Rozdział 12
TINA POV
- To co oglądamy? – rzuciłam się na łóżko.
- Nie wiem. – wzruszył ramionami.
- To ty myśl a ja idę się wykąpać. – ruszyłam
do walizki Nialla.
- Co robisz? – spytał rozbawiony.
- Nie daliście mi się spakować a chyba muszę
w czymś spać. – wyciągnęłam jedną z bluzek Nialla i ruszyłam do toalety.
Wzięłam szybki prysznic DRUGI RAZ W CIĄGU
WIECZORA i założyłam bluzkę Horana która była mi do połowy ud.
- Co wybrałeś? – weszłam pod kołdrę.
- Obecność. – wyszczerzył się i włączył film.
W połowie filmu usnęłam.
- Tinaaa…. – usłyszałam Eleanor.
- To jest nie fair, ona może spać a ja nie. –
yeah. Bo jestem od ciebie lepsza Malik!
- Tina, lepiej wstań bo oni trzymają twój
telefon nad ogniskiem. – powiedziała poważnie Sophie.
- Odpierdolcie się od shark’a. – warknęłam w
poduszkę.
- WSTAWAJ! – krzyknął Tomlinson i wlali na
mnie zimną wodę. Zimny prysznic z rana, to jest to.
- Już wstaję, wstaję. – wygrzebałam się z
łóżka.
- No, ubieraj się i idziemy. – klasnęła w
dłonie Pezz.
- Ciekawe w co. – popatrzyłam się po nich.
- To ja ci coś dam. – uśmiechnęła się
Eleanor.
- Okej, najlepiej dresy i luźną bluzę. – uśmiechnęłam się do niej.
- Może Ally ma. – Sophia wzruszyła ramionami.
- Idę do niej. – podniosłam się z łóżka na
którym siedziałam.
- Ej, tam na zewnątrz jest piątka napaleńców
a ty chcesz tak wyjść? – El pociągnęła mnie.
- To jest naprzeciwko a ja znam karate. Dobra
nie znam karate ale.. ale… uciekne im. – wyszczerzyłam się i wyszłam z domku.
Od razu wzrok całej piątki skierował się na moją osobę.
- I co się gapicie? Nigdy nie widzieliście
baby w męskiej koszulce czy co? – wszyscy jak na zawołanie się odwrócili a ja
pohasałam pod dom All. Nie pukając weszłam do środka. Tu jest całkiem inaczej
niż u mnie. Weszłam do pierwszego pomieszczenia które okazało się kuchnią.
Potem do następnego, teraz dobrze trafiłam. Zobaczyłam tam All siedzącą po
turecku na łóżku i Stylesa. Widocznie o czymś rozmawiali. Była już ubrana w [KLIK].
- Pożycz mi ciuchy. – spojrzałam na nią a ona
pokazała głową na jej walizkę. Otworzyłam tą w flagę a ona do mnie podbiegła i
przewróciła oczami.
- Ty to naprawdę głupia jesteś. W różowej są
dla Ciebie, no wiesz… pamiętasz? Taka zmyłka. – szepnęła mi na ucho i otworzyła
różową. Podała mi taką fajną bluzę a potem dresy i czapkę.
- Jeszcze buty. – wyszczerzyłam się a ta
przewróciła oczami i mi podała takie fajne adidasy. Psiknęłam się jej perfumą
żeby nie śmierdzieć Tomlinsonem. – Idę się do Was przebrać. – wyszczerzyłam się
a All pokazała palcem na drzwi, zapewne do toalety i wróciła na łóżko. Nie
mogłam nic usłyszeć z ich rozmowy, ale wiedziałam że coś szepczą i jeszcze się
dowiem co. Buhahaha. – Nie idę z wami. – wyszłam i ziewnęłam.
- Nie gadaj że idziesz spać. – chwyciła się
za nogi.
- A co nie widać? – spytałam patrząc na nią.
- Ja pierdole. Ogarnij się. Ja idę. –
powiedziała troszkę zdenerwowana. Ale to tak troszkę.
- Jestem ogarnięta. – wybiegłam za nią.
- Bardzo. – prychnęła.
- Dobra gdzie to ognisko? – spytałam a ona
walnęła face palma i pokazała palcem na przód.
- Jaka debilka. – szepnęła pod nosem.
- Spierdalaj. – walnęłam i udałam się do
kółka różańcowego.
- A wal się. – pokazała mi fagasa.
- Tina, mogę zaznaczyć te „me” dla Nialla? –
wyszczerzył się Malik. A ja pokazałam palcem wskazującym na „off” i na mulata.
- Prędzej ty. – wystawił mi język i pocałował
Perrie a ta go odepchnęła.
- Widzisz, nikt cię nie chce. – wyszczerzyłam
się i usiadłam sobie obok blondyna.
- Ale za to ty mnie pragniesz, widzę to. No
ale widzisz, nie jesteś dla mnie odpowiednia. – wzruszył ramionami.
- W snach. – pokazałam mu język.
- Twoich. – i tak zakończyliśmy tą piękną
kłótnię. Z domku wyszła All a za nią Styles.
- Puśćcie jakąś muzykeee.. – jęknęłam.
- Nie jęcz tak. – zwrócił mi uwagę Daddy.
- Będę. – walnęłam face palma z tego co
powiedziałam.
- Co jesz? – spytał się mnie Nialler.
- Nie jestem głodna. – uśmiechnęłam się lekko
w jego stronę.
- Ta jasne. – powiedział i wepchał mi piankę
do buzi.
- Niall ja naprawdę nie jestem głodna. –
odepchnęłam go lekko.
- Ależ jesteś. – powiedział wkładając mi
kolejną. – Przy jedzeniu się nie gada. – puścił mi oczko.
- Niall, poczekam obiad. - westchnęłam.
- Obiad będzie o 15 więc jedz i nie marudź. –
włożył mi kolejną.
- Wytrzymam.
- Wcale nie. – podał mi szaszłyk.
- Fu, nie jem szaszłyków. – uśmiechnęłam się.
- Wolisz kurczaka? – uniósł brwi a ja się
skrzywiłam.
- Nie. – wzięłam tego szaszłyka.
- Nie wiem jak wy, ale my idziemy pływać. –
powiedział Louis biorąc Nialla. I zostałyśmy tylko my – dziewczyny.
- Idę się położyć. – wstałam z miejsca i
zakręciło mi się lekko w głowie. Może powinnam coś jeszcze zjeść?
- Masz. – All wyciągnęła w moją stronę
pieczone ziemniaki na talerzu.
- Dzięki. – wzięłam 3 w rękę i ruszyłam w
stronę tego pomostu.
- Ziemniaki! – wyskoczył z wody Niall.
- O, widzisz, już woli jeść żeby być przy
Tobie. – walnął Zain.
- Spieprzaj. – usiadłam na pomoście ściągając
buty i podwijając spodnie.
- Ładne masz nogi. – walnął Niall i
automatycznie zrobił się czerwony.
- Dzięki, twoje też. – walnęłam ja.
Wybuchliśmy śmiechem. – Idź pływać. – popchnęłam go na co wpadł do wody.
- Ale ty też idziesz. – zaczął mnie ciągnąć
za nogę.
- Nie, Niall. Jestem w ciuchach. – zaczęłam
się śmiać z mojej wymówki.
- To idź pożycz strój od Ally. – wyszczerzył
się.
- Woda jest zimna. – wstałam i oczywiście z
moim szczęściem potknęłam się o buty i wpadłam do wody.
- Ciamajda. – usłyszałam śmiech All.
- Pfff.. pierdolisz i tyle. – uśmiechnęłam
się ale chyba mnie nie usłyszała bo miała słuchawki w uszach.
- Kogo pierdolisz? – podpłynął Tomlinson.
- Na pewno nie ciebie. – chlapnęłam go wodą
na co mi oddał.
- Pożałujesz. – wyszczerzył się na co ja
szybko rzuciłam się do wody i odpłynęłam od niego.
- Śnij dalej. – krzyknęłam do niego ze
śmiechem i poczułam jak ktoś mnie ciągnie w dół więc wciągnęłam powietrze do
ust.
- Malik debilu! – krzyknęłam po wynurzeniu
się.
- Co tam? – podpłynął.
- Nie żyjesz. – rzuciłam się na niego
podtapiając go.
- Ratunku! – zaczął się śmiać. – Niall!
Twoja.. mnie topi! – dokończył po wynurzeniu się. Zaczęłam się śmiać i zaraz to
ja byłam pod wodą.
- Louis! – krzyknęłam.
- Co jest? – zaczął się śmiać a za nim cała
reszta.
- Niall! – Harry rzucił się na Horana i teraz
to on był pod wodą.
- Dobra ja wychodzę! – krzyknęłam i wyszłam
cała mokra z morza.
- Gdzie idziesz? – spytał Niall.
- Przebrać się. – zaśmiałam się pokazując na
ciuchy rękami.
- Okej. – powiedział i został wrzucony pod
wodę. A taka fajna bluza. Westchnęłam i weszłam do domku gdzie nocowałam.
Wygrzebałam z walizki Nialla ciuchy które od razu na siebie narzuciłam. [KLIK]
Wzięłam telefon w rękę i zobaczyłam 15
nieodebranych połączeń od Josha, 6 od Patricka, 2 od mamy i 3 wiadomości. 2 od
Josha na które od razu odpisałam.
I jedną od mamy co popsuło mi humor i ze złością
odpisałam.
Po czym wybrałam numer do
Josha. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Gdzie ty do cholery
jesteś?! Ja tu z Patrickiem od zmysłów odchodzimy!
- Em… na feriach… - odpowiedziałam niepewnie.
- Na jakich feriach do cholery!? To i tak nie
tłumaczy cię od nieodbierania telefonów!
- Jejku, zostawiłam w domku a byłam.. się
kąpać w morzu.
- W jakim morzu do cholery, w Londynie jest
minus trzy stopnie celsjusza! Poza tym, w pobliżu nie ma morza, to niby gdzie,
na stawku!?
- Sama nie wiem gdzie jestem! Niall i reszta
mnie gdzieś wywieźli. – powiedziałam – Oddychaj. – zaśmiałam się do telefonu.
- Wywieźli!? Ja pierdole, Tina wracaj tu
natychmiast! Może i Patricka jara to że się z nimi zadajemy, ale mnie nie więc
masz być tu za piętnaście minut!
- Ogarnij już dupę. Nic mi nie będzie. –
chyba że mnie Malik zabije. Powiedziałam w myślach.
- To ty ogarnij cycki i tu wracaj!
- Odpieprz się od moich cycków! Będę we
wtorek.. chyba… ale jak będę to tylko się pożegnać. – zaczęłam się plątać we
własnych słowach.
- To ty zaczęłaś z moim tyłkiem. – zaśmiał
się. – I nie, masz tu być dzisiaj, masz jeszcze piętnaście minut, narka. – i
się rozłączył.
- W snach. – powiedziałam sama do siebie.
- Tu jesteś. – uśmiechnął się Horan wchodząc
do pokoju. – Do twarzy ci w moich ciuchach. – zaśmiał się siadając obok mnie i
opierając się o oparcie łóżka.
- Wiem. – wyszczerzyłam się kładąc głowę na
jego kolanach.
- Chodźmy gdzieś. – powiedział głaszcząc mnie
po włosach.
- Gdzie? – spytałam patrząc się na niego.
- Na plażę. – podniósł się.
- Okej. – wstałam leniwie z łóżka.
- Chodź. – pociągnął mnie w kierunku plaży.
- A kiedy wracamy do Londynu? – spytałam gdy
szliśmy po plaży trzymając się za ręce i rozmawiając.
- A co, już Ci się znudziło? – zachichotał.
- Nie, ale trzeba się spakować. – uderzyłam
go w ramie.
- We wtorek o 9? Muszę zapytać się Liama ile
jedzie się na lotnisko z Londynu. – zaśmiał się.
- Cały czas latasz samolotami a nie wiesz ile
jedzie się na lotnisko? – zaczęłam się śmiać.
- Nie moja wina że jestem zajęty… no ten, jedzeniem.
– uśmiechnął się głupio i mnie pocałował.
ALLY POV
- I że będziesz tu tak leżeć? – Spytał
stercząc nade mną.
- Tak? – Wzięłam okularki El, która poszła do
wody.
- Eh. Nudno. Chodź. – Zaczął mnie ciągnąć.
- Idź się kąp. – Powiedziałam wyrywając dłoń
i bardziej przykrywając się kocykiem.
- No, chodź, nie marudź! – Podniósł mnie.
- Zostaw mnie! Ej, puść! On mnie gwałci! Help
Me! – Zaczęłam kopać nogami. – No już, ale mnie puść! Gdzie idziemy? – Spytałam
na co ten mnie puścił.
- Em… do lasu. – Powiedział a ja
wytrzeszczyłam oczy.
- I że co będziemy tam robić? – Zaśmiałam
się.
- Szukać praw-dziwek. – Wyszczerzył się.
- Ok. – Chwyciłam do ręki mojego iphona i
poszliśmy do lasu. – Ja nie widze. A ty? – Zaśmiałam się.
- Nie. O, stój. Załóż kaptur. – Wyszczerzył
się i sam mi go założył. – Masz takie sweet uszka. – Zaczął się szczerzyć.
- No wiem. – Zachihotałam.
- Chodź. – Styles pociągnął mnie do jakichś
krzaków. WTF!? Szliśmy linią tych krzaków aż w końcu ujrzał jakąś dziurę i
sobie wymyślił że mamy tędy przejść.
- Taka łąka. – Stwierdziłam otrzepując się z
ziemi.
- Taaa. Znalazłem ją kiedyś. – Widziałam jak
wraca do wspomnień.
- Ktoś o niej wie? – Spytałam podchodząc do
jednego z drzew.
- Tylko ja i teraz ty. Chyba. – Wyszczerzył
się a ja się zaśmiałam i siadłam na trawie patrzając na te miejsce.
- Dziękuję że mi o niej powiedziałeś.
Dlaczego akurat mi? – Spojrzałam na niego z dołu.
- Nie wiem. Tak coś wewnątrz mi kazało. –
Teatralnie pokazał na serce i usiadł obok mnie. Zaczęłam się śmiać. Tak o z
siebie. Sama. – Co ci? – Zaśmiał się kładąc na trawę.
- Nie widać? Śmieje się. – Zaczęłam się
bardziej śmiać. – O, mam wiadomość. – Napaliłam się.
- Od kogo? – Spytał próbując zerknąć do
telefonu.
- Aaa… od kolegi. – Zakryłam ekranik.
- Od Orange?
- Taaa… - Westchnęłam i odłożyłam
zrezygnowana telefon.
- Niall wrzuca posty na twittera jak to
cudownie bawi się z Tiną. – Harry zaczął się śmiać.
- Ale my się bawimy lepiej. – Powiedziałam i
zaczęłam się turlać. Heh. Znowu byłam jak ten przedszkolak. Ale po chwili turlania,
walnęłam w coś. Coś okazało się drzewem. – Au. – Jęknęłam a ten
dzieciak zaczął się ze mnie bezczelnie śmiać. Pf. – Skoroś taki mądry to
powiedz, cytuję „Konstantynopolitańczykowianeczka”. – Powiedziałam ostatnie
słowo po Polsku buhahaha.
- Ko… co? – Zaczął się śmiać.
- Konstantynopolitańczykowianeczka. –
Powtórzyłam po Polskiemu.
- Zmyśliłaś to. – Udał obrażonego.
- Oczywiście. – Zaśmiałam się. – No to może… „W
wysuszonych sczerniałych trzcinowych szuwarach sześcionogi szczwany trzmiel
bezczelnie szeleścił w szczawiu trzymając w szczekach strzęp szczypiorku i
czesto trzepocząc skrzydłami.” – Buhaha, a najlepsze jest to że to po Polsku i
on nic nie rozumie!
- A może tak coś po angielsku? – Zaczął mnie
dźgać.
- Nie dźgaj mnie bo jak ja cię dźgnę to aż Cię
zadźgam. – Wyszczerzyłam się.
- Groźba? – Uniósł brew.
- Em… tak. To była groźba. – Uśmiechnęłam się
chytrze.
- Okej. – Podniósł się i usiadł na mnie po
czym zaczął mnie gilgotać.
- Ahahah… prze.. ahahaha… stań ahahaha… -
Gadałam przez śmiech.
- Tylko wtedy jak powiesz że cię kręce. –
Uśmiechnął się nie przestając mnie gilgotać.
- Ahaha… okej, ale… ahaha… przestań! –
Wykrzyczałam nie znanym sposobem a ten mnie przestał macać (czyt. gilgotać). –
No to ten… kręcisz… z talerzem w mikrofalówce. – Wyszczerzyłam się.
- Miałobyć inaczej. - Powiedział i znowu
zaczął mnie macać.
- Ahaha, nie. – Bardziej powiedziałam
próbując powstrzymać śmiech.
- Powiedz że cię kręce. – Przestał mnie na
chwilę macać.
- To jest szantaż. – Stwierdziłam udając
obrażoną.
- Peszek. – Wyszczerzył się. – To jak? –
Spytał.
- Dobra, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Oddasz mi ten czarny płaszcz, co wygląda
jak długa marynarka z Hogwartu.
- Mogę Ci go pożyczyć. – Mrugnął jednym
okiem.
- Okej, ale skoro pożyczyć to jak wrócimy
musisz pokazać mi jakiś fajny sklep z fajnymi butami. – Wyszczerzyłam się.
- Okej. Dajesz. – Nastawił się przybliżając
do mnie.
- Kręcisz mnie. – Powiedziałam cicho
przewracając oczami.
- Co!? – Udał że nie słyszy.
- No to co powiedziałam. – Wystawiłam mu
język.
- Ale powtórz głośniej, bo ostatnio mam
problemy ze słuchem.
- (Nie) kręcisz mnie. – Zaśmiałam się dumnie
a ten przewrócił oczami.
- Co? – Spytał.
- To! – Próbowałam go odepchnąć, ale na nic.
- Jeszcze raz. – Uśmiechnął się.
- Nie zasłużyłeś sobie. – Wystawiłam mu
język.
- Zasłużyłem. – Zaczął się szczerzyć.
- Phah, czym?
- Wszystkim. Przyznaj się. – Nagle
powiedział.
- Co? – Popatrzyłam na niego pytająco. – Do
czego?
- Do tego że cie kręce, że ci się podobam, że
umierasz z radości na mój widok. – Wyszeptał mi do ucha.
- Chciałbyś. – Prychnęłam. – Kręcisz to z
talerzem w mikrofalówce, podobasz to tym faneczkom, a umrzeć to jeszcze nie
umieram. – Puściłam mu oczko.
- Nie to nie. – Wzruszył ramionami i zszedł
ze mnie. – A chciałem wziąć cię na zakupy. – Westchnął.
- Nowe ciuszki? Zawsze! – Wyszczerzyłam się.
- No ale jak nie chcesz to trudno. Pójdę sam.
– Udawał smutnego.
- Kto powiedział że nie chcę? – Uniosłam
brew.
- Ty, bo niechcesz przyznać że cie kręce.
- No mówiłam! – Strzeliłam focha.
- Ale ja chce jeszcze raz. A obiecuje że
zabiorę cię wieczorem na London Eye. – Zaksztusiłam się chyba powietrzem.
- Gdzie? – Spytałam niedowierzając. – Pf.
Kiedy wieczorem?
- Wtedy kiedy będziesz chciała.
- Eee… zapomnisz bo są ferie.
- Nie zapomne! Słowo! – Przyłożył dłoń tam gdzie
serce.
- Co wy z tym macie. – Przyłożyłam face
palma.
- Z czym? – Zdziwił się.
- Z tym przykładaniem rąk do serca. –
Strzeliłam face palma.
- Nie wiem. Tak to wygląda wiarygodniej. – Wyszczerzył
się.
- Ja pierdole… - Kolejny face palm.
- Jeszcze ci odcisk zostane. – Styles
odciągnął moją ręke od czoła.
- A co Cię obchodzi mój przyszły odcisk?
- Bo będziesz dziwnie wyglądać.
- Hah, wszyscy będą się mnie bać więc wiesz…
chce ten odcisk.
- Nie, raczej wszyscy będą się z Ciebie
śmiać. – Puścił mi oczko.
- Pf, prędzej z Ciebie. – Wystawiłam mu język
i schyliłam się żeby spowrotem znaleźć się w lesie. Wyszłam z tego miejsca i
tada! Znowu ten szary las. Po chwili dołączył do mnie Styles i dotarliśmy na
plaże..
- No! W końcu jesteście! – Doskoczył do nas
Liam. – Czekaliśmy na Was i nie mogliśmy się do Was dodzwonić. – Zaczął machać
rękami.
- Muchy odganiasz? – Spytałam rozbawiona.
- Czemu dzwoniliście?
- Bo już jesteśmy głodni. – Powiedział a ja
poraz kolejny strzeliłam face palma. Nie mogli zacząć bez nas? Lol.
- A gdzie Tina i Niall? – Harry zaczął się
rozglądać.
- Skoczyli na szybki numerek. – Malik pokazał
na ich domek.
- Serio? I co, będę ciocią? – Poruszyłam
brwiami.
- Jasne. – Puścił mi oczko.
- A ja nie jestem głodna. – Stwierdziłam
powracając do poprzedniego tematu który zapewne stał się już nieważnym.
- Idź po Horanów. – Payne pochał mnie w
stronę ich drzwi.
- Sory, nie… nie chcę zobaczyć ich nagich i
przerwać w… czymś. – Zaczęłam się wracać. – W sumie nie muszę. – Pohasałam pod
ich domek. – Patrzcie, spadające ziemniaki! – Wydarłam się a Horan już stał
obok mnie. To było łatwiejsze niż myślałam, hehs.
- Tina bierze prysznic. – Powiedział i usiadł
przy ognisku.
- No to ja idę… się poprawić. – I znikłam.
Weszłam do domku i zobaczyłam coś czego nie chciałam widzieć gdy weszłam do
toalety. Wybiegłam i rzuciłam się na Styles. – Do cholery, nie będę z Tobą
mieszkać! – Powiedziałam wkurzona.
- Co? Czemu? – Ta, zrób ze mnie głupią.
- Phah, nie udawaj. – Prychnęłam w jego
stronę. – Wolałam już nie wchodzić do łazienki. – Powiedziałam a ten
automatycznie zrobił się czerwony i pobiegł do domku.
- Co znalazłaś? – Zaczął śmiać się Malik,
więc rzuciłam mu mordercze spojrzenie i wyszedł Styles. Nie zdążyłam nawet
odpowiedzieć, no ale przecież i tak bym tego nie zrobiła.
- Chodź. – Pociągnął mnie a ja popatrzyłam na
niego miną „wtf!?”. Spojrzałam w stronę łazienki gdy znajdowaliśmy się w domku.
Fuck Yeah. Poszedł do kuchni, więc ja usiadłam położyłam się na łóżku i
sprawdziłam twittera. Nic nowego oprócz spamu od nieznajomych i znajomych
ludzi. Jezu, co on tam robi? Chyba jednak nie chcę wiedzieć. Z nudów zaczęłam
grać w temple run. Wyłączyłam to coś gdy kolejny raz potknęłam ludzika o gałąź.
O, mam wiadomość. I to nawet 6, a 9 nieodebranych połączeń. Eh, wszystkie
wiadomości były typu „Gdzie ty jesteś”. Dlaczego nie mogli wysłać mi chodź
jednej wiadomości typu „Jak tam ferie? Tęsknie ale wytrzymam”. No właśnie.
Najwidoczniej nie mogli. Wyłączyłam telefon gdy skapnęłam się że znów próbują
się do mnie dobić. Nie mogą jeszcze wytrzymać tych trzech dni? A może do nich
zadzwonić? Pewnie się martwią? Od razu wykluczyłam tą opcję i już w spokoju
zaczęłam czekać na lokowatego. Hah, coś mu zaczęło spadać. Dobra, nie doczekam
w spokoju. Zaczęłam się cicho śmiać, tak żeby mnie nie usłyszał. Po krótkiej
dlugiej, mega długiej chwili stanął w drzwiach z tacką ciasteczek. Podszedł i
mi je podał. Uhuhu, na jednej był nawet kotek. Chwila… na wszystkich był kotek.
Facepalm Ally, face palm. Usiadł obok mnie i popatrzył na mnie.
- Przepraszam za te bokserki.
- Nic się nie stało.
TINA POV
Niall co chwile na plaży robił nam zdjęcia i
wrzucał na twittera. No weź ogarnij tego człowieka.
- Czekaj, ktoś dzwoni. – wyjął telefon z
kieszeni. – Liam. – przewrócił oczami.
- Co?... Okej… Zaraz będziemy… - tylko to
zrozumiałam.
- Co się stało? – podeszłam do niego a ten
ukrył twarz w moich włosach.
- Stało się coś okropnego.
- Niall. Powiedz co się stało. – zaczynałam
się niepokoić.
- Zabrakło ryb które mieliśmy jeść na obiad.
– powiedział a ja zaczęłam się tarzać ze śmiechu.
- Niall idioto. Myślałam że to coś poważnego.
– uderzyłam go w ramie.
- Ale to jest poważne. – mruknął.
- Bardzo. – zaśmiałam się.
- Musimy wracać. – zasmucił się lekko.
- Chodź. – pociągnęłam go w stronę z której
przyszliśmy.
- Co powiesz jutro, ty, ja i długi spacer po
parku? – uśmiechnął się.
- Randka? – uniosłam rozbawiona brwi.
- No coś takiego.
- Jasne. – wzruszyłam ramionami.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
- Niall wy musicie pojechać po te ryby i tu
jeszcze macie co trzeba kupić. – Sophia wręczyła nam liste.
- Czemu my? – uniosłam brwi.
- Bo tylko wy nic nie piliście. – uśmiechnęła
się przeraszająco.
- Jasne. Słyszysz Niall? Następnym razem
bierzemy procenty. – mrugnęłam zabierając od niej liste i wsiadając do auta
które zostało otwarte przez Horana.
- Potrzebują 10 ryb, 5 butelek oranżady, dużo
paczek chipsów, dużo procentów, 2 kilo ziemniaków i jakbyśmy mogli
2 kilo marchewek. – przeczytałam co było na kartce.
- I left a note on my bedpost
Said: "Not to repeat yesterday's mistakes"
What I tend to do when it comes to you
I see only the good, selective memory! – usłyszałam w głośnikach i śpiewanie
Nialla więc postanowiłam się przyłączyć. Lubie tą piosenkę, chociaż nie zabardzo
Shakiry. Całą drogę śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się więc zanim się obejrzeliśmy
staliśmy pod małym sklepem.
- Chodź. – powiedział. Wyszliśmy z auta i
ruszyliśmy do sklepu, Niall w między czasie splótł nasze palce.
- O mój boże! To Niall Horan! – usłyszałam
piski i zaraz otoczyła nas grupka dziewczyn.
- Ej, spokój! – krzyknęłam gdy jedna
przekrzykiwała drugą.
- Mogę zdjecie? – zaczęły się przekrzykiwać i
robiły z nim zdjęcia, a on nawet tego nie zauważał. Właściwie to on nie nadążał
bo on patrzył się w jeden obiektyw a trzy następne robiły z drugiej strony.
- Możemy zrobić jeszcze zdjęcie z Tobą? –
podeszła do mnie grupka fanek One Direction.
- Po co? Przecież macie zdjęcia z Niallem? –
zdziwiłam się.
- No tak ale chciałabym też zdjęcie z Tobą. –
uśmiechnęła się.
-Spoko. – powiedziałam sama do siebie ale
dałam się sfotografować.
- Dziękujemy. – powiedziały i odeszły.
Dziwne.
- Jesteś zwykłą dziwką i szmatą, nie
zasługujesz na Nialla. Powinnaś umrzeć. – odwróciłam się w stronę autorki słów
i to co zobaczyłam sprawiło że zaczęłam się śmiać. Przedemną stała 10 latka
która zabijała mnie wzrokiem.
- Jasne, nie za młoda jesteś żeby używać
takich słów? – spytałam rozbawiona.
- Założę się że zdradzasz Nialla. –
powiedziała.
- Coś się stało? - Niall podszedł do mnie.
- No tylko tyle że cię zdradzam. – pokazałam
mu głową na dziewczynę a ten uśmiechnął się pod nosem.
- Ja cię skądś znam. Izzy tak? – spytał a ta
dumnie pokiwała głową. – Dlaczego jej tak bardzo nie lubisz? – kucnął przy
niej.
- Bo teraz ona jest ważniejsza niż my. – mała
się rozpłakała.
- Wcale nie. Izz popatrz na mnie. –
powiedział a ona podniosła na niego swoje zapłakane oczy. Zrobiło mi się jej
żal.
- Właśnie tak. Ona jest dla ciebie
najważniejsza.
- Izzy. Tina to moja dziewczyna którą bardzo
kocham, tak samo jak was. Bez was nic
bym nie osiągnął, jesteście ważne. – uśmiechnął się w jej stronę.
- A co z tym że my jesteśmy twoimi
księżniczkami? – spytała dalej płacząc.
- Dalej nimi jesteście. Ale wy znajdziecie
swoich księciów z którymi zamieszkacie w pięknym pałacu, każda dziewczyna jest
księżniczką a każdy chłopak księciem. – uśmiechnął się i dalej kontynuował. –
Każdy książe szuka swojej księżniczki a gdy ją znajdzie żyją długo i
szczęśliwie. – uśmiechnął się a ona odwzajemniła gest. – Ja już moją znalazłem.
– popatrzył na mnie i powrotem na nią. – Was też znajdzie księże na białym
koniu który będzie sprawiał że będziecie miały co dzień uśmiech na twarzy. –
uśmiechnął się.
- Przepraszam. – podeszła do mnie a ja się
uśmiechnęłam.
- Nic się nie stało.
- Mogę? – spytała pokazując gest przytulania.
Zawahałam się.
- Jasne. – powiedziałam po krótkiej chwili a
ona mnie przytuliła.
- Przepraszam, wiem że ty jesteś właściwą
księżniczką dla Nialla. – oderwała się ode mnie a ja się uśmiechnęłam. –
Podpiszesz mi się? – pokazała zeszyt na którym było napisane „Celebrities”.
- Jasne. – powiedziałam a ona pokazała mi
miejsce żebym wpisała się pod Niallem. Ona wzięła to w serce i dopisała
”FOREVER”.
Niall uśmiechnął się na ten napis i objął
mnie w pasie.
- Przepraszamy ale musimy iść na zakupy bo
właśnie Liam pisze że umierają z głodu. – Niall wskazał na telefon a one
przepuściły nas więc mogliśmy spokojnie wejść do sklepu.
- Skąd znasz tą dziewczynę? – spytałam
unosząc brwi.
- Jest wierną fanką. Nie opuściła żadnego
koncertu. Nawet tego w Ameryce czy Austrii. Jej rodzice są strasznie bogaci
więc jest też na każdym Meet and Greet. Oraz codziennie spamuje mi twittera co
najmniej po 50 razy. – wyszczerzył się a ja się zaśmiałam.
- Mi by się nie chciało. – zaczęłam się
szczerzyć.
- Nawet gdybym był ja? – walnął smutasa.
- No może na dwa lub trzy bym poszła. –
wzruszyłam ramionami.
- Jesteś wredna. – zaczął udawać że płacze.
- Taka moja natura. – pocałowałam go w
policzek.
- Dalej nie wybaczyłem. – uśmiechnął się
złowieszczo.
- Ah.. czyli teraz muszę coś zrobić żebyś mi
wybaczyć? – uśmiechnęłam się podhwytując „zabawę”.
- Tak. – próbował ukryć uśmiech.
- Okej, może kupie ci żelki albo gume kulke.
– zaczęłam się śmiać a ten doskoczył do mnie mocno wpijając się w moje usta. –
Niewyżyty dzieciak. – zaśmiałam się kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Też cię kocham. – jeszcze raz musnął moje
usta i wróciliśmy do wkładania różnych rzeczy do wózka sklepowego w sklepie.
- Chodź już do kasy. – ciągnęłam go w stronę
kas.
- Jeszcze tylko jedna rzecz. – sięgnął po
wino.
- Mówiłeś tak przy dwudziestu innych. –
przewróciłam oczami.
- Wcale nie. – naburmuszył się ale posłusznie
udał się do kasy.
- Dzisiaj ja płace. – powiedziałam wyciągając
portfel.
- Chyba śnisz. Chowaj to. – zabrał mi portfel.
- Daj to. Nie możesz cały czas płacić. –
chciałam zabrać mu portfel ale wystawił ręke do góry. Are you fucking kidding
me?
- Skacz mała, skacz. – zaśmiał się bardziej
wystawiając ręke do góry a kasjerka i ludzie w pobliżu zaczęli się dziwnie
patrzyć.
- Horan, to nie jest śmieszne.
- Jest. – zaczął się śmiać.
- Idiota. – mruknęłam i stanęłam za kasą
patrząc jak produkty które kupiliśmy przelatują po taśmie a późnej po przez ten
czerwony laser żeby zostać wrzucone przez kasjerkę - która wygląda jak plastik
ale to szczegół - do reklamówek.
- Idziemy? – Niall pojawił się koło mnie z
pięcioma siatkami.
- Daj. – przewróciłam oczami i wzięłam od
niego dwie siatki.
- Nie musisz. – chciał mi je zabrać.
- Ale chce. – uśmiechnęłam się i ruszyłam do
samochodu.
- Nie chcesz. – zaśmiał się.
- Otwieraj auto. – powiedzałam a on
posłusznie otworzył samochód.
- Daj zapakuje. – Nialler wziął ode mnie
siatki z zakupami i wrzucił je na tylnie siedzenia pojazdu.
- Mam ochote jechać na księżyc. – rozmarzyłam
się siedząc w samochodzie i razem z Niallem śpiewając Beyonce – XO [KLIK]
- Masz dziwne marzenia. – zaśmiał się a ja
wzruszyłam ramionami.
- Powiedz mi coś czego nie wiem. – zaczęłam
się śmiać a Niall razem ze mną.
- Co dzisiaj wieczorem robimy? – spytał gdy
ja się ogarnęłam.
- To co zawsze. Chyba że masz inne plany. –
popatrzyłam na niego podejrzliwie.
- Myślałem żeby w łóżku… - tu popatrzył na
mnie i poruszał brwiami.
- Zboczuch. – zaczęłam się śmiać.
- … oglądnąć film ale tym razem nie horror. –
uśmiechnął się a ja zaczęłam się śmiać jak głupia. – Ja nie wiem o czym ty
myślałaś. – mrugnął do mnie.
- Myślałam o… o tym jak zajebście by było
mieszkać na księżycu.
- Kiedyś cię tam zabiorę. – uśmiechnął się a
ja przegryzłam wargę żeby nie zacząć piszczeć.
- Naprawdę? – popatrzyłam na niego z
nadzieją.
- Nie. – zaczął się śmiać a ja strzeliłam na
niego focha. – No nie fochaj się już. – szturchnął mnie.
- Nie minęło jeszcze pięć minut. – odwróciłam
wzrok w stronę szyby.
- O patrz, już minęły. – pokazał na zegarek.
- Niech ci będzie. – przewróciłam oczami.
- Jestem głodny. – Nialler zaczął się żalić.
- Zaraz będziemy. – i tak optymistycznie
śpiewaliśmy całą drogę gdy w końcu wjechaliśmy na teren plaży. Ledwo zaparkowaliśmy
a wszyscy do nas podbiegli żeby „nam pomóc”.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej, a teraz serio - PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ! Ostatnio w ogóle nie komentujecie -.- Czytacie w ogóle? Eh. Bye. ~ Allla.
chcemy Zally
OdpowiedzUsuńTak, ZALLY!!!!!!
UsuńŚwietny rozdział iż jestem po raz pierwszy na waszym blogu rzęknę . Kocham waszego bloga , Niall i eTinka są słodką parką , ale no fajnie by było gdyby Zayn i Tinka ale nie chce rezyserowac waszego bloga bo widze że swietnie wam idzie i zdaje się na wasza twórczość . Wiem że ten komentarz nie jest za długi , ale uwieżcie jak na mnie to jest ha ha .
OdpowiedzUsuńDziękujemy. ~ Allla.
UsuńDziękuję bardzo za zaproszenie na bloga. Zaraz zacznę czytać i mam nadzieję, że nie pożałuję. Jestem ciekawa jak dotarłaś na mojego bloga? :D I dziękuje za komentarz. <3 No to idę czytać. :3
OdpowiedzUsuńWybacz, że pod 12 rozdziałem zamiast 13 XD I błagam, wyłączcie weryfikacje obrazkową ;-;
Usuń