what I please/Powiedz, że się mylę, ale robię to, co mi się podoba
Way too many people in the Addison Lane/Zbyt wielu ludzi w Addison Lane
Now I’m at the age when I know what I need, oh woah/Teraz jestem w takim wieku, że wiem, czego potrzebuję oh woah
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!
Liam:
Five foot something with the skinny jeans/ Nieco ponad 5 stóp* (wzrostu) w obcisłych jeansach
Don’t look back, baby follow me/ Nie oglądaj się za siebie, podążaj za mną
Niall:
I don’t know where I’m going but I’m finding my way/ Nie wiem, dokąd idę, ale znajduje swą drogę
Same old sh*t but a different day/ To samo gów... , ale inny dzień
Louis:
Tell me that I’m wrong but I do what I please/Powiedz, że się mylę, ale robię to, co mi się podoba
Way too many people in the Addison Lane/Zbyt wielu ludzi w Addison Lane
Now I’m at the age when I know what I need, oh woah/Teraz jestem w takim wieku, że wiem, czego potrzebuję oh woah
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!
Niall:
You and me and all our friends/Ty, ja i wszyscy nasi przyjaciele
I don’t care how much we spend/Nie obchodzi mnie ile wydamy
Baby this is what the night is fo-o-o-o-or/Kochanie, po to jest noc
Harry:
I know nothing's making sense/Wiem, że nic nie ma sensu
For tonight let's just pretend/Ale tej nocy udawajmy
I don’t wanna stop so give me mo-o-o-o-o-o-ore/Nie przestanę, więc dajcie mi więcej
Wszyscy:
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Baby you and me/Kochanie Ty i ja
Stumblin' in the street/Szturm na ulicy
Sing it, sing it, sing it, sing it!/Zaśpiewaj to, zaśpiewaj to, zaśpiewaj to!
Midnight memories! Oh oh oh/Wspomnienia północy, oh oh oh
Anywhere we go/Gdziekolwiek pójdziemy
Never saying no/Nigdy nie mów "nie"
Just do it, do it, do it, do it!/Po prostu zrób to, zrób to, zrób to, zrób to!...
Tayn!!!!
OdpowiedzUsuń