piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 1

TINA POV
Jutro do nowej szkoły ponieważ mój kochany dyrektor wyrzucił mnie i Ally. A dlaczego? Bo ma swoje humorki. A mam go w d*pie. A co na to moi rodzice? Nic. No tak ważniejsza praca. Napisali tylko podanie do nowej szkoły i tyle. W sumie to lepiej. Nikt nie siedzi mi na głowie, mogę robić co chcę. Żyć nie umierać. Wstałam i ubrałam mój ulubiony zestaw. Dresy i za dużą bluzę z napisem „Fuck off bitch!”
Dzisiaj umówiłam się z All w skatepark’u. Byłyśmy umówione z chłopakami o 11. Patrzę na zegarek i która? 10:52. Czyli jak zwykle poczekają sobie na mnie. Nic im się nie stanie. Weszłam pod prysznic a już po 15 minutach suszyłam włosy. Związałam je w kucyk ubrałam jeszcze adidasy, wzięłam moją deskę, zakluczyłam dom i pojechałam do skatepark’u. Wszyscy już na mnie czekali.
- Elo zią! - krzyknęłam i każdemu przybiłam pione.
- Tak bardzo przepraszamy że musiałaś czekać 30 minut. – powiedział z sarkazmem Josh.
- Tak ja też cię kocham. – pokazałam mu środkowego palca.
- Ally! – rzuciłam się na przyjaciółkę.
- Dusisz. – wyksztusiła.
- Sorka. Idziesz jutro do szkoły? – spytałam się jej.
- No raczej nie inaczej.
- Jak mi się nie chce! – wykrzyczałam i położyłam głowę na jej kolanach.
- Serio?! Opuścisz pierwszy dzień?- spytał Patrick.
- Ja tego nie powiedziałam ale przemyślę twoją propozycje.
- Nie przemyślisz bo jutro o 7 masz być gotowa. – powiedziała All.
- O 7?!?! A w tej bajce są jednorożce? – spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Tak, patrz srają tęczą. – powiedziała.
- Skittelsami debilu! – krzyknęłam i wszyscy się zaśmialiśmy.



ALLY POV
- Skittelsy to z nieba lecą, patrz! – powiedziałam gdy poczułam krople deszczu.
- Idziemy? – Spytał Josh.
- Przecież dopiero przyszliśmy. – Oburzyła się Tina.
- Chyba ty! – Wytknęłam jej.
- Tsss…
- Nie wiem jak ty, ale ja idę bo mój strój nie nadaje się na deszcz! – Wstałam i spojrzałam na dół… bokserka z żółtą koszulką a do tego spodenki… Zaczęłam iść na przód, słyszałam za sobą jedynie „dam ci bluze” wykrzykiwane przez Josha i Patricka, ale nawet się nie obracałam. No bo co, spodnie też mi da? Usłyszałam te durne kółka a za chwile już leżałam na ziemi. Spojrzałam na wyszczerzoną nade mną Tinę i posłałam jej mordercze spojrzenie nr. 5 typu „lepiej-zwiewaj-bo-zabiję”.
- Tak, ja też Cię kocham.
- Może z łaski swojej, pomożesz mi się podnieść, a nie miażdżysz mi żebra!?
- Nie, wygodna jesteś. – Zaczęłam się wiercić, a ona od razu spadła.
- Dziękuję. – Wyszczerzyłam się do niej i zaczęłam hasać w stronę mojego domu. Nagle usłyszałam wibracje w mojej kieszeni… Pati.
Od razu wystukałam odpowiedź.


Zaczęłam dosłownie biec. Co jeśli wejdzie do łazienki i… on… O MÓJ BOŻE! Po pięciu minutach potykania się o własne nogi dotarłam do mojego domu.
- Witaj Ally. – Powiedział mój ojciec gdy tylko mnie ujrzał. No to wpadłam… Zobaczyłam z tyłu Pati która jakby grała ze mną w kalambury. W pewnym momencie aż mi się sikać zachciało.
- Dzień dobry. – Podałam dłoń tej jego laluni.
- Twoja matka, powiadomiła mnie o tym co zrobiłaś. Usiądź proszę. – Zaczął. Jezu… jak ja go nie lubię. Jaki normalny ojciec np. nie przytula córki na powitanie, tylko podaje dłoń!? No właśnie. Tak wygląda mój ojciec. – Razem z twoją matką, doszliśmy – skojarzenia – do wniosku że ta cała Tina źle na Ciebie działa. Więc od dzisiaj…
- Masz zakaz się z nią spotykania. – Dokończyła moja matka, która nagle wyłoniła się z kuchni. Chwila, chwila… że co ja mam!?
- Najgorsi rodzice na świecie… - Szepnęłam od nosem tak, żeby to usłyszeli i pobiegłam na górę zamykając się w pokoju. Po chwili usłyszałam ciche pukanie, a potem przerodziło się to w szarpanie za klamkę. Otworzyłam okno i skoczyłam (czyt. zjeżdżałam po rynnie). Dobrze wiedziałam gdzie pójdę… Kierunek – park. Usiadłam na ławce i spojrzałam na niebo. Nawet ono wydawało się radośniejsze ode mnie. Spojrzałam na telefon – 20… kiedy ten czas tak minął!? No i oczywiście nie odbyło się bez nieodebranych wiadomości i połączeń od moich przyjaciół. Po chwili pojawiły się nowe od „mama”, „tata”, „tata irlandia”, „Pati”. Zdziwiło mnie to… tak nagle zaczęli się martwić? Nie, to przecież nie możliwe… Po chwili poczułam się zmęczona więc wyłączyłam telefon i wróciłam do domu. Trochę czasu zajęło mi wspinanie na rynnie. Po wejściu od razu glebłam na łóżko…

TINA POV
- A jej co? – spytał mnie Patrick patrzący jak All biegnie.
- Nie wiem.. – odpowiedziałam zdziwiona.
„Co się stało?!” napisałam i dzwoniłam, chłopaki tak samo.
Tyle że Alls nie odbierała ani nie odpisywała.
Postanowiłam że do niej pójdę. Już chciałam do niej wchodzić gdy drzwi otworzyła mi siostra All, Pati.
- Nasz ojciec jest! Nie może cię zobaczyć bo.. – zaczęła mówić ściszonym głosem.
- Patricia?! Kto przyszedł? – usłyszałam męski głos zapewne ich ojca.
- A nikt taki! – odkrzyknęła.
- Idź zanim cię zobaczy. – powiedziała i zamknęła drzwi.
Okeeey. To było bardzo dziwne. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę domu. Wyciągnęłam słuchawki i puściłam piosenkę którą ostatnio cały czas słucham „The Monster” – Eminema i Rihanny.
Powolnym krokiem szłam w stronę domu gdy nagle w coś lub kogoś zderzyłam.
- Ała! Uważaj jak chodzisz palancie! – krzyknęłam i popatrzyłam w stronę owej osoby. No jasne! A kogoż innego mogłabym spotkać jak nie Tomlinsona z One Dejrekszyn czy jakoś tak, jeden ch*j.
- Proszę nie krzycz! Dam ci autograf tylko proszę nie krzycz. – „błagał”.
- Chłopczyku pogrążasz się. Prędzej bym się zabiła niż wzięła od was autograf.
- Co? Jak można nie lubić One Direction? A szczególnie mnie, przystojnego Louisa the Tommo Tomlinsona. – wyszczerzył się.
- No widzisz a jednak można. A teraz spierdalaj mi z oczu bo zacznę krzyczeć. – wysyczałam w jego stronę. Już miał coś powiedzieć gdy wydarłam się „Ej tu jest Tomlinson!” nagle wszyscy w pobliżu zlecieli się i okrążyli go. Nie było dużo ludzi.
- Nie ma za co! – powiedziałam pokazując mu środkowy palec.
Bez żadnych już komplikacji wróciłam do domu i zrobiłam sobie naleśniki które w szybkim tempie zjadłam. Weszłam na górę gdzie wyciągnęłam z szafy strój [KLIK] który założę do nowej szkoły. Zajebiście nie? Właściwie ciągle się zastanawiam „Iść czy nie iść oto jest pytanie” Taaa bawimy się w Szekspira czy tego kto tak napisał czy powiedział. Weszłam na fb i zaczęłam pisać z Patrickiem oraz Josh’em. 

2 komentarze:

  1. tak, tak zaczepisty XD <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholercia.. Nie wiem jak wytrzymam do 13 rozdziału z czytaniem, bo ta akcja jest.. zbyt szybka, dynbamiczna i porozwalana totalnie ;_; Za szybko pokazałyscie problemy swoich bohaterek i ta sztuczna zajebistość Tiny... (przepraszam, ale własnie tak ją widzę. Bez urazy) Po co wszędzie te FUCK itd. Można pokazać bunt zupełnie inaczej i groźniej. To taka trochę krytyka, trochę nie. Myślę, że postacie same w sobie są zajebiste, ale nie do końca umiecie je pokazać. Zobaczymy dalej. :)

    OdpowiedzUsuń