Rozdział 13
ALLY POV
Godzina 19 a Niall już chce jeść kolacje. No
nie rozumiem jak można tyle jeść.
- Jestem głodny. – Wydął usta w podkówkę.
- Słyszeliśmy to już z milion razy. To weź
sobie coś. – Tina pokazała na ich domek chodząc z jednym talerzem w jedną i
drugą stronę.
- A tak w ogóle po co chodzisz tak z tym
talerzem? – Spytałam.
- Szczerze?
- Em… tak? – Spytałam niepewnie, bo znając ją
mogę się spodziewać wszystkiego.
- Poluje. – Powiedziała a ja strzeliłam face
palma.
- Z talerzem? A nie wolisz łuku, czy coś?
- Nie mamy łuku. – Powiedziała jakbym
zapytała się co najmiej czy widziała zombie w wesołym miasteczku bawiącego się
z dziećmi.
- To se zrób. A najlepiej rurzofy.
- Nie lubie różu. Kojarzy mi się z zasranymi
księżniczkami które mieszkają w pałacu i są takie dobre bo niby pomagają
ludziom a to jedno wielke gówno. – Powiedziała a mina Harrego była bezcenna.
- Masz coś do różu!? – Wstanął w obronie
księżniczek Harry.
- Tak.
- Fikasz? Sikasz? – Zaczął się do niej
zbliżać.
- A tobie co odwaliło? Zachowujesz się jak
macocha z kopciuszka. – Wywróciła na niego oczy i uderzyła go lekko talerzem w
ramie.
- Twierdzisz iż jesteś kopciuszkiem?
Pfffffffff Pfffffffffffff – Zaczął na nią pluć.
- Nie gadaj tyle bo się spocisz. – Wyminęła
go idąc na drugi koniec plaży.
- Freír pescado! Freír pescado! – Lokaty zaczął
latać na około.
- Ja wiem co to znaczy! To znaczy smażyć
ryby! – Wypiął dumnie pierś Niall.
- Ja bym tam upolowała dzika. – Tina
westchnęła gdy Niall do niej podszedł.
- Co robisz? – Wyszczerzył się opierając o
drzewo.
- Poluje na dziki.
- Ale… skarbie wiesz że tu nie ma dzików? –
objął ją przyciągając do siebie.
- Są. One do mnie przemawiają. Ja je słysze.
- Tina jest dzika, Tina jest zła. Tina ma
bardzo ostre kły. Kto zobaczy w lesie Tine, niech na drzewo szybko zmyka. –
Powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- To kurwa zacznij uciekać. – Zaczęła wyrywać
się Niallowi.
- Ałaa… Bez zębów. – Niall ją puścił.
- O pół nocy przez ogródek zapierdziela
krasnoludek… - Zaczęłam zwiewać nucąc se po Polsku. Nawet kółko różańcowe które
było zajęte modleniem się zwróciło na nas uwagę.
- Zachowujecie się jak dzieci. – Marchewa
krzyknął w naszą stronę.
- Dokąd idziesz? – Spytał Harry gdy go
mijałam.
- Szukam żony prostytutki… - Dokończyłam i
skręciłam gdzieś do lasu. O, tam chyba żaba skacze. Mam plan. – Była sobie
żabka mała… Harry! – Wydarłam się a on zaraz stał koło mnie. Powiedziałam mu na
ucho mój plan i złapaliśmy żabke.
- Gdzie byliście? – Zaczął machać nam Zayn.
- Po mąke. – Wyminęłam go mając nadzieję że
się nabierze bo przecież tu nie ma sklepu a mąki przy sobie nie mam.
Schowaliśmy żabe którą oficjalne nazwałam mała. To pierwsze co mi przyszło do
głowy więc ci. – Teraz tak… ja w lewo ty prawo. – I się rozdzieliliśmy. Po
godzinie siedzieliśmy już przy ognisku i jedliśmy freír pescado.
- Upolowałaś tego dzika? – Malik zaczął się z
nią przedrzeźniać.
- Tak. Ty nim jesteś. – Wyszczerzyła kły.
- Możecie do cholery przestać?! – Krzyknęła
Perrie.
- On prowokuje. – Tins pokazała na Malika.
- Teraz ja mówie. – Skarciła ją wzrokiem. –
Co wam nie pasuje? Zawsze się kłócicie. Nie można nigdzie spokojnie wyjść lub
coś zrobić bo wy od razu kłótnie i kłótnie.
- Dobra zróbmy tak. Tina, co ci nie pasuje w
Zaynie? – Obok Perrie pojawiła się Eleanor.
- To że jest deblem i że mnie wkurwia.
- Zayn? – El wyczekująco patrzyła na Malika.
- Mam mówić prawde? To prosze. Wkurwia mnie,
jest jebaną księżniczką która myśli że może wszystko.
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz? –
Odezwałam się.
- Raz w klubie, jeszcze zanim zaczęła chodzić
do naszej szkoły, wylała na mnie sok bo uważała że ta koszula jej się nie
podoba. – Fuknął a ja popatrzyłam na Tine która pod nosem zaczęła rechotać
zapewne to sobie przypominając.
- Dobra, Tina, co w niej było takiego złego?
– Spytała Soph.
- Była w kwiatki. – Wybuchła śmiechem
pogarszając swoją sytuację. – A tak właściwie to było niechcący.
- Ta jasne. – Zaczął się kręcić Malik.
- Eee… co ty robisz? – Spytałam.
- To pomaga, gdy nie mam przy sobie fajek.
- Chcesz znać prawde? – uniosła brwi.
- Dajesz.
- Potknęłam się a nie mogłam powiedzieć
„przepraszam potknęłam się” bo cię nie lubiłam więc musiałam coś wymyśleć a że
nie lubię kwiatków to wiesz. – Uśmiechnęła się głupio a wszyscy zaczęli się
śmiać z wyjątkiem mulata.
- Kolejny dowód że jesteś zbyt księżniczkowata.
– Uśmiechnął się chamsko.
- Mówi się trudno. – Wzruszyła ramionami i
usiadła na ławce z której spadła.
- AHAHAHHAHA HAHAHAHAHAHA. – Zaczęliśmy
udawać lamy.
- Mama nie uczyła że trzeba mówić przepraszam
gdy wyleje się na kogoś sok? – Spytał a ja wiedziałam że powiedział kilka słów
za dużo. Z przerażeniem popatrzyłam na Tine która trzymając małą butelke pepsi
w ręce podeszła do Malika.
- To pepsi, trzeba przepraszać? – Wylała całą
zawartość butelki na jego głowę po czym weszła do domku trzaskając drzwiami.
- Moja bluzka! Moja bluzka! – Prawie że
płakał nad bluzką z napisem „I love Zayn Malik”.
- Kupimy Ci nową. – Powiedziała Perrie
chwytając go za rękę i idąc w stronę domku.
- Idź. – Popchałam Nialla w stronę ich domku
a ten dosłownie tam wbiegł. Chwyciłam się za głowę i pobiegłam do domku
Horanów.
- Je tu ktoś? – Spytałam.
- Zamknęła się w łazience. – Powiedział
biedny Niall trzymając w ręku miske z chinśką zupką.
- Mam pomysł. – Uśmiechnęłam się chytrze i
wybiegłam z domku. Chwyciłam lokowatego za rękę wbiegając do różowego domku.
Zrobił minę w stylu „wtf” więc postanowiłam mu wytłumaczyć co mam robić. –
Musisz mi pomóc. – Wzięliśmy to co potrzebne wychodząc z domku. Położyliśmy to
obok ogniska i wyciągnęłam swojego iphona. Włączyłam Sylwie Grzeszczak –
Pożyczony i podłączyłam do sprzętu. Zaczęłam się drzeć, a po chwili już stałam
obok okna od domku Mandez żeby to usłyszała. Po chwili zobaczyłam ją
wybiegającą z domku i fałszującą obok mnie.
- To znowu ty
Rzuciłam spojrzenia dwa
Spieszysz się gdzieś
Na pewno, już kogoś masz
Umówiłeś się z nią na komedię w jednym z kin
Nie obchodzi mnie to
Bilet mam już obok, kupiony
Na choćby jeden krótki dzień
I noc
Na parę chwil pożyczę Cię
Na rok
I obiecuję, że w idealnym stanie oddam Cię
Lecz ona dobrze wie, że to zły zwyczaj
Pożyczać
To przecież nic, takiego
Zabiorę Cię w daleki lot
Skoczymy na chwilę gdzieś
Chcę się przejrzeć choć raz
Tak cudownie w oczach Twych
Wtedy zacznę się bać
Że Cię lepiej poznam
I nie oddam
Na choćby jeden krótki dzień
I noc
Na parę chwil pożyczę Cię
Na rok
I obiecuję, że w idealnym stanie oddam Cię
Lecz ona dobrze wie, że to złyyyyyy…. – Przeciągnęłyśmy gdy usłyszałyśmy
syreny. I że tu policja przyjechała? A może kogoś gonią? A co jak nas zgwałcił
w nocy i urośnie mi brzuch, a będę myślała że to od tego iż za dużo jem i
przestane jeść, ale Tina pójdzie do mnie do tego pana co robi USG i dowiem się
że jestem w ciąży a w środku mojego brzucha jest dziecko, zamiast dużej ilości
jedzenia i będę dużo jeść żeby mi te dziecko nie zdechło, aż w końcu będę na
prawde gruba i urodze mopsa?
- Dzień dobry, jesteśmy z policji. Ponoć
codziennie hałasujecie i słychać was w lesie, gdy ludzie przechodzą. – Ups… To
my jesteśmy aż tak głośni? Pf… nie wierze.
- Dowody poproszę. – Powiedział jeden z nich.
- Ale my nie umiemy pływać! – Podszedł Malik.
TINA POV
Mówiłam już że Malik to idiota? Weszłam do
domku i od razu skierowałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i
usłyszałam jak ktoś wchodzi do domku. Rzuciłam się w stronę zamka i zakluczyłam
łazienkę.
- Tina.. – usłyszałam słodki głos Nialla. Nie
odpowiedziałam a zaraz ktoś znów wszedł i szybko wybiegł. Usiadłam na podłodze ale nie usiedziałam zbyt
długo gdy usłyszałam pierwsze dźwięki polskiej piosenki. Od razu wybiegłam z
domku i razem z All zaczęłam fałszować. Nie za bardzo przejmowałam się teraz że
nie umiem śpiewać a za mną jest 5 sławnych ŚPIEWAJĄCYCH osób. Albo ósemka bo
nie wiem dokładnie co robią dziewczyny. Piosenka się skończyła a my
wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dzień dobry, jesteśmy z policji. Ponoć
codziennie hałasujecie i słychać was w lesie, gdy ludzie przechodzą. Dowody
poproszę. – Powiedział jeden z nich.
- Ale my nie umiemy pływać! – Malik zaczął
panikować.
- Ja panu opowiem taką historię.
- Słucham. – Odciągnęłam go z dala od naszej
grupki.
- Niech pan się skupi. Była sobie sobota i
sobie szłam spać i nagle BUM! Do domu wparowali mi dzieci i wyciągnęli mnie
siłą z łóżka i normalnie wrzucili mnie do samochodu i odjechali. Nawet wredni
ludzie nie dali mi się spakować. Żadnych ciuchów, kosmetyków, pech że ich nie
używam ale co tam. Szczoteczki do zębów czy ładowarki do sharka. Nic, normalnie
nic. Ale jest taka dziewczyna której nie
może pan poderwać bo chce ją wyswatać z lokiem która pożycza mi ciuchy. I jest
też sobie taki chłopak którego też pan nie może poderwać bo on jest moim
chłopakiem który też pożycza mi ciuchy. Widzi pan? Mam teraz jego ciuchy na
sobie. No a szczoteczke kupiłam sobie w sklepie po drodze. A czai pan jakby się
nie zatrzymali pod sklepem? Musiałabym chodzić z nieumytymi zębami. Fuuuu. No
ale są na tyle mili że się zatrzymali bo Niall musiał jeść. Mam do pana kilka
pytań.
- Słucham?
- Ma pan przyjaciół?
- Mam.
- A ilu pan ma przyjaciół?
- Dużo.
- A ma pan żonę?
- Mam.
- A dzieci?
- Też mam.
- A jakiej rasy? No wie pan chłopak?
Dziewczyna?
- Dwóch chłopaków i dziewczyna.
- A jak pan myśli ile mają lat?
- 17, 18 i 12.
- A czy jakby pan się znajdował w takiej
sytuacji jak ja, czy pożyczaliby panu ciuchy?
- Pewnie tak.
- Jak pan ma na imie?
- Brayan.
- Więc Bray. Mogę tak do ciebie mówić no nie?
- Uważam że nie.
- Dobra nie ważne. Więć Brayanie. Czy
mogłabym zostać policjantem?
- Tak, mogłabyś.
- Fajnie, zawsze chciałam mieć pistolet w
ręce. Masz pistolet?
- Mam. – przewrócił oczami.
- A mogę go potrzymać? – zrobiłam oczy kota
ze shreka.
- Nie.
- Czemu?
- Bo możesz nacisnąć spust i kogoś zabić a
tego nie chcemy. Teraz ja mam pytania do Ciebie.
- Dawaj.
- Jak masz na imię?
- Tina, ale przyjaciele mówią raczej Tins.
- Okej, więc Tina ile masz lat?
- W grudniu 17.
-
Okej, czy rodzice wiedzą że tu jesteś?
- Pewnie nie. Oni mają mnie gdzieś i
wzajemnością.
- Chesz tu przebywać?
- Szczerze?
- Tak.
- Nie, wolałabym spać teraz w łóżku w pokoju.
Ale mus to mus.
- Rozumiem. – znowu zapisał coś w swoim
notesiku.
- Wróćmy do reszty.
- Nie. Ja chcę zobaczyć broń.
Proszeeeeeeeee….
- Niech ci już będzie.
- Dziękujeee. – wzięłam odniego broń i
pobiegłam do reszty. – Patrzcie co Brayan mi dał! – krzyknęłam.
- Tina ale nie baw się tym. – pokazał na mnie
palcem i odszedł do swoich bff.
- I co z nim robiłaś? – zaczęła poruszać
brwiami All, na co Niall ją szturchnął spuszczając głowę w dół.
- Mówiliśmy sobie sekrety. – wyszczerzyłam
się i zaczęłam udawać że strzelam z tej broni do drzewa.
- Pokaż! – koło mnie zjawił się Tomlinson.
- Nie.
- Czemu?
- Bo ty się nie przyjaźnisz z Brayem. –
pokazałam mu język.
- Okej, według zeznań Tiny… - podszedł Bray
patrząc na swój czarny notesik z kilkoma różowymi kartkami w środku.
- Chyba lubi klub Go-go. – szepnęła mi na
ucho All.
- Porwaliście ją i wepchaliście w nocy do
samochodu, jej rodzice nie wiedzą gdzie jest, kupiliście jej tylko szczoteczke,
nie wiadomo czy paste też, jest niepełnoletnia i podobno śpi gdzieś tutaj na
zewnątrz.
- No, a jak pchnęliśmy ją do samochodu to
prawie walnęła w niego głową, a ja się posikałam. – zaczęła się śmiać All, a po
chwili dodała; - A jej rodzice niech se GPS ściągną na komórkę, to ją namierzą,
kupiła se prawie najdroższą szczoteczkę w sklepie, a na paste jeszcze nie
inwestowaliśmy, przecież ma pełne lata, więc tak jakby jest pełnoletnia, a śpi
na ognisku, bo przecież czymś musimy je ugasić! – powiedziała All machając
rękami a Brayowi prawie oczy wyszły.
- Nie pomagasz. – szepnął w jej stronę Payne.
- Tinss… - Niall nie pewnie podszedł do mnie.
- Tak? – dalej bawiłam się takim fajajnym
pistoletem.
- Oddaj to temu panu. – szepnął i objął mnie
w pasie.
- Puść ją. – kolega Braya wymierzył w
Niallera pistoletem.
- Nic jej nie robie. – schował mnie za sobą.
- Trzymaj Bray. – podałam mu broń. – Ej,
odłużcie to bo kogoś pozabijacie. – pokazałam palcem na pozostałych
policjantów.
- Pójdziecie z nami. – powiedział kolejny
kolega Brayana, a trzej policjantów już zabierało Malika, All i Liama który
wyglądał jakby miał się zaraz poryczeć.
- Ej, ale nie zakuwajcie mnie w kajdanki bo
kiedyś się bawiłam w policjanta jak byłam mała i skręciłam koledze nadgarstek.
Aha, no i sama umiem wejść. – powiedziała Jeferson wsiadając do jednego z
wozów, ale zaraz z niego wybiegła. – Musze jeszcze wziąć telefon, no bo wiecie…
prawa ręka. A poza tym napisze jeszcze do Patricka żeby mi pierogi przywiózł do
więzienia. – wbiegła do domku, a miny policjantów były bezcenne.
- Wpuśćcie ich. Wytłumaczymy to. – Horan
wyrwał się przed zakuciem w żelaztwo a miny dziewczyn i Liama wyglądały jakby
mieli zejść na zawał.
- Okej. Tina pokaż gdzie śpisz. – Brays
przewrócił oczami a ja pociągnęłam go do niebieskiego domku.
- Tu. – pokazałam na łóżko gdzie walały się
jakieś bluzki Horana.
- Na pewno?
- Nie. To taki żart śpię tu. – pokazałam na
dywan a za sobą usłyszałam śmiech.
- A pan? – spytał.
- No razem z Tins. Ktoś musi ją pilnować żeby
nie spadła z tego dywanu, jeszcze by sobie coś złamała.
- Proszę dokumenty. – wyciągnął w jedo stronę
ręke a ten zaczął grzebać w walizce.
- Trzymaj. – podałam mu dokumenty Horanka.
- Dlaczego ty masz…
- Zawsze dajesz je na komode. – dźgnęłam go
palcem w klate na co ten się uśmiechnął i objął swoim ramieniem. – Co ty byś
beze mnie zrobił. – przewróciłam oczami.
- Właśnie jadłbym kanapke, a tu nie było by
policji.
- Haha. Very funy. – strzeliłam focha.
- One way Or another… - zanucił Styles
wchodząc do pokoju. – One way Or another… - ponowił próby gdy zauważył że Bray
tylko patrzy na dokumenty i nie zwraca na niego uwagi. – One way Or another! –
zanucił głośno.
- Nie fałszuj już chłopczyku. – nawet na
niego nie spojrzał.
- Harry, po protu powiedz że jesteśmy sławnym
boysbendem który ubezpiecza mi tyłek. – wszedł dumny Tommo i objął Stylesa
ramieniem.
- Macie bójną wyobraźnie dzieci. – mruknął a
ja zaczęłam cicho się śmiać. Chciałam zachować powagę tak jak Brays. Przecież
będę policjantem nie mogę się tak śmiać.
- Baby, baby… - zanucił se Niall a ja
spojrzałam na niego jak na idiotę. On też? Serio? Po chwili usłyszeliśmy trzy
sygnały, które oznaczały połączenie.
- Hey how ya doin’ sorry you can’t get
through. Why don’t you leave your name and your number. And we’ll get back to
you… - zanucił Malik, a ja powstrzymywałam śmiech.
- Możecie przestać? – mój nowy bff był już
zdenerwowany.
- Też cię kocham. – Perrie zaczęła się śmiać
w stronę Zayna.
- Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na
szczęście w nich zapisany jest… - zanuciła wchodząc All.
- Idzcie do psychiatry. – powiedział już
troszkę wkurzony Bray. – Dajcie mi swoje dokumenty. – powiedział gdy wszyscy
weszli do domku.
- Nie mam, za bardzo zajęłem się szukaniem
skarpetek, żeby miały pary… - spuścił głowę Hazza przeczesując loki.
-Ktoś ma dokumenty? – westchnął oddając
blondynowi jego dowód tożsamości. Jakie ja znam słowa, naprawdę powinnam zostać
policjantem. Liam, Soph, Pezz, El, Zayn i Tommo podnieśli ręce i podali swoje
dowody tożsamości Braysowi.
- Mamy ferie. – palnęła All.
- I co związku z tym? – spytał Bi.
- No i można mi sypiać do 10. Bo potem to mi
każą jeść. Przynajmniej wifi tu mają, nie wiem skąd. Ide se posłuchać King Of
Leon.
- Słuchasz King Of Leon? – spytał unosząc
brew Bray. – To ulubiony zespół tego jak on ma, Harrego Stylesa, moja córka
ciągle mi coś o nim mówi. – przekręcił oczami.
- Are You Fucking Kiding Me? – spytał Styles
i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki że taki krótki, ale wgl weny nie miałam .-. Okej teraz nasza najważniejsza zasada :
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeżeli będziecie komentować, na pewno rozdziały będą pojawiać się częściej ;) :D ~ Allla.
CZEŚĆ!! Nie wiem co pisać więc kończę tą oto wyczerpującą wypowiedź :D:D - Daruuu ;3
Świetne opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńObserwuję i czekam na nn :)
Dziękuję ~ A. <3
UsuńZostałyście nominowane do Liebster Awards!!! XD szczegóły tutaj: you-are-too-lovely.blogspot.com pozderki ;****
OdpowiedzUsuńnew-city-new-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKathlee Millow - pół polka, pół angielka, która została zmuszona do wyprowadzki do swojego kuzyna Louisa Tomlinsona. Tak, tego z One Direction. Może byłoby fajnie, gdyby nie to, że ostatni raz widziała go w wieku przedszkolnym... No i jeszcze jedna sprawa: mieszkać z piątką facetów? A no tak. Harry Styles. Dużo kobiet za nim szaleje, prawda? Chyba Kathlee nie będzie wyjątkiem... Cóż bywa. A wszystko zmieni się przez jeden, a właściwie dwa, wyjazdy i jedną imprezę. Nawet jeśli wszystko zaczynało się już układać, to dziewczyna szybko zorientuję się, że całe życie może zmienić się w ciągu kilku chwil.
ZWIASTUN - https://www.youtube.com/watch?v=-VXatWnkSIM
przepraszam za SPAM
Sophie