czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 14



ALLY POV

 

Poniedziałek. Ostatni dzień. Jutro jedziemy. Przeciągnęłam się siadając i przetarłam oczy, żeby wyostrzyć obraz. Gdzie ja jestem? Koło mnie leży jakiś osobnik, owinięty brązowym kocem a po drugiej stronie znajduje się Tina z dziurawym spadochronem i Niall z nogami tak jakby siedział a do tego z jego ust wystaje saszłyk. Ej chwila, z dziurawym spadochronem? Spanikowana szybko wstałam i poleciałam do domku po apteczke. Obróciłam ją na drugi bok, ale nie ujrzałam tam żadnej blizny, krwi, czy cokolwiek innego. Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam ognisko, ale zamiast kamyków poukładanych wokół niego znajdowały się puszki lub szklane butelki, z wiadomo czego. Postanowiłam poszukać innych. Po chwili dostrzegłam Harrego, obejmującego drzewo. Spojrzałam w górę, a tam Louis se śpi na drzewie. No to kim jest osobnik w kocu? Wróciłam się i odkryłam górę ludzia, którym okazał się Liam. Co tu się działo? Gdzie Soph, Pezz i El? I Zayn? Przeszukałam wszystkie domki i ich nie znalazłam, a gdy wracałam do ogniska Daddy zaczął się budzić. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo po chwili tylko się przeciągnął i wtulił w koc. Dobra, dosyć tego, ktoś musi mi pomóc szukać dziewczyn i Zayna. Odwróciłam się i prawie doznałam szoku.

- OMG! Jezu, straszysz! – Cofnęłam się o dwa kroki.

- Sory. Nie powinna cię przypadkiem boleć głowa? – Spytała a ja właśnie teraz spostrzegłam się że cholernie mnie boli. Złapałam się za nią, a Soph zachichotała. – Przyniosę Ci tabletki. – Poszła do domku. Usiadłam na jakiejś belce i próbowałam sobie przypomnieć coś z wczorajszego dnia na siłę, a to i tak nic nie dawało. Pamiętam tylko jak policjanci nas przed czymś ostrzegali, a my się zdenerwowaliśmy i Harry z Louisem, Zaynem i Niallem pobiegli po coś do domków. A potem ciemność. Film mi się urwał. Tak nagle. Poczułam czyiś dotyk na plecach, przez co się wzdrygnęłam, ale gdy się podniosłam ujrzałam Soph z tabletkami i wodą.

- Dzięki. – Mruknęłam i szybko połknęłam niedobrą tabletke popijając wodą. – Gdzie Pezz i El?

- Ohm… nie wiem. – Zmarszczyła brwi. – Trzeba ich poszukać.

- Haha, ta. Nie chce wiedzieć gdzie są. – Wstałam i zaczęłam iść przed siebie. Ide Ide i nic. Gh. Gdzie oni mogą być? Podeszłam do rzeczki i rozszerzyłam źrenice. Nad rzeczką była jakaś deska, a na niej leżał Zayn z Perrie. Postanowiłam ich obudzić zanim spadną do wody.

- Malikowie, wstawajcie. – Kopnęłam ich lekko butem, ale to nic nie dało więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz aż w końcu się wkurzyłam i kopnełam z całej siły, a oni wpadli do wody.

- Aaa! Jezu! To woda! Fu! Ja nie umiem pływać! – Zaczął panikować a ja parsknęłam śmiechem.

- Uważaj bo jeszcze utopisz się w tym jeziorku. – Pezz wstała i „otrzepała” swoje ciuchy z wody, mimo iż wiedziała że to nic nie da.

- Gdzie Elka? – Spytałam.

- Eee… a nie w domku? – Spytał a ja pokiwałam głową na „nie”.

- Chodźmy jej poszukać. – Powiedziała Pezz z uśmiechem, jak to zwykle u niej i zostawiłyśmy Zayna idąc gdzieś w las.

- I jak się spało? – Zaśmiałam się.

- Aaa, dobrze. Głowa mnie boli. – Popatrzyła do tyłu, gdzie po Zaynie nie było już ani śladu. – Więc się zamknij. – Dokończyła.

- C-co? – Stanęłam zszokowana.

- To co słyszałaś. – Posłała mi chytry uśmieszek, a ja nie miałam pojęcia o co jej może chodzić, więc czekałam na jakieś słowo w stylu „żartowałam”, ale się nie doczekałam.

- O co Ci chodzi?

- O Ciebie. Przez Ciebie i tą całą „Tinę” Zayn nie ma dla mnie czasu bo ciągle się z nią kłóci. W życiu nie spotkałam jeszcze takiej idiotki. – Przewróciła oczami.

- Coś ty powiedziała? Słuchaj laluniu, mnie możesz wyzywać. – Wskazałam na siebie. – Ale nią nie. – Puściłam jej oczko. – Tak dla twojej wiadomości, Zayn dowie się o tym że powiedziałaś brzydkie słowo na Tine i powie to Niallowi, a wiesz jaki jest Niall. – Wzruszyłam ramionami.

- Nie powiesz mu. – Mogłam się domyślić że na jej usta wtargnął ten chytry uśmieszek, nawet na nią nie patrząc.

- Skąd możesz mieć taką pewność?

- Ohm, no wiesz. Gdy mu powiesz on uwierzy mi, a Zayn powie Niallowi, a wiesz jaki jest Niall. Chyba nie chcesz zranić swojej przyjaciółeczki, gdy Niall z nią zerwie. – Kompletnie tego nie ogarniałam, ale nie wiadomo co ona może nagadać Zaynowi.

- Ohm, a więc chodzi Ci tylko o Zayna? – Spytałam (nie) zaciekawiona.

- Nie. Moja przyjaciółka marzy żeby być z Harrym, ale on teraz woli Ciebie, no a wiesz… czego się nie robi dla przyjaźni.

- Jak możesz być aż tak… - Nie dokończyłam bo usłyszałam szelest gdzieś w krzakach.

- Ym, dziewczyny? – Spytała El łapiąc się za głowę. – Ał, co tu się dzieje? Co chciałaś powiedzieć? – Spojrzałam na panią Edwards, która tylko szerzej się uśmiechała.

- Ehm… - Zaczęłam. Powiedzieć? Chyba nie chcę żeby Tina cierpiała… - Aż tak… - Zacisnęłam na chwilę powieki. – Fajna. – Objęłam ją lekko, żeby El nie miała już żadnych wątpliwości.

- Ohm, okej. Ale jeszcze jedno… co ja tu robię?

***

- Louis!

- No co? Nie drzyj mordy, tylko pomóż mi zejść! O, poczekaj… najpierw tyłek. -  Obróciłam się plecami od Lou i Hazzy.

- A więc co się wydarzyło? – Ponowił pytane Zayn.

- No jak to co!? Kanibale jedne, chcieli mnie zjeść! – Zbulwersował się Liam.

- A dokładniej?

- Ohm, zastanawialiście się co ze mną zrobić, a Niall… - Popatrzył na kumpla spod byka. - … wymyślił żeby mnie zjeść! Po wielu próbach przekrojenia mnie na pół plastikową łyżką zrezygnowaliście, a Tina… - Popatrzył na nią tak jak wcześniej na Nialla, a ona się wyszczerzyła. - … wymyśliła żeby zrobić ze mnie piłke do nożnej. Wiele osób się nie zgodziło, więc wymyśliła że jestem deską. No i stanęła na mnie, po czym udawała że serfuje. A dalej to już nie chcecie wiedzieć.

- No mów. – Namawiali go.

- Eh… chcieliście żebym zgwałcił robaka. Skończyło się na tym że wpadł mi do buzi… - Wszyscy wybuchli śmiechem. – To nie jest śmieszne! Ale za to zaraz powiem Wam coś śmiesznego. Niall powiedział że ciągle jest głodny, a że nie lubi robaków, to je zje. Ale Louis powstrzymał go, mówiąc że zaatakowała je apokalipsa.

- A ja coś jeszcze robiłam? – Tina posłała mu niepewne spojrzenie bojąc się jego odpowiedzi.

- Ohm i to ile. Po pierwsze… stwierdziłaś że za dużo rzeczy robisz ustami, więc próbowaliście z Niallem całować się tyłem głowy. A potem bawiliście się w coś… używając palców jako ludzików. Dalej nie chcesz wiedzieć.

- CO?! O mój boże.. Mów, lubie wiedzieć co odpierdalam po pianemu.

- Ohm… powiedziałaś że nie wolno nikog deptać, rzeczy też nie więc nie chodziłaś, tylko pełzałaś, bo uważałaś że dla ziemi jest to przyjemne.

-Oh my god? Naprawde? Boże nie chce już tego słuchać. Chociaż i tak to nie jest aż tak głupie co robiłam wcześniej.

- Co? – Zaśmiał się Tommo.

- Nie chciał byś wiedzieć. – Tina zaśmiała się wyraźnie na wspomnienie jej przypałów.

- A skąd możesz to wiedzieć? – Uniósł brew.

- Uwierz mi że wiem. – powiedziała i zaczęła się śmiać.

- Ej Tina, myślisz o tym co ja? – Zaczęłam poruszać brwiami.

- Nie. Myślę o tym że mam ochote na chipsy. – Przewróciłam oczami.

- O śnieżyna! – Rozwarłam usta. – A nie to twój łupież. – Wstałam i ruszyłam w stronę domku, gdy nagle ktoś chwycił mnie za łokieć. – Zayn? – Zaczęłam.

- All, ja. Perrie się na mnie obraziła, wiesz może dlaczego? – W jego oczach można było zauważyć smutek.

- N-nie. – Odpowiedziałam niepewnie. – Kłóciliście się?

- Tak. – Podrapał się po głowie, a mi zrobiło się głupio. To przeze mnie.

 - Na pewno się pogodzicie. – Weszłam do domku i mocno zacisnęłam oczy. To przeze mnie.

 

 TINA POV

 

Gdy All weszła do domku, wstałam z ziemi, na którą spadłam gdy chciałam się położyć na „ławce”.

- Idę po chipsy. – mruknęłam i ruszyłam do niebieskiego domku.

Z szafki wyciągnęłam pięć paczek chipsów.

- Łapcie! – rzuciłam po jednej w stronę Lou, Zayna, Liama, Hazzy i Nialla.

- Idź po Ally. – powiedział do mnie Li a ja skinęłam głową i ruszyłam w jej stronę.

- All! Jesteś? – wykrzyczałam na cały domek, tak że usłyszałam śmiechy reszty. – Allydokurwynędzywyjdź! – powiedziałam na jednym wdechu.

- Teraz nie mogę. – usłyszałam z łazienki.

- Chuj mnie to! Wyłaź! – krzyknęłam otwierając lodówkę.

- Nie rozumiesz słowa „nie mogę”? Poza tym jestem zmęczona i głowa mnie boli. – jęknęła wychodząc z łazienki.

- Możesz, możesz. Chodź mamy chipsy. – poruszyłam brwiami.

- Ile paczek? – uniosła brwi.

- Pięć.

- Mam mieć z tobą? Nie dzięki, znając życie zjem tylko 5 chipsów. – rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie.

- Nie, masz mieć z Hazzą.

- Co? Czemu? Nie mogę z El? Soph?

- Nie. – zaśmiałam się. – No chodź, bo Niall mi wpierdoli wszystko.

- Gh, powiedz Harremu że może zjeść wszystko. – rzuciła się na łóżko.

- Chodź, chodź.

- Eh dobra. – przewróciła oczami. Uśmiechnęłam się jak pedofil i pociągnęłam ją za rękę. Usiadła na pierwsze wolne miejsce, inaczej między Louisem a Liamem.

- Zostawiłeś coś dla mnie? – uniosłam brwi siadając obok Horana.

- Tak. – wyszczerzył się i podał mi paczkę chipsów.

- Ktoś zapoda jakąś muze? – spytałam a Malik wyciągnął swój telefon. Zobaczyłam jak Louis i El wstają, dzięki czemu All ma dostęp do chipsów… i Hazzy. Zaśmiałam się na tą myśl.

- Co puścić? – Malik spytał.

- Puść Rihanna „You Da One”. – wykrzyknęłam.

- O kurwa. – powiedziała All i pobiegła do domku.

- A jej co? – spytała zaniepokojona Soph na co ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Idę do niej zobaczyć. – powiedziała i wstała z miejsca.

- Już 21? – zdziwiłam się patrzac w trelefon i nucąc piosenkę.

- No. Robimy grilla? – spytał Hazz.

- Grilla? – uniosła brwi El.

- No, czemu nie? – spytał.

- Bo jest zimno może dlatego.  – wywróciłam na niego oczami.

- Przesadzasz. – powiedział Tommo.

- Ja? – uniosłam brwi.

- Tak, ty.

- No sory ale to nie ja chcę robić grilla w środku lutego! – wyrzuciłam ręce w powietrze.

- Oj tam, oj tam. – wzruszył ramionami.

- Jak możesz! – krzyknęłam zakrywając dłonią usta.

- Co? – wszyscy popatrzyli się na mnie jak na wariatkę.

- Ty się pytasz co? Właśnie do cholery zabiłeś jednorożca. – krzyknęłam.

- Upsss? – zaśmiał się.

- Czym ja teraz będę hasać po tęczy? – zakryłam twarz dłońmi.

- Hasaczem! – Harry wykrzyknął.

- Że to zielone gówno które kształtem przypomina sami wiecie co? – zaczęłam się śmiać.

- Tak. – wszyscy poważnie pokiwali głową aby po chwili wybuchnąć śmiechem.

- Dobra. Mi jest zimno. – mruknęłam siadając.

- Mi też.

- No, zimno jest. – wszyscy przyznali mi racje.

- Nie wiem jak wy, ale idę się wykąpać. – powiedziałam kierując się w stronę domku gdzie przebywały All i Sophia.

- Będziesz kąpała się u Harrego? – Liam wybuchnął śmiechem.

- Tak, coś ci się nie podoba? – również się zaśmiałam. Jeszcze później to komentowali ale ja ich już nie słuchałam.

- Co z nią? – spytałam Soph.

- Rzyga odkąd tu przyszłam. Mówi że jej słabo.

- All?! Wszystko ok? – spytałam.

- Nie. – wyszła z łazienki cała blada i z poczochranymi włosami.

- O boże! Nie żeby coś ale wyglądasz okropnie. – powiedziałam za co zostałam skarcona wzrokiem przez Sophie.

- Zjadłaś coś nie dobrego? – Soph wstała patrząc na nią.

- Em… jadłam tylko tą tabletke… i chipsy. Chyba.

- W sumie każdy chyba tylko to jadł. – powiedziałam po chwili zastanowienia.

- Mamy jakieś tabletki? Najlepiej na wszystko. – rzuciła się na łóżko i wyraźnie było widać jak trzęsie się z zimna.

- Chodź, zjesz coś. – Soph podeszła do lodówki i wyciągnęła jajka i zabrała się do robienia jajecznicy.

- Nie jestem głodna. Jestem zmęczona. – jęknęła All.

- Ale musisz coś zjeść. – powiedziała i nałożyła jej na talerz to co zrobiła plus kromkę z ogórkiem.

- To nie fair. Czuje się jakbym Cię wykorzystała.

- Wcale nie wykorzystujesz. – przewróciła oczami.

- Odwdzięczę Ci się kiedyś.

- Nie wiem o czym mówisz. – zaśmiała się i drzwi zaczęły się otwierać.

- Harry?! Co ty tu robisz? – spytałam zdziwiona.

- Ymmm… mieszkam?

- Nie ważne. – machnęłam ręką. – Musisz stąd iść. – wypchnęłam go z domku.

- Czemu? – uniósł brwi i wszedł do środka ignorując moje próby wyrzucenia go zza drzwi.

- BOŻE! WYGLĄDASZ JAK TRUP! – usłyszałam jego krzyk.

- Idź sobie. – powiedziałam stając naprzeciwko niego, zakładając ręce na klatce piersiowej, ale on zachowywał się jakby mnie tu nie było.

- Co ci się stało? - zwrócił się do All.

- Nic. – machnęła ręką. – Nic mi nie jest. To tylko katar.

- Przecież widzę. Człowiek który ma katar nie wgląda jakby doiero co umarł.

- Pocieszasz. – All odpowiedziała sarkastycznie.

- Dobra. – machnął ręką.

- Chodź Tina. Niech All się prześpi. – Soph wyciągnęła mnie z ich domku.  Gdy już się pożegnałyśmy, każda ruszyła w swoją stronę.

- Jesteś? – Niall wyszedł naprzeciw mnie w samych bokserkach.

- Tak. – powiedziałam i wzięłam szklankę wody.

- Idziemy spać? – uśmiechnął się w moją stronę, gdy wróciłam przebrana, tylko w jego koszulkę i majtki.

- Tak. – odpowiedziałam wdrapując się na łóżko i otulając się kołdrą.

- Dobranoc. – pocałował mnie w czoło gdy położyłam głowę na jego klatce.

- Dobranoc. – odpowiedziałam i momentalnie przeniosłam się do innej krainy.

~*~ 

Heeej. A więc na początek : WRACAMY DO STAREJ ZASADY. CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Please. ;3

Po pierwsze - Przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy, musiałyśmy poprawić oceny... chwila. Nadal musimy. A zwłaszcza darrru. Postanowimy Wam się to wynagrodzić i następny rozdział dodamy już nie długo C:

Po drugie - Czekamy na komentarze :))

Po trzecie - Bardzo dziękujemy za nominację :D Ale nadal jej nie dodałyśmy bo nie wiemy które blogi nominować, wszystkie są wspaniałe. Jeżeli chcecie żebyśmy nominowały Wasz blog, dajcie tutaj na dole komentarz (czas do 25.05) C:

I to chyba na tyle. Chyba. Do zobaczenia już nie długo ;> + dziękujemy za obserwację <333 ~ Alla & Daruuu ;3