ALLY POV
Poniedziałek. Ostatni dzień. Jutro jedziemy.
Przeciągnęłam się siadając i przetarłam oczy, żeby wyostrzyć obraz. Gdzie ja
jestem? Koło mnie leży jakiś osobnik, owinięty brązowym kocem a po drugiej
stronie znajduje się Tina z dziurawym spadochronem i Niall z nogami tak jakby
siedział a do tego z jego ust wystaje saszłyk. Ej chwila, z dziurawym
spadochronem? Spanikowana szybko wstałam i poleciałam do domku po apteczke.
Obróciłam ją na drugi bok, ale nie ujrzałam tam żadnej blizny, krwi, czy
cokolwiek innego. Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam ognisko, ale zamiast kamyków
poukładanych wokół niego znajdowały się puszki lub szklane butelki, z wiadomo
czego. Postanowiłam poszukać innych. Po chwili dostrzegłam Harrego,
obejmującego drzewo. Spojrzałam w górę, a tam Louis se śpi na drzewie. No to
kim jest osobnik w kocu? Wróciłam się i odkryłam górę ludzia, którym okazał się
Liam. Co tu się działo? Gdzie Soph, Pezz i El? I Zayn? Przeszukałam wszystkie
domki i ich nie znalazłam, a gdy wracałam do ogniska Daddy zaczął się budzić. A
przynajmniej tak mi się wydawało, bo po chwili tylko się przeciągnął i wtulił w
koc. Dobra, dosyć tego, ktoś musi mi pomóc szukać dziewczyn i Zayna. Odwróciłam
się i prawie doznałam szoku.
- OMG! Jezu, straszysz! – Cofnęłam się o dwa
kroki.
- Sory. Nie powinna cię przypadkiem boleć
głowa? – Spytała a ja właśnie teraz spostrzegłam się że cholernie mnie boli.
Złapałam się za nią, a Soph zachichotała. – Przyniosę Ci tabletki. – Poszła do
domku. Usiadłam na jakiejś belce i próbowałam sobie przypomnieć coś z
wczorajszego dnia na siłę, a to i tak nic nie dawało. Pamiętam tylko jak
policjanci nas przed czymś ostrzegali, a my się zdenerwowaliśmy i Harry z
Louisem, Zaynem i Niallem pobiegli po coś do domków. A potem ciemność. Film mi
się urwał. Tak nagle. Poczułam czyiś dotyk na plecach, przez co się wzdrygnęłam,
ale gdy się podniosłam ujrzałam Soph z tabletkami i wodą.
- Dzięki. – Mruknęłam i szybko połknęłam
niedobrą tabletke popijając wodą. – Gdzie Pezz i El?
- Ohm… nie wiem. – Zmarszczyła brwi. – Trzeba
ich poszukać.
- Haha, ta. Nie chce wiedzieć gdzie są. –
Wstałam i zaczęłam iść przed siebie. Ide Ide i nic. Gh. Gdzie oni mogą być?
Podeszłam do rzeczki i rozszerzyłam źrenice. Nad rzeczką była jakaś deska, a na
niej leżał Zayn z Perrie. Postanowiłam ich obudzić zanim spadną do wody.
- Malikowie, wstawajcie. – Kopnęłam ich lekko
butem, ale to nic nie dało więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz aż w
końcu się wkurzyłam i kopnełam z całej siły, a oni wpadli do wody.
- Aaa! Jezu! To woda! Fu! Ja nie umiem
pływać! – Zaczął panikować a ja parsknęłam śmiechem.
- Uważaj bo jeszcze utopisz się w tym
jeziorku. – Pezz wstała i „otrzepała” swoje ciuchy z wody, mimo iż wiedziała że
to nic nie da.
- Gdzie Elka? – Spytałam.
- Eee… a nie w domku? – Spytał a ja pokiwałam
głową na „nie”.
- Chodźmy jej poszukać. – Powiedziała Pezz z
uśmiechem, jak to zwykle u niej i zostawiłyśmy Zayna idąc gdzieś w las.
- I jak się spało? – Zaśmiałam się.
- Aaa, dobrze. Głowa mnie boli. – Popatrzyła
do tyłu, gdzie po Zaynie nie było już ani śladu. – Więc się zamknij. –
Dokończyła.
- C-co? – Stanęłam zszokowana.
- To co słyszałaś. – Posłała mi chytry
uśmieszek, a ja nie miałam pojęcia o co jej może chodzić, więc czekałam na
jakieś słowo w stylu „żartowałam”, ale się nie doczekałam.
- O co Ci chodzi?
- O Ciebie. Przez Ciebie i tą całą „Tinę”
Zayn nie ma dla mnie czasu bo ciągle się z nią kłóci. W życiu nie spotkałam
jeszcze takiej idiotki. – Przewróciła oczami.
- Coś ty powiedziała? Słuchaj laluniu, mnie
możesz wyzywać. – Wskazałam na siebie. – Ale nią nie. – Puściłam jej oczko. –
Tak dla twojej wiadomości, Zayn dowie się o tym że powiedziałaś brzydkie słowo
na Tine i powie to Niallowi, a wiesz jaki jest Niall. – Wzruszyłam ramionami.
- Nie powiesz mu. – Mogłam się domyślić że na
jej usta wtargnął ten chytry uśmieszek, nawet na nią nie patrząc.
- Skąd możesz mieć taką pewność?
- Ohm, no wiesz. Gdy mu powiesz on uwierzy
mi, a Zayn powie Niallowi, a wiesz jaki jest Niall. Chyba nie chcesz zranić
swojej przyjaciółeczki, gdy Niall z nią zerwie. – Kompletnie tego nie
ogarniałam, ale nie wiadomo co ona może nagadać Zaynowi.
- Ohm, a więc chodzi Ci tylko o Zayna? –
Spytałam (nie) zaciekawiona.
- Nie. Moja przyjaciółka marzy żeby być z
Harrym, ale on teraz woli Ciebie, no a wiesz… czego się nie robi dla przyjaźni.
- Jak możesz być aż tak… - Nie dokończyłam bo
usłyszałam szelest gdzieś w krzakach.
- Ym, dziewczyny? – Spytała El łapiąc się za
głowę. – Ał, co tu się dzieje? Co chciałaś powiedzieć? – Spojrzałam na panią
Edwards, która tylko szerzej się uśmiechała.
- Ehm… - Zaczęłam. Powiedzieć? Chyba nie chcę
żeby Tina cierpiała… - Aż tak… - Zacisnęłam na chwilę powieki. – Fajna. –
Objęłam ją lekko, żeby El nie miała już żadnych wątpliwości.
- Ohm, okej. Ale jeszcze jedno… co ja tu
robię?
***
- Louis!
- No co? Nie drzyj mordy, tylko pomóż mi
zejść! O, poczekaj… najpierw tyłek. -
Obróciłam się plecami od Lou i Hazzy.
- A więc co się wydarzyło? – Ponowił pytane
Zayn.
- No jak to co!? Kanibale jedne, chcieli mnie
zjeść! – Zbulwersował się Liam.
- A dokładniej?
- Ohm, zastanawialiście się co ze mną zrobić,
a Niall… - Popatrzył na kumpla spod byka. - … wymyślił żeby mnie zjeść! Po
wielu próbach przekrojenia mnie na pół plastikową łyżką zrezygnowaliście, a
Tina… - Popatrzył na nią tak jak wcześniej na Nialla, a ona się wyszczerzyła. -
… wymyśliła żeby zrobić ze mnie piłke do nożnej. Wiele osób się nie zgodziło,
więc wymyśliła że jestem deską. No i stanęła na mnie, po czym udawała że
serfuje. A dalej to już nie chcecie wiedzieć.
- No mów. – Namawiali go.
- Eh… chcieliście żebym zgwałcił robaka.
Skończyło się na tym że wpadł mi do buzi… - Wszyscy wybuchli śmiechem. – To nie
jest śmieszne! Ale za to zaraz powiem Wam coś śmiesznego. Niall powiedział że
ciągle jest głodny, a że nie lubi robaków, to je zje. Ale Louis powstrzymał go,
mówiąc że zaatakowała je apokalipsa.
- A ja coś jeszcze robiłam? – Tina posłała mu
niepewne spojrzenie bojąc się jego odpowiedzi.
- Ohm i to ile. Po pierwsze… stwierdziłaś że
za dużo rzeczy robisz ustami, więc próbowaliście z Niallem całować się tyłem
głowy. A potem bawiliście się w coś… używając palców jako ludzików. Dalej nie
chcesz wiedzieć.
- CO?! O mój boże.. Mów, lubie wiedzieć co
odpierdalam po pianemu.
- Ohm… powiedziałaś że nie wolno nikog
deptać, rzeczy też nie więc nie chodziłaś, tylko pełzałaś, bo uważałaś że dla
ziemi jest to przyjemne.
-Oh my god? Naprawde? Boże nie chce już tego
słuchać. Chociaż i tak to nie jest aż tak głupie co robiłam wcześniej.
- Co? – Zaśmiał się Tommo.
- Nie chciał byś wiedzieć. – Tina zaśmiała
się wyraźnie na wspomnienie jej przypałów.
- A skąd możesz to wiedzieć? – Uniósł brew.
- Uwierz mi że wiem. – powiedziała i zaczęła
się śmiać.
- Ej Tina, myślisz o tym co ja? – Zaczęłam
poruszać brwiami.
- Nie. Myślę o tym że mam ochote na chipsy. –
Przewróciłam oczami.
- O śnieżyna! – Rozwarłam usta. – A nie to
twój łupież. – Wstałam i ruszyłam w stronę domku, gdy nagle ktoś chwycił mnie
za łokieć. – Zayn? – Zaczęłam.
- All, ja. Perrie się na mnie obraziła, wiesz
może dlaczego? – W jego oczach można było zauważyć smutek.
- N-nie. – Odpowiedziałam niepewnie. –
Kłóciliście się?
- Tak. – Podrapał się po głowie, a mi zrobiło
się głupio. To przeze mnie.
- Na
pewno się pogodzicie. – Weszłam do domku i mocno zacisnęłam oczy. To przeze
mnie.
TINA POV
Gdy All weszła do domku, wstałam z ziemi, na
którą spadłam gdy chciałam się położyć na „ławce”.
- Idę po chipsy. – mruknęłam i ruszyłam do
niebieskiego domku.
Z szafki wyciągnęłam pięć paczek chipsów.
- Łapcie! – rzuciłam po jednej w stronę Lou,
Zayna, Liama, Hazzy i Nialla.
- Idź po Ally. – powiedział do mnie Li a ja
skinęłam głową i ruszyłam w jej stronę.
- All! Jesteś? – wykrzyczałam na cały domek,
tak że usłyszałam śmiechy reszty. – Allydokurwynędzywyjdź! – powiedziałam na
jednym wdechu.
- Teraz nie mogę. – usłyszałam z łazienki.
- Chuj mnie to! Wyłaź! – krzyknęłam
otwierając lodówkę.
- Nie rozumiesz słowa „nie mogę”? Poza tym
jestem zmęczona i głowa mnie boli. – jęknęła wychodząc z łazienki.
- Możesz, możesz. Chodź mamy chipsy. –
poruszyłam brwiami.
- Ile paczek? – uniosła brwi.
- Pięć.
- Mam mieć z tobą? Nie dzięki, znając życie
zjem tylko 5 chipsów. – rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Nie, masz mieć z Hazzą.
- Co? Czemu? Nie mogę z El? Soph?
- Nie. – zaśmiałam się. – No chodź, bo Niall
mi wpierdoli wszystko.
- Gh, powiedz Harremu że może zjeść wszystko.
– rzuciła się na łóżko.
- Chodź, chodź.
- Eh dobra. – przewróciła oczami.
Uśmiechnęłam się jak pedofil i pociągnęłam ją za rękę. Usiadła na pierwsze
wolne miejsce, inaczej między Louisem a Liamem.
- Zostawiłeś coś dla mnie? – uniosłam brwi
siadając obok Horana.
- Tak. – wyszczerzył się i podał mi paczkę
chipsów.
- Ktoś zapoda jakąś muze? – spytałam a Malik
wyciągnął swój telefon. Zobaczyłam jak Louis i El wstają, dzięki czemu All ma
dostęp do chipsów… i Hazzy. Zaśmiałam się na tą myśl.
- Co puścić? – Malik spytał.
- Puść Rihanna „You Da One”. – wykrzyknęłam.
- O kurwa. – powiedziała All i pobiegła do
domku.
- A jej co? – spytała zaniepokojona Soph na
co ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Idę do niej zobaczyć. – powiedziała i
wstała z miejsca.
- Już 21? – zdziwiłam się patrzac w trelefon
i nucąc piosenkę.
- No. Robimy grilla? – spytał Hazz.
- Grilla? – uniosła brwi El.
- No, czemu nie? – spytał.
- Bo jest zimno może dlatego. – wywróciłam na niego oczami.
- Przesadzasz. – powiedział Tommo.
- Ja? – uniosłam brwi.
- Tak, ty.
- No sory ale to nie ja chcę robić grilla w
środku lutego! – wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Oj tam, oj tam. – wzruszył ramionami.
- Jak możesz! – krzyknęłam zakrywając dłonią
usta.
- Co? – wszyscy popatrzyli się na mnie jak na
wariatkę.
- Ty się pytasz co? Właśnie do cholery
zabiłeś jednorożca. – krzyknęłam.
- Upsss? – zaśmiał się.
- Czym ja teraz będę hasać po tęczy? –
zakryłam twarz dłońmi.
- Hasaczem! – Harry wykrzyknął.
- Że to zielone gówno które kształtem
przypomina sami wiecie co? – zaczęłam się śmiać.
- Tak. – wszyscy poważnie pokiwali głową aby
po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Dobra. Mi jest zimno. – mruknęłam siadając.
- Mi też.
- No, zimno jest. – wszyscy przyznali mi
racje.
- Nie wiem jak wy, ale idę się wykąpać. –
powiedziałam kierując się w stronę domku gdzie przebywały All i Sophia.
- Będziesz kąpała się u Harrego? – Liam
wybuchnął śmiechem.
- Tak, coś ci się nie podoba? – również się
zaśmiałam. Jeszcze później to komentowali ale ja ich już nie słuchałam.
- Co z nią? – spytałam Soph.
- Rzyga odkąd tu przyszłam. Mówi że jej
słabo.
- All?! Wszystko ok? – spytałam.
- Nie. – wyszła z łazienki cała blada i z
poczochranymi włosami.
- O boże! Nie żeby coś ale wyglądasz
okropnie. – powiedziałam za co zostałam skarcona wzrokiem przez Sophie.
- Zjadłaś coś nie dobrego? – Soph wstała
patrząc na nią.
- Em… jadłam tylko tą tabletke… i chipsy.
Chyba.
- W sumie każdy chyba tylko to jadł. –
powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Mamy jakieś tabletki? Najlepiej na
wszystko. – rzuciła się na łóżko i wyraźnie było widać jak trzęsie się z zimna.
- Chodź, zjesz coś. – Soph podeszła do
lodówki i wyciągnęła jajka i zabrała się do robienia jajecznicy.
- Nie jestem głodna. Jestem zmęczona. –
jęknęła All.
- Ale musisz coś zjeść. – powiedziała i
nałożyła jej na talerz to co zrobiła plus kromkę z ogórkiem.
- To nie fair. Czuje się jakbym Cię
wykorzystała.
- Wcale nie wykorzystujesz. – przewróciła
oczami.
- Odwdzięczę Ci się kiedyś.
- Nie wiem o czym mówisz. – zaśmiała się i
drzwi zaczęły się otwierać.
- Harry?! Co ty tu robisz? – spytałam
zdziwiona.
- Ymmm… mieszkam?
- Nie ważne. – machnęłam ręką. – Musisz stąd
iść. – wypchnęłam go z domku.
- Czemu? – uniósł brwi i wszedł do środka
ignorując moje próby wyrzucenia go zza drzwi.
- BOŻE! WYGLĄDASZ JAK TRUP! – usłyszałam jego
krzyk.
- Idź sobie. – powiedziałam stając
naprzeciwko niego, zakładając ręce na klatce piersiowej, ale on zachowywał się
jakby mnie tu nie było.
- Co ci się stało? - zwrócił się do All.
- Nic. – machnęła ręką. – Nic mi nie jest. To
tylko katar.
- Przecież widzę. Człowiek który ma katar nie
wgląda jakby doiero co umarł.
- Pocieszasz. – All odpowiedziała
sarkastycznie.
- Dobra. – machnął ręką.
- Chodź Tina. Niech All się prześpi. – Soph
wyciągnęła mnie z ich domku. Gdy już się
pożegnałyśmy, każda ruszyła w swoją stronę.
- Jesteś? – Niall wyszedł naprzeciw mnie w
samych bokserkach.
- Tak. – powiedziałam i wzięłam szklankę
wody.
- Idziemy spać? – uśmiechnął się w moją stronę,
gdy wróciłam przebrana, tylko w jego koszulkę i majtki.
- Tak. – odpowiedziałam wdrapując się na
łóżko i otulając się kołdrą.
- Dobranoc. – pocałował mnie w czoło gdy
położyłam głowę na jego klatce.
- Dobranoc. – odpowiedziałam i momentalnie
przeniosłam się do innej krainy.
~*~
Heeej. A więc na początek : WRACAMY DO STAREJ ZASADY. CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Please. ;3
Po pierwsze - Przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy, musiałyśmy poprawić oceny... chwila. Nadal musimy. A zwłaszcza darrru. Postanowimy Wam się to wynagrodzić i następny rozdział dodamy już nie długo C:
Po drugie - Czekamy na komentarze :))
Po trzecie - Bardzo dziękujemy za nominację :D Ale nadal jej nie dodałyśmy bo nie wiemy które blogi nominować, wszystkie są wspaniałe. Jeżeli chcecie żebyśmy nominowały Wasz blog, dajcie tutaj na dole komentarz (czas do 25.05) C:
I to chyba na tyle. Chyba. Do zobaczenia już nie długo ;> + dziękujemy za obserwację <333 ~ Alla & Daruuu ;3