TINA
POV
Jutro do nowej szkoły
ponieważ mój kochany dyrektor wyrzucił mnie i Ally. A dlaczego? Bo ma swoje
humorki. A mam go w d*pie. A co na to moi rodzice? Nic. No tak ważniejsza
praca. Napisali tylko podanie do nowej szkoły i tyle. W sumie to lepiej. Nikt
nie siedzi mi na głowie, mogę robić co chcę. Żyć nie umierać. Wstałam i ubrałam
mój ulubiony zestaw. Dresy i za dużą bluzę z napisem „Fuck off bitch!”
Dzisiaj umówiłam się z All w
skatepark’u. Byłyśmy umówione z chłopakami o 11. Patrzę na zegarek i która?
10:52. Czyli jak zwykle poczekają sobie na mnie. Nic im się nie stanie. Weszłam
pod prysznic a już po 15 minutach suszyłam włosy. Związałam je w kucyk ubrałam
jeszcze adidasy, wzięłam moją deskę, zakluczyłam dom i pojechałam do
skatepark’u. Wszyscy już na mnie czekali.
- Elo zią! - krzyknęłam i
każdemu przybiłam pione.
- Tak bardzo przepraszamy że
musiałaś czekać 30 minut. – powiedział z sarkazmem Josh.
- Tak ja też cię kocham. –
pokazałam mu środkowego palca.
- Ally! – rzuciłam się na
przyjaciółkę.
- Dusisz. – wyksztusiła.
- Sorka. Idziesz jutro do
szkoły? – spytałam się jej.
- No raczej nie inaczej.
- Jak mi się nie chce! –
wykrzyczałam i położyłam głowę na jej kolanach.
- Serio?! Opuścisz pierwszy
dzień?- spytał Patrick.
- Ja tego nie powiedziałam ale
przemyślę twoją propozycje.
- Nie przemyślisz bo jutro o
7 masz być gotowa. – powiedziała All.
- O 7?!?! A w tej bajce są
jednorożce? – spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Tak, patrz srają tęczą. –
powiedziała.
- Skittelsami debilu! –
krzyknęłam i wszyscy się zaśmialiśmy.
ALLY
POV
- Skittelsy to z nieba lecą,
patrz! – powiedziałam gdy poczułam krople deszczu.
- Idziemy? – Spytał Josh.
- Przecież dopiero
przyszliśmy. – Oburzyła się Tina.
- Chyba ty! – Wytknęłam jej.
- Tsss…
- Nie wiem jak ty, ale ja idę
bo mój strój nie nadaje się na deszcz! – Wstałam i spojrzałam na dół… bokserka
z żółtą koszulką a do tego spodenki… Zaczęłam iść na przód, słyszałam za sobą
jedynie „dam ci bluze” wykrzykiwane przez Josha i Patricka, ale nawet się nie
obracałam. No bo co, spodnie też mi da? Usłyszałam te durne kółka a za chwile
już leżałam na ziemi. Spojrzałam na wyszczerzoną nade mną Tinę i posłałam jej
mordercze spojrzenie nr. 5 typu „lepiej-zwiewaj-bo-zabiję”.
- Tak, ja też Cię kocham.
- Może z łaski swojej,
pomożesz mi się podnieść, a nie miażdżysz mi żebra!?
- Nie, wygodna jesteś. –
Zaczęłam się wiercić, a ona od razu spadła.
- Dziękuję. – Wyszczerzyłam
się do niej i zaczęłam hasać w stronę mojego domu. Nagle usłyszałam wibracje w
mojej kieszeni… Pati.
Od razu wystukałam
odpowiedź.
Zaczęłam dosłownie biec. Co
jeśli wejdzie do łazienki i… on… O MÓJ BOŻE! Po pięciu minutach potykania się o
własne nogi dotarłam do mojego domu.
- Witaj Ally. – Powiedział
mój ojciec gdy tylko mnie ujrzał. No to wpadłam… Zobaczyłam z tyłu Pati która
jakby grała ze mną w kalambury. W pewnym momencie aż mi się sikać zachciało.
- Dzień dobry. – Podałam
dłoń tej jego laluni.
- Twoja matka, powiadomiła
mnie o tym co zrobiłaś. Usiądź proszę. – Zaczął. Jezu… jak ja go nie lubię.
Jaki normalny ojciec np. nie przytula córki na powitanie, tylko podaje dłoń!?
No właśnie. Tak wygląda mój ojciec. – Razem z twoją matką, doszliśmy –
skojarzenia – do wniosku że ta cała Tina źle na Ciebie działa. Więc od dzisiaj…
- Masz zakaz się z nią
spotykania. – Dokończyła moja matka, która nagle wyłoniła się z kuchni. Chwila,
chwila… że co ja mam!?
- Najgorsi rodzice na
świecie… - Szepnęłam od nosem tak, żeby to usłyszeli i pobiegłam na górę
zamykając się w pokoju. Po chwili usłyszałam ciche pukanie, a potem przerodziło
się to w szarpanie za klamkę. Otworzyłam okno i skoczyłam (czyt. zjeżdżałam po
rynnie). Dobrze wiedziałam gdzie pójdę… Kierunek – park. Usiadłam na ławce i
spojrzałam na niebo. Nawet ono wydawało się radośniejsze ode mnie. Spojrzałam
na telefon – 20… kiedy ten czas tak minął!? No i oczywiście nie odbyło się bez
nieodebranych wiadomości i połączeń od moich przyjaciół. Po chwili pojawiły się
nowe od „mama”, „tata”, „tata irlandia”, „Pati”. Zdziwiło mnie to… tak nagle
zaczęli się martwić? Nie, to przecież nie możliwe… Po chwili poczułam się
zmęczona więc wyłączyłam telefon i wróciłam do domu. Trochę czasu zajęło mi
wspinanie na rynnie. Po wejściu od razu glebłam na łóżko…
TINA
POV
- A jej co? – spytał mnie
Patrick patrzący jak All biegnie.
- Nie wiem.. –
odpowiedziałam zdziwiona.
„Co się stało?!” napisałam i
dzwoniłam, chłopaki tak samo.
Tyle że Alls nie odbierała
ani nie odpisywała.
Postanowiłam że do niej
pójdę. Już chciałam do niej wchodzić gdy drzwi otworzyła mi siostra All, Pati.
- Nasz ojciec jest! Nie może
cię zobaczyć bo.. – zaczęła mówić ściszonym głosem.
- Patricia?! Kto przyszedł?
– usłyszałam męski głos zapewne ich ojca.
- A nikt taki! –
odkrzyknęła.
- Idź zanim cię zobaczy. –
powiedziała i zamknęła drzwi.
Okeeey. To było bardzo
dziwne. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę domu. Wyciągnęłam słuchawki i
puściłam piosenkę którą ostatnio cały czas słucham „The Monster” – Eminema i
Rihanny.
Powolnym krokiem szłam w
stronę domu gdy nagle w coś lub kogoś zderzyłam.
- Ała! Uważaj jak chodzisz
palancie! – krzyknęłam i popatrzyłam w stronę owej osoby. No jasne! A kogoż
innego mogłabym spotkać jak nie Tomlinsona z One Dejrekszyn czy jakoś tak,
jeden ch*j.
- Proszę nie krzycz! Dam ci
autograf tylko proszę nie krzycz. – „błagał”.
- Chłopczyku pogrążasz się.
Prędzej bym się zabiła niż wzięła od was autograf.
- Co? Jak można nie lubić
One Direction? A szczególnie mnie, przystojnego Louisa the Tommo Tomlinsona. –
wyszczerzył się.
- No widzisz a jednak można.
A teraz spierdalaj mi z oczu bo zacznę krzyczeć. – wysyczałam w jego stronę.
Już miał coś powiedzieć gdy wydarłam się „Ej tu jest Tomlinson!” nagle wszyscy
w pobliżu zlecieli się i okrążyli go. Nie było dużo ludzi.
- Nie ma za co! –
powiedziałam pokazując mu środkowy palec.
Bez żadnych już komplikacji
wróciłam do domu i zrobiłam sobie naleśniki które w szybkim tempie zjadłam.
Weszłam na górę gdzie wyciągnęłam z szafy strój [KLIK]
który założę do nowej szkoły. Zajebiście nie? Właściwie ciągle się zastanawiam
„Iść czy nie iść oto jest pytanie” Taaa bawimy się w Szekspira czy tego kto tak
napisał czy powiedział. Weszłam na fb i zaczęłam pisać z Patrickiem oraz
Josh’em.
tak, tak zaczepisty XD <3
OdpowiedzUsuńO cholercia.. Nie wiem jak wytrzymam do 13 rozdziału z czytaniem, bo ta akcja jest.. zbyt szybka, dynbamiczna i porozwalana totalnie ;_; Za szybko pokazałyscie problemy swoich bohaterek i ta sztuczna zajebistość Tiny... (przepraszam, ale własnie tak ją widzę. Bez urazy) Po co wszędzie te FUCK itd. Można pokazać bunt zupełnie inaczej i groźniej. To taka trochę krytyka, trochę nie. Myślę, że postacie same w sobie są zajebiste, ale nie do końca umiecie je pokazać. Zobaczymy dalej. :)
OdpowiedzUsuń